two
sharing a milkshake
(🌻)
Ostatnimi czasy Hawks miał ochotę na coś innego niż kawa. Oczywiście nie chodziło o to że mu się znudziła, bowiem wciąż kochał pić porankiem napój bogów, jednak dzisiejszy dzień był zbyt upalny by spożywać w południe kawę. Zdecydował, że zrobi milkshake'a, gdyż akurat miał karton mleka oraz kilka truskawek, które kupił ostatnio z Dabim w przydrożnym sklepie. Nigdy wcześniej nie robił tego napoju jednak był dobrej myśli.
Przecież to nie może być takie trudne prawda?
Wyciągnął potrzebne składniki z lodówki i ułożył je na długim blacie. Naliczył osiem truskawek, mleko które sięgało połowy kartonika, znalazł również jedno jabłko oraz połowę cytryny; chociaż wątpił że akurat jej użyje. Znalazł również blender w jednej z szafek znajdujących sie w kuchni i włożył go do zlewu by trochę umyć zakurzony przedmiot; w końcu nikt nigdy go chyba nie używał, przynajmniej Hawks, z Dabim to nigdy nie wiadomo. Gdy już wyczyścił urządzenie, wziął ręcznik by trochę je osuszyć i pozbyć się nadmiaru wody. Po tym położył blender obok składników.
Zamyślony wpatrywał się w owoce jakby miały mu przewidzieć przyszłość, ułożył również dłonie na brzegach blatu i oparł się ciężarem na nich.
— Mam nadzieję, że Dabi wróci później niż zazwyczaj. — głębokie westchnienie uciekło z jego ust. Gdyby jego chłopak zrobił mu niespodziankę w postaci szybszego powrotu z "pracy", byłoby źle, ponieważ nie miał składników by zrobić shake'a również dla niego.
Spojrzał przy okazji na zegarek, który wisiał na ścianie na przeciwko niego; była za piętnaście dziewiąta, więc do normalnego przyjścia Dabiego została godzina lub dwie. Z ta jakże optymistyczna na te chwilę wiadomością przeszedł do robienia trudnego w zrobieniu shake'a.
Ustawił blender na środku blatu, truskawki wrzucił do miseczki, którą uprzednio wyciągnął z górnej szafki i wypłukał je pod woda; później wziął nożyk którym odcinał szypułki oraz części które mu się nie podobały i wyrzucał do kosza. Gdy miał już uszykowane owoce, wrzucił je do blendera i włączył urządzenie by chociaż trochę zmiksować truskawki.
Był pewien, że shake nie wyjdzie mu tak jak powinien, jednak nie zbyt się tym przejmował. Liczyło się tylko to by zdążyć przed przyjściem Dabiego. Gdy truskawki się zmiksowały wlał mleko, nie wiedział dokładnie ile, ponieważ nawet nie sprawdzał przepisu na ten jakże trudny do wykonania napój. Po prostu miał nadzieję, że będzie jadalny. Kiedy wyrzucał kartonik zużytego już mleka do śmieci spostrzegł, że nie obrał nawet jabłka które również chciał w swoim napoju. Wyciągnął więc kolejny nożyk i zaczął strugać owoc, a gdy skończył pokroił na małe kawałki i wrzucił do blendera by wszystko razem ze sobą zmiksować.
Szczęśliwy i zadowolony z siebie chciał już skosztować swojego napoju, jednak przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Nim się spostrzegł Dabi wszedł do pomieszczenia w którym się znajdował i z uniesionymi brwiami podszedł do niego zapewne oczekując wyjaśnień.
— Oh kochanie czemu wróciłeś tak szybko? — z głupim uśmiechem rzucił mu się na szyje i przelotnie pocałował go w usta.
— Nie było tak dużo roboty, ale lepiej powiedz mi co ty odpierdalasz. — Hawks odsunął się odrobinę od chłopaka i zaczął mu wyjaśniać o co chodzi; machając przy tym rękoma na wszystkie strony. Nie przerywał mu, jedynie momentami kiwał głową na znak że dalej słucha swojej ptaszynki.
— Czyli w skrócie, chciałeś zrobić milkshake'a i się ze mną nie podzielić ta? — widział jak opuszcza głowę i delikatnie nią przytakuje. Dabi westchnął, jego chłopak naprawdę był idiotą.
— Dodałeś do tego chociaż lody waniliowe? —
— Lody waniliowe? Po co lody waniliowe? — uderzenie w głowę wywróciło go z równowagi przez co już chciał zacząć małą kłótnię, jednak Dabi po prostu mu wyjaśnił jak powinny wyglądać i co potrzeba do stworzenia tego napoju. Hawks mentalnie puknął się w czoło i podszedł do zamrażarki, by wyciągnąć na jego szczęście opakowanie waniliowych lodów, które kupili z Dabim ostatnio na zakupach. Dodał je do shake'a i ponownie zmiksował. Miał zamiar zabrać go do swojego pokoju i w spokoju skonsumować, jednak Dabi stanął w przejściu przez co nie mógł wyjść z kuchni. Z pytającym spojrzeniem uniósł głowę tak, by widzieć jego twarz.
— Pomogłem ci, więc należy mi się połowa z tego, chyba że chcesz bym skonsumował je z innego naczynia. — mówiąc to nachylał się nad Hawksem który nie wiedział co robić. Chwycił w dłonie plastik i wziął łyka napoju którego nawet jego ptaszyna nie spróbowała.
— Całkiem dobre. — i tyle blondwłosy go widział. Kiedy zrozumiał co zrobiła ta cholerna zapałka, krzyknął jego imię z kilka razy i udał się do ich sypialni; bo zapewne tam znajdował się teraz Dabi.
— Oddawaj mojego shake'a! — wręcz wleciał do pokoju i zobaczył chłopaka siedzącego na skraju łóżka który trzymał w dłoniach napój.
— Ależ kochanie czy nie powinniśmy się dzielić? Poza tym jesteś mi to winny.
Zmrużył oczy podchodząc do Dabiego. Wyrwał mu wręcz napój z dłoni którego chwile później skosztował.
— O boże jestem geniuszem. To jest pyszne! — krzyknął tak głośno, że aż jego chłopaka zabolały uszy. Przewracając jedynie oczami chwycił milkshake'a i odłożył go na komodę. Chwycił za uda Hawksa i pociągnął w swoją stronę przez co chłopak wylądował na jego kolanach.
— Wiesz ptaszynko... Bardziej odpowiada mi taki format dzielenia się. — nie dając mu dojść do głosu pocałował go.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro