Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01

Wiatr rozwiewał jasne włosy, gdy postać biegła najszybciej, jak potrafiła. Słońce zmierzało ku horyzontowi, a ptaki chowały się do swoich gniazd.

- Nie masz ze mną szans, Ru! - krzyknęła starsza z sióstr. Prawie przewróciła się o wyrastający korzeń, lecz w ostatniej chwili złapała równowagę.

- Dlatego, że masz dłuższe nogi! - odkrzyknęła młodsza dziewczynka, próbując dogonić siostrę. - To niesprawiedliwe, As!

- Oczywiście! - wysapała zwyciężczyni, zatrzymując się przy jednym z drzew. - Z takim nastawieniem nigdy mnie nie prześcigniesz, Ru.

- Tak? - zapytała młodsza, opierając plecy o drzewo. - Ciekawe, kto zdąży do domu przed powrotem matki!

- Hej! Oszukujesz, mały karaluchu!

Starsza z sióstr pognała za młodsza, kierującą się do ich domostwa.

***

Asdis chwyciła grzebień i rozczesała włosy swojej młodszej siostrze. Słońce juz dawno zniknęło z nieba, lecz siostry wciąż rozmawiały między sobą beztrosko.

- Możesz zapleść mi te przepiękne warkocze, D? Te które miałaś wczoraj?

Rune zawsze była przepiękną dziewczynką, która miała równie piękne włosy. Asdis uwielbiała ją czesać. Czuła, że była to jedyna rzecz, nad którą miała kontrolę.

- Nie śmiałabym odmówić, karaluchu.

- Przestań - odparła Ru, uderzając ją lekko w ramię.

Nagle drzwi ich pokoju otworzyły się.

- Co wy wyprawiacie? - głos ich matki rozszedł się po pomieszczeniu. Siostry podskoczyły w miejscu ze strachu.

- Rune, idź do siebie - powiedziała szybko Asdis. Jej siostra zwykle była uparta, ale tym razem wiedziała, że zostałaby ukarana. - Hej - wtrąciła, zanim jej Ru wyszła. - Dokończę ci warkocze jutro, dobrze?

Rune pokiwała szybko głową i wybiegła z pokoju.

- Matko, to ni...

- Motus.

Asdis upadła na podłogę, łapiąc się za głowę. Z jej gardła wyrwał się piskliwy warkot. Kiedy jej matka przerwała zaklęcie, dziewczyna odetchnęła z ulgą.

- Dzisiejszego wieczoru odbyła się Rada. Rune musi się przygotować za dziewięć dni. Liczę, że jako starsza siostra pomożesz jej przejść rytuał.

Asdis przełknęła ciężko, po czym potrząsnęła głową.

- Oczywiście, matko.

***

Asdis trzymała swoją siostrę za rękę, kiedy razem z rodzicami udali się na co tygodniową wieczerzę do Mikaelsonów.

Rodzina Hemmingson przeniosła się do wioski ponad rok temu. Asdis błyskawicznie złapała dobry kontakt z dziećmi Mikaela, w szczególności z Niklausem. Oboje byli w bardzo zbliżonym wieku i mieli młodsze siostry. Rune była bowiem w wieku Rebekahi.

Hemming, ojciec dziewczyn, zapukał do drzwi domu, które po chwili uchyliły się.

- Hemming, Freydis - odezwał się Mikael, unosząc kącik ust. - Proszę, wejdźcie.

- Dziękujemy, Mikael - odparł ojciec.

Rune przegryzała nerwowo wargę, więc jej siostra postanowiła posłać jej szeroki uśmiech. Nie uszło to uwadze Elijahy. Widząc to, jego serce zabiło szybciej.

- Asdis - odezwał się brunet, przyciągając ją do szybkiego uścisku.

- Ciebie też miło znów widzieć, Elijah - odparła z lekkim uśmieszkiem.

Skinął z uśmiechem głową w stronę młodszej z dziewczyn.

- Rune. Wydaje mi się, że wypiękniałaś od naszego ostatniego spotkania?

Nastolatka zachichotała, zakrywajacy dłonią usta. Na jej policzkach pojawiły się soczyste rumieńce, na widok których Asdis przewróciła oczami.

- Wystarczy, Elijah. Jeszcze ją w sobie rozkochasz.

Brunet parsknął śmiechem, natomiast Rune uderzyła siostrę w ramię.

- Dosyć tych pogaduszek, dziewczynki - powiedziała Freydis, podchodząc do nich. Asdis dostrzegła jej dziwnie pogodne zachowanie, ale nie przejęła się tym zbytnio.

- Proszę, usiądźcie - zawołała Esther z serdecznym uśmiechem.

***

- Moje dzieci - zaczęła Esther, kiedy wieczerza dobiegała końca.

Mikael popijał wino z kielicha razem z Hemmingiem. Kol rozmawiał po cichu z Rune. Elijah zerkał na nich z uśmiechem, a Asdis od pewnego czasu dyskutowała z Niklausem na temat rozkładu gwiazd.

Niklaus próbował przekonać dziewczynę, że gwiazdy mają wielki wpływ na jego rysunki. Dodał również, że podczas pełni księżyca ma wrażenie, że może narysować więcej portretów.

Asdis jedynie kręciła na niego głową i uśmiechała się pod nosem. Im więcej czasu spędzała z blondynem, tym bardziej się w nim zakochiwała. Choć nie była jeszcze gotowa przyznać się do tego choćby przed samą sobą.

Wszelkie rozmowy ucichły, a wszystkie oczy padły na Esther.

- Rozmawialiśmy ostatnio z twoimi rodzicami, Asdis - zaczęła czarownica, posyłając szczery uśmiech blondynce. Dziewczyna szybko go odwzajemniła, jednak w jej głowie zaczęły się kotłować pytania.

- Uznaliśmy zgodnie, że już czas, abyś wyszła za mąż, córko - wtrąciła matka dziewczyny, ściskając lekko jej dłoń. Naprawdę wyglądała na szczęśliwą. Asdis już wiedziała, co było tego powodem.

Serce dziewczyny stanęło. Rozchyliła usta i wciągnęła cicho powietrze. Przez chwilę starała się uspokoić swoje szalejące serce. Nie mogła stracić głowy. W końcu była świadoma, że ten dzień nadejdzie. Sądziła jednak, że jej matka najpierw oznajmiłaby jej to na osobności.

Skinęła więc jedynie głową z wymuszonym uśmiechem.

- To niepowtarzalna okazja, aby nasze rodziny zostały połączone - powiedział Mikael, uderzając cicho kielichem o stół. - za dwa tygodnie, w dniu przesilenia, Elijah oraz Asdis wezmą ślub.

Elijah drgnął niespodziewanie. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. Nie mieściło mu się to w głowie, a jedyne o czym potrafił myśleć...

Tatia...

- Matko... - wykrztusił po długiej chwili osłupienia.

- Postanowione! - wykrzyknęły szczęśliwie matki dzieci, klaszcząc w dłonie.

- Już nie mogę się doczekać - dodał Hemming ze szczerym uśmiechem.

- To będzie zaszczyt, Mikael, Easter - powiedziała Asdis, kiwając głową z szacunkiem w stronę rodziców Niklausa.

Klaus...

Elijah westchnął z bezsilności. Spojrzał na swoją matkę błagalnie, lecz ta zdawała się tego nie dostrzec.

Resztę wieczoru Asdis spędziła na wpatrywaniu się w swój kielich. Była tak przejęta, że nie zauważyła przestraszonego wzroku Rune. Jej młodsza siostra bała się o nią. Wiedziała bowiem, że Elijah kocha Tatię, natomiast Asdis kocha Niklausa.

Samotna łza spłynęła po policzku Rune. Na całe szczęście nikt nie zwroicił na to uwagi. Byli bowiem zbyt zajęci rozmowami. Rune nienawidziła w tamtym momencie dorosłych. Uważała, że nie powinno się zawierać związku małżeńskiego, bo tak wypadało.

Zamierzała zrobić wszystko, co w jej mocy, aby nie doszło do ślubu.


♡︎

𝐌.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro