🥀~Rozdział 33~🥀
🥀~Nadzieja~🥀
Perspektywa Adamo
Czasami, gdy nam zbytnio na czymś zależy to nigdy nie zdarza się tak, że uda nam się to osiągnąć. Dopiero później, gdy nie jesteśmy na coś przygotowani to się dzieje. Niekiedy zastanawiam się, dlaczego pewne rzeczy nam się przydadzą w życiu, a nie które nie. Mało kiedy jest tak, że gdy o czymś marzymy to się to spełnia. Dopiero z czasem to przychodzi. Ale ktoś powie, ile można czekać? Ile jeszcze rzeczy się mysi wydarzyć, że spełniło się nasze własne. Odpowiedź jest dość trudna, nikt nie może mieć pewności, czy kiedyś wszystko się uda, a coś nie. Czasami trzeba czekać, nawet jeśli już nie mamy siły i najchętniej to byśmy wszystko rzucili w bok i się poddali. W końcu nikt nie lubi zbytnio porażek, a jeśli one ciągle się wydarzają to człowiek po prostu zaczyna odpuszczać i stara się czymś innym zająć, nawet jeśli to jest ciężkie...
Nigdy nie czułem takiej bezsilności, jak teraz. No może jeszcze przy pogrzebie mojej rodziny. Byłem najlepszym w tym co robię, ale cóż, jeśli samochód, w którym porwano Sonię zniknął. Moi ludzie starali się wyszukać wszystkiego, co by mogło mas zbliżyć do porywaczy, ale ja już czułem niemoc. Dlatego też spojrzałem na prawie pustą, już drugą butelkę alkoholu. Nienawidziłem tego uczucia, które rozsadzało moje serce. Przysiągłem sobie, że już nigdy nikogo nie pokocham, a oczywiście wpuściłem tą dziewczynkę do swojego umysłu, jak i serca. Byłem takim głupcem. Ktoś tam u góry musiał mnie naprawdę nienawidzić ,że zagwarantował mi powtórkę z rozrywki. Kiedy ktoś zaczął pukać do mojego biura, niechętnie wpuściłem jegomościa.
— Dzień dobry Panie Sliver. Może Pan mnie nie pamiętać, ale mam coś co może Panu pomóc — wyznałam, a ja zmarszczyłem brwi. Przez procenty, nie byłem już pewny czy on stał na prawdę, czy mi się zdawało. — Gdybyś nie Pan, już dawno bym wąchał kwiatki od spodu, ale żyje i dlatego postanowiłem pomóc. Wiem, że szuka Pan tej dziewczynki, dzięki temu utwierdziło mnie, że Pan jest naprawdę dobry, może zabójstwa to nie jakieś dobre osiągnięcia, ale uratował Pan wiele żyć. Dlatego czas, żeby ją też mógł coś zrobić.
— Nie wiem, czy może mi Pan pomóc — wyszeptałem, a on pokręcił głową.
— Oczywiście, że mogę i zaraz pokaże.
W tym momencie czułem, jakby znów szczęście zaczęło wracać do mnie. Może jeszcze nie wszystko było stracone. Czasami sądzimy, że już nic dobrego nas nie spotka, jednak wtedy zjawa się osoba, która wyciąga do nas rękę, gdzie my nie jesteśmy w stanie wstać....
*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro