Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

꒰ cinco ꒱

OPIS SYTUACJI: Oboje są w Polsce, a dokładniej u niej w domu. Nie mogą spać całą noc, więc przegadali ją wzdłuż i wszerz. Kiedy zobaczyli, że niebo powoli się rozjaśnia, do głowy blondynki wpadł najbardziej genialny pomysł w życiu.

Callie: Álvaro, dawaj. Ubieramy się.

Álvaro: Po co? Co? Gdzie chcesz iść? O co chodzi? *odpisuje Gregowi i odkłada telefon na bok*

Callie: No jak to gdzie? Do miasta! Na spacer!

Álvaro: Czy z tobą wszystko w porządku? To przez noc zarwaną...

Callie: Nie! Znaczy tak! Ale w dobrym tego słowa znaczeniu! W sensie... Widzisz, jak się pięknie zaczyna robić na zewnątrz?

Álvaro: Widzę, ale jest minus dwa stopnie. I przypominam, że to jeśli pokaże się słońce i będziesz miała obraz wakacji to nie oznacza, że już nadeszły.

Callie: Nie psuj mi moich marzeń! I tak już do nich bliżej niż dalej. Ale proszę! Pójdźmy!

Álvaro: *spogląda na zegarek na szafce nocnej, który wskazuje siódmą* No dobrze... Chodźmy w takim razie... *wzdycha*

Callie: TAK! DZIĘKUJĘ! *zeskakuje z łóżka jak opętana, po czym wyjmuje z szafy jakieś ubrania i biegnie do łazienki*

Álvaro: *śmieje się, ale potem wstaje z łóżka i podchodzi do okna, z którego rozpościera się piękny widok wschodzącego słońca na główną ulicę miasta* Dobra, miała rację. Jest cholernie pięknie... *szepcze pod nosem, by później podejść do swojej walizki i wyjąć jakieś cieplejsze ubrania*

Callie: *po paru chwilach krzyczy z łazienki* Boże, jak ja się cieszę! Jest tak pięknie!

Álvaro: Już się przebrałaś? *woła, gdy zdążył się już ogarnąć*

Callie: A co?

Álvaro: Bo się zaraz zgrzeje *wybucha śmiechem*

Callie: Nie no... Nie mogę z tobą *również się śmieje* Najpierw sama musiałam go zachęcić, a teraz już się ubrał wcześniej ode mnie! No to teraz trochę poczekasz! Albo i nie... *wychodzi z łazienki gotowa*

Álvaro: Ja to jednak mam tego pierdolonego farta *chichocze*

Callie: Tak? Bo ja?

Álvaro: Też. Ale miałem na myśli to, że kiedy cię zawołam to ty nagle już gotowa jesteś *uśmiecha się jak wariat*

Callie: Boże... A weź idź z tym... *śmieje się* Chodź już, bo słońce niestety na nas nie zaczeka.

Álvaro: Czepiałbym się, ale odpuszczę.

Callie: I CHWAŁA BOGU!

*skip time*

Callie & Álvaro: *wychodzą na miasto, gdzie prawie nie ma ani jednej jakiejkolwiek osoby*

Callie: *zaczyna śpiewać jego piosenkę Despiertos, stawiając kroki w jej rytmie*

Álvaro: *zaraz do niej dołącza śpiewając, idąc równo koło niej i wygłupiając się tanecznie*

Callie: *śmieje się, ale nie przestaje śpiewać*

Álvaro: *chwyta ją za rękę i pociąga ją za sobą na pustą drogę*

Callie & Álvaro: *przebiegają przez całe duże skrzyżowanie i idą środkiem ulicy w stronę jeziora*

Callie: *kończy śpiewać* OKEJ! TO BYŁO PIĘKNE! *uśmiecha się, łapiąc oddech*

Álvaro: Jeśli mamy zmarnować taki poranek na jakieś nudne rzeczy to ja podziękuję *chichocze* Tak, mi też się podobało.

Callie: *przełyka ślinę, gdy w głowie rodzi się jej kolejny pomysł* A co powiesz na to? *nie puszczając jego dłoni zaczyna biec z lekkiej górki na dół*

Álvaro: *również zaczyna biec, śmiejąc się*

Callie: *staje przed pasami, uspokajając oddech*

Álvaro: Nie wiedziałem, że taka szybka jesteś *zatrzymuje się obok niej*

Callie: Jeszcze mam wiele tajemnic *chichocze*

Álvaro: Do odkrycia?

Callie: Owszem *prowadzi go przez jezdnię na drugą stronę*

Álvaro: *orientuje się, że są już przy jeziorze* Idealny moment *wskazuje drugą dłonią słońce odbijające się w czystej niebieskiej wodzie*

Callie: O to mi chodziło, kochany *drugą rękę oplątuje wokół jego, której się kurczowo trzyma*

*skip time*

Callie & Álvaro: *przechadzają się przy jeziorze, robiąc sobie zdjęcia z wielkimi uśmiechami na twarzy, a potem pojawiają się na wysokim pomoście i stamtąd obserwują całą okolicę oraz wody jeziora*

Callie: Jak ze snów... *powiedziała ledwo słyszalnie*

Álvaro: I to jest dowód, że sny się spełniają *uśmiecha się, po czym przytula się do niej od tyłu, łącząc swoje dłonie na jej brzuchu*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro