Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

jedenaście

Zajęłam miejsce obok chłopaka i spojrzałam na niego. W świetle księżyca mogłam dojrzeć bliżej jego oczu, które w tym momencie miały kolor czarny. Jego krótkie i kręcone włosy były zaczesane do tyłu, a na wargach majaczył lekki uśmieszek.

- Cóż. - odchrząknęłam, uświadamiając sobie, że dłuższą chwilę się na niego gapię. - Ładnie śpiewasz. Twoja piosenka?

- Dzięki. - oparł się wygodnie o ławkę i poprawił gitarę na kolanach. - Nie, nie jest moja.

Kiwnęłam tylko głową i odwróciłam wzrok. Po cholerę ja tu podeszłam? Mogłam wrócić do pokoju, a nie, siedzieć z kolesiem, który zachowuje się do mnie w bezczelny sposób.

- Słuchaj, Luna. - odezwał się pierwszy, przerywając niezręczną ciszę. - Chciałbym cię przeprosić za wieczór. Upiłem się za bardzo i mnie poniosło.

Przeniosłam wzrok na chłopaka, który w tym momencie obserwował mnie. Posłałam mu krótki, słaby uśmiech.

- Przyjmuję przeprosiny.

Brunet uśmiechnął się szeroko i pochylił się, by odstawić gitarę na ziemię.

- Ale jak jeszcze raz to zrobisz, to cię skopię. - dodałam, grożąc mu palcem wskazującym. Parsknął cicho śmiechem i kiwnął głową.

- Naturalmente. - rzekł, salutując mi. Rozluźniłam mięśnie, czując, że teraz może być lepiej.

*

Następnego dnia zostałam, a raczej zostaliśmy brutalnie obudzeni przez małą Aurorę. Resztę nocy wraz z Matteo spędziliśmy na rozmowach. Opowiadał mi dużo o sobie, o tym, gdzie obecnie mieszka i o jego pracy. Wspomniał także o jego przygodach z Leonem, jak byli młodsi. Niektóre naprawdę doprowadziły do łez. Około piątej oboje wróciliśmy do domu, ponieważ na zewnątrz zrobiło się już chłodno. Jednak nie wróciliśmy do pokoi, tylko zasiedliśmy w salonie, na kanapach, z kubkami pełnymi gorącej herbaty i rozmawialiśmy nadal. Muszę przyznać, że z niego był naprawdę dobry towarzysz.

Wszystko się tak skończyło, że oboje po prostu zasnęliśmy na kanapach, nie mając energii już doczłapać się do naszych sypialni.

- Buongiorno, Luna e Matteo. - przywitała nas głośno dziewczynka, skacząc z jednej kanapy na drugą.

- Lasciami dormire, Aurora. - usłyszałam zachrypnięty głos Matteo, na co od razu się podniosłam z kanapy.

- Która godzina? - spytałam cicho i spojrzałam na dziewczynkę. Ta patrzyła na mnie niezrozumiałym wzrokiem i wzruszyła ramionami. No tak, przecież nie nie rozumiała.

Przeczesałam palcami włosy i odchrząknęłam cicho. Cholera, potrzebuję prysznica.

Bez słowa wstałam z miejsca i popędziłam do kuchni.

- Luna? - usłyszałam bruneta, zanim opuściłam salon. Jednak nie zawróciłam. Pobiegłam do części domu, która należała do mnie oraz Leona i z ulgą zauważyłam, że narzeczony spał jeszcze smacznie w łóżku. Otworzyłam szafę i biorąc pierwsze, lepsze ubrania ruszyłam do łazienki.

Westchnęłam cicho z przyjemności, kiedy gorąca woda uderzyła o moje ciało. Momentalnie rozluźniłam napięte mięśnie i przymknęłam oczy. Do moich myśli znów się wkradł Matteo. Zapunktował sobie u mnie przez jego nocne wyznania. Byłam pod jego wrażeniem, zachowywał się całkowicie inaczej, niż w dzień. Był kulturalny, zabawny, dobrze się z nim rozmawiało, był uroczy...

Nie. Stop, Valente.

O czym ty do cholery myślisz?

Potrząsnęłam głową, otwierając szeroko oczy. To brat twojego narzeczonego, mówiłam do siebie w myślach.

Po niecałej godzinie wyszłam z łazienki. W końcu czułam się dobrze i świeżo. Poprawiłam niebieską koszulę w kratę, którą miałam zawiązaną w pasie, ukazując swój brzuch i rozglądnęłam się za Leonem. Znów go nie było. Co się z nim ostatnio dzieje?

Z lekko już zepsutym humorem zeszłam do kuchni, by coś zjeść. Jak zwykle, nikogo wokół nie było. Poczułam małą ulgę, ponieważ nie musiałam rozmawiać z członkami rodziny Balsano. Nie chodzi o to, że ich nie lubiłam, po prostu nie rozumiałam włoskiego, a oni nie potrafili za bardzo rozmawiać po angielsku.

Otworzyłam lodówkę i pierwsze, po co sięgnęłam, to był sok. Nalałam sobie go do szklanki i odstawiłam na poprzednie miejsce. Zgarnęłam ze stołu rogalika, który był jak każdego dnia przygotowany dla mnie i biorąc także szklankę do ręki, wyszłam z kuchni. Chciałam chwilę posiedzieć na tarasie, jednak w połowie drogi zatrzymałam się. Usłyszałam głos Leona dochodzący z tarasu. Odstawiłam swoje śniadanie na stolik do kawy i robiłam kilka kroczków do przodu, upewniając się, że mnie nie widzi i przysłuchałam się jego rozmowie.

- ... a jak nie, to pożałujesz. Wiesz, do czego jestem zdolny. - głos Leona był ostry i niski. Ewidentnie był wściekły na osobę, z którą rozmawia.

- Taa, za każdym razem to samo mówisz, a jak wychodzi? - przełknęłam głośno ślinę, słysząc drwiący ton Matteo.  - To nie moja wina, że wszystkie...

- Zamknij się do cholery! - starszy wrzasnął nagle tak głośno, że wzdrygnęłam się. Uznałam, że to czas, aby się wycofać. Nie powinnam przysłuchiwać się ich rozmowie. Zrobiłam szybko krok do tyłu, co oczywiście od razu pożałowałam. Nie zwracając wcześniej uwagi, że za mną stoi stolik, cofnęłam się i uderzyłam mocno kostką o niego. Jęknęłam z bólu, zginając się w pół. Dosięgnęłam ręką obolałego miejsca i pomasowałam go.

- Cholera jasna. - mruknęłam pod nosem, siadając na podłokietniku sofy.

- Luna? - podniosłam wzrok i ujrzałam w drzwiach Leona, który patrzył się na mnie zdziwiony. Za nim był Matteo i jego wzrok także znajdował się na mnie. Poczułam, jak moje policzki zaczynają piec.

- Uhm, chciałam tylko zjeść śniadanie... - tłumaczyłam się, wskazując na rogala leżącego na stoliku. - ... na świeżym powietrzu.

- Jasne. - mruknął starszy brunet, idąc w moją stronę. Zerknęłam na Matteo, który lekko rozbawiony skanował mnie wzrokiem. - Jadę na miasto i będę za dwie godziny. Jak wrócę, to musimy porozmawiać. - powiedział poważnym tonem, po czym pochylił się i pocałował delikatnie w usta. Kiwnęłam głową, nie odzywając się. Leon rzucił jeszcze wściekłe spojrzenie Matteo, który, jak mogłam zauważyć, niekoniecznie się tym przejął i wyszedł, nie mówiąc już nic.

- Co się stało? - to było moje pierwsze pytanie, jak narzeczony wyszedł. Jego młodszy brat wzruszył tylko ramionami, chowając dłonie do kieszeni spodni.

- Leon znów ma problem ze swoimi ex dziewczynami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro