Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|Rozdział 11|

Haitani Ran lubił kobiety i z całą pewnością czerpał przyjemność, kiedy podchodziły do niego i zaczynały z nim flirtować. Nigdy się nie zastanawiał nad stałym związkiem. Perspektywa spędzenia życia z jedną osobą na ten moment, nie za bardzo mu odpowiadała. Chociaż może najzwyczajniej w świecie nie poznał tej jedynej i wyjątkowej. W tej chwili nie miało to żadnego znaczenia. Właściwie cieszył się, że miał do tego luźne podejście. W tej chwili jego beztroskie i ignoranckie podejście do kobiecych uczuć, tak bardzo ułatwiało mu plan.

Uczucia Fukady Reiko były dla Rana, jak nie dla wszystkich osób w szkole, aż nadto oczywiste. Można byłoby nawet stwierdzić, że podchodziły pod lekką obsesję. Grożenie innym dziewczynom, żeby z nim nie rozmawiały? Już od dawna go to irytowało, ale nie na tyle, żeby w to ingerować. Sytuacja z [_] zmieniła jego zdanie i dlatego postanowił się z Reiko rozliczyć.

Krzywdzenie kobiet fizycznie nigdy nie sprawiało mu satysfakcji i chociaż przeszło mu to przez myśl, ostatecznie zrezygnował. Mógł ją skrzywdzić w inny sposób, wykorzystując do tego uczucia, którymi go darzyła. Dlatego przyszedł do szkoły wcześniej i czekał cierpliwie na blondynkę. Nie wiedział, o której przychodziła do szkoły, ale zależało mu, by jak najszybciej się z nią rozprawić.

Ziewnął zmęczony, przez co w kącikach jego oczu powstały łzy. Otarł je natychmiast i westchnął. Spojrzał na wejście do szkoły i kiedy zobaczył idącego Rindō uniósł wysoko brwi. Młodszy Haitani również wydawał się zaskoczony widokiem starszego brata. Z ich dwójki to on raczej należał do osób, które wstawały rano. Rana natomiast, ciężko było wyciągnąć z łóżka.

— Wiesz, która godzina? — zapytał Rindō, ściągając z szyi szalik.

— W chuj wczesna, więc co ty tu robisz?

— Ja? To raczej ja ciebie powinienem spytać — odparł od razu podejrzliwie.

— Czekam na... Hmm, znajomą — wzruszył ramionami.

Rindō wydawał się jeszcze bardziej zdezorientowany, ale nie zamierzał wypytywać. Nie interesowały go dziewczyny, z którymi kręcił jego starszy brat, o ile nie należało to do niczego poważnego. Sam przyszedł wcześniej, żeby poczekać na koleżankę. Otworzył swoją szafkę i włożył do niej parasolkę, którą ostatnio kupił. Ran nie zwrócił na nią uwagę. Zamiast tego mlasnął niezadowolony na widok Reiko, za którą podążała inna dziewczyna. Nie znał jej. Nawet nie kojarzył.

— Moja znajoma już jest — poinformował młodszego brata, który krótko przytaknął.

Rindō spojrzał w stronę blondynki i nawet się nie zdziwił. Była w guście Rana, a przynajmniej z takimi zazwyczaj się umawiał. Obserwował, jak starszy Haitani do niej zagaduje z uwodzicielskim spojrzeniem i po chwili oddalają się, zostawiając drugą dziewczynę samo. Nie wyglądała na przejętą. Jakby była przyzwyczajona do zostawiania samą i bycia całkowicie ignorowaną. Rindō tak szybko jak o tym pomyślał, tak szybko przestał, kiedy do szkoły weszła [_].

Nastolatka wyglądała na zmęczoną, jakby biegła do szkoły. Poczerwieniała twarz, szybki oddech i pot na czole. Kiedy spotkała się ze wzrokiem Rindo znieruchomiała i można by było stwierdzić, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Podchodząc do swojej szafki, nerwowo poprawiała włosy i próbowała doprowadzić się do porządku. Z jakiegoś powodu przez myśl Rindō przeszło, że było to całkiem urocze. Szybko pozbył się tego z głowy.

— Cześć, Rindō. Cześć — powtórzyła, ponieważ wydało jej się, że pierwsze słowa brzmiały dziwnie. Sztywno. Jakby była bardzo zestresowana, a nie chciała na taką wychodzić.

— Czekałem na ciebie.

Usta [_] otwarły się mimowolnie, a oczy otworzyły szerzej. Przez chwilę miała wrażenie, że źle usłyszała, ale pomimo to jej serce i tak przyspieszyło tempa. Rozejrzała się szybko dookoła, żeby mieć pewność, że Rindō mówił do niej. Rindō naprawdę śmieszyło zachowanie dziewczyny. Miał jednak nadzieję, że w niedługim czasie zacznie zachowywać się przy nim normalnie. Na ten moment była nieśmiała, zawstydzona i zmieszana. Młodszy Haitani domyślił się, że musiała tak zachowywać się przy wszystkich nowo poznanych osobach.

— N-na mnie? — zapytała dla pewności.

— Mhm.

— Potrzebujesz czegoś? — [_] spojrzała na niego i dopiero teraz się zorientowała, że Rindō nie miał okularów. — Dobrze się czujesz?

Tym razem Rindō wydawał się zdziwiony tym pytaniem. Nie wiedział, jak na nie odpowiedzieć, a tym bardziej co dokładnie miała na myśli nastolatka.

— Słucham?

— To znaczy... Nie masz okularów, widzisz wszystko? Nie potrzebujesz pomocy? Powinnam ci odkupić okulary...

— Ach, nie trzeba. Mam soczewki... Od dawna chciałem się na nie przerzucić. — Rindō otworzył swoją szafkę i wyciągnął z niej nową parasolkę w ulubionym kolorze dziewczyny. Podał ją [_] i obserwował jej reakcję. — Kupiłem ci w miarę porządną, więc nie powinna się tak łatwo złamać.

— Huh?

[_] wzięła niepewnie parasolkę do rąk, nie dowierzając, że dostała prezent od Rindō. To dlatego niedawno pytał o jej ulubiony kolor? Zrobiło jej się cieplej, ale jednocześnie czuła, że nie powinna tego przyjąć.

— D-dziękuję, ale...

— Nie myśl sobie, nie wiadomo czego. Jeśli znów bym zapomniał swojej, wolę mieć pewność, że tym razem nie stanie mi się żadna krzywda, kiedy zaoferujesz mi swoją pomoc. To tyle z mojej strony. Trzymaj się.

Rindō pożegnał się niedbale i zostawił [_] samą, nim ta zdążyła mu odpowiedzieć. 

Kiedy Ran zaproponował Reiko rozmowę na osobności, to, że była przeszczęśliwa, byłoby niedopowiedzeniem. Dziewczyna miała wrażenie, że zacznie piszczeć z zachwytu. Jak długo starała się o jego uwagę? W końcu ją dostrzegł. W końcu miała duże szanse, żeby naprawdę się do niego zbliżyć. Stworzyć coś pięknego. Do innego tak bardzo nie pasowała jak do Haitaniego Rana.

— Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać? — zapytała z uśmiechem i pamiętała, żeby stać prosto i złożyć za siebie dłonie, by jej biust był bardziej widoczny. Wiedziała, że Ran takie lubi.

— O tobie — odparł, odwzajemniając uśmiech. — Możemy o tobie porozmawiać, prawda?

Reiko zaczerwieniła się delikatnie i zagryzła dolną wargę, w geście zawstydzenia. Teraz miała już pewność, czego Ran od niej chciał.

— Tylko o mnie? A może... - zaczęła, ale nie dane było jej skończyć.

— O tobie i o mnie, skarbie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro