Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

꒰ diesiseis ꒱

OPIS SYTUACJI: Blondynka razem z szatynem siedzą na dużej kanapie w salonie i przypatrują się uroczym widokom zachodzącego słońca za oknem. Szczeniak, którego wcześniej przygarnęli śpi w najlepsze na fotelu obok nich, leżąc do góry brzuchem. Dziewczyna trzyma w obydwu dłoniach dość sporych rozmiarów swój ulubiony kubek w kolorze słonecznikowego żółtego i wypija kolejny łyk zielonej ananasowej herbaty.

Callie: Mam nadzieję, że czujesz się teraz tak jak ja *spogląda na swojego mężczyznę, uśmiechając się lekko zadziornie*

Álvaro: To zależy por jakim względem, moja droga *śmieje się i również zawiesza na niej wzrok*

Callie: Jestem szczęśliwa. Tak prawdziwie szczęśliwa. Że siedzisz tu koło mnie, a między nami jest piękne uczucie miłości. Że mamy obłędny dom, dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Że mamy młodego szczeniaczka, którego przygarnęliśmy z ulicy...

Álvaro: Któremu chyba jest u nas zbyt dobrze *patrzy na pieska, chichocząc pod nosem*

Callie: Naprawdę... Nie wiem jak mam jeszcze dziękować Bogu za to wszystko, co mi dał... Jestem mu ogromnie wdzięczna... *wzdycha, biorąc kolejny łyk herbaty*

Álvaro: Ja powiedziałbym to samo. Jesteś moim całym światem. Moim powietrzem, dzięki którym żyję. Bez ciebie nie miałbym po co tu być...

Callie: Hej, kochanie! Nie mów tak! *kładzie prawą dłoń na jego lewym policzku* Jesteś potrzebny. I nawet, gdybyśmy się nie poznali i nie bylibyśmy parą i tak dalej tworzyłbyś fenomenalną muzykę. Więc nie opowiadaj mi tu smutnych scenariuszy!

Álvaro: Czym ja zasłużyłem, że trafiłem na ciebie... *zabiera jej dłoń z jego policzka i chowa ją w swoje*

Callie: *odstawia pusty kubek na stolik stojący przed nią* Kocham cię, ty mój głuptasie *uśmiecha się szczerze, po czym lekko się do niego przysuwa*

Álvaro: *jego wzrok ląduje na jej pełnych ustach, na których bez żadnego namysłu składa czuły i długi pocałunek; potem odrywa się od niej i szepcze* Kocham cię do końca świata i jeden dzień dłużej.

Callie: *rumieni się, gdy nagle słyszy szczęknięcie psiaka* Co? Zazdrosny jesteś? *śmieje się, widząc Camilo stojącego przednimi łapkami na połłokietniku fotelu i żwawo merdającego ogonem*

Álvaro: Mam propozycję nie do odrzucenia...

Callie: Jaką?

Álvaro: Camilo, idziemy na spacer?

Camilo: *szczeka głośno i zeskakuje z mebla, biegnąc do przedpokoju*

Callie: No dobrze... Więc chodźmy *chichocze, po czym wstaje i odnosi kubek do kuchni*

*skip time*

Callie & Álvaro: *idą niezwykle klimatyczną i urokliwą uliczką, trzymając się za ręce, a on w drugiej dłoni trzyma smycz, na której prowadzi małego Camilo*

Callie: Uwielbiam te wszystkie kwiaty... Jakie cudowne! *wzdycha z zachwytu*

Álvaro: Są piękne, ale nie aż tak jak ty, słońce *wypina dumnie pierś, uśmiechając się*

Callie: Słodki i dżentelmen w jednym. Jeden na milion się taki trafia *mówi, spoglądając na niego* NIE WIERZĘ! Moje ulubione bzy! W Barcelonie?

Álvaro: Wszystko może się zdarzyć *śmieje się, idąc dalej*

Callie: *dostrzega dziki krzew ślicznych żółtych kwiatów, podobnych wyglądem do stokrotek, tyle że o wiele większych* Zaczekajcie chwilę, muszę je urwać do domu *puszcza go i odchodzi w tamtą stronę*

Álvaro: *wpada na genialny pomysł i wołając Camilo idzie działać*

Callie: *po zerwaniu kilkunastu kwiatów wraca do miejsca, gdzie "opuściła" swojego ukochanego z psiakiem, lecz ich nigdzie nie dostrzega* Co jest grane... Poszli dalej?

Álvaro: Spokojnie, jesteśmy oboje *chichocze, wyjawiając się zza wielkiego krzewu fioletowych i białych bzów* Mały bukiet dla pani *wyciąga zza pleców sporych rozmiarów bukiet cudownie pachnących kwiatów*

Callie: *widzi go idącego w jej stronę i przed nim radosnego szczeniaka z językiem na brodzie, przez to czuje się tak błogo, bajecznie i spełniona życiowo*

Álvaro: Mam nadzieję, że skromny podarunek panią ucieszy *posyła jej swój lekko łobuzerski uśmiech i wręcza jej kwiaty*

Callie: Są... Cudowne... Dziękuję...! *wzrusza się, po czym przytula go, stając na palcach i zarzucając ręce na jego szyję* To najpiękniejszy prezent jaki dostałam...

Álvaro: *rumieni się i również ją przytula do siebie*

Camilo: *wydaje się być zazdrosny o ich przytulanki, więc przybiega do nich i zaczyna szczekać, skacząc im po nogach*

Callie & Álvaro: *śmieją się, po czym odsuwają od siebie*

Álvaro: No chodź tu do nas, zazdrośniku mały *bierze go na ręce i głaszcze po główce, a psiak wyciąga się, zamykając oczka i jakby uśmiechając się*

Callie: Cudowna z nas rodzinka *chichocze, drapiąc go lekko po plecach, po czym oboje ruszają w stronę domu*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro