4 ⋆ Certainly
Muzyka wewnątrz klubu nocnego była tak głośna, że Seonghwa bał się, że może ogłuchnąć. Powietrze było gęste i gorące, i sprawiało, że włosy przyklejały się do jego czoła, bardzo go przy tym denerwując.
Mingi był wszędzie, będąc zajętym wyrywaniem gorących dziewczyn. Hongjoong tańczył z każdym kto znalazł się bliżej niego, co pięć minut próbując zaciągnąć Seonghwe na parkiet. W tym samym czasie Yunho wymiotował w toalecie. Mingi spędził dobre dziesięć minut dyskutując o umiejętnościach utrzymania alkoholu w organizmie swojego skrzydłowego. Posunął się nawet do stwierdzenia, że " jego krukońska dupa powinna zdawać sobie sprawę z tego, aby się pilnować i się tak nie nawalić". Spowodowało to ogromną dyskusję pomiędzy dwójką wysokich mężczyzn, aby chwilę później Yunho sprintem ruszył do łazienki po raz trzeci tego wieczora.
Seonghwa z drugiej strony trwał przy barze jakby miało od tego zależeć jego życie. Jego przyjaciele kupili wcześniej trochę szotów i Seonghwa zdecydowanie zaczynał czuć w tym momencie ich moc. Wszystko wokół niego zaczynało się bujać, jak łódka w czasie sztormu, a on próbował wysiedzieć na krześle barowym bez upadnięcia.
W trakcie rozmyślania czy on też powinien dołączyć do przygody Yunho, Seonghwa dostrzegł jak Hongjoong skakał na parkiecie machając rękami nad głową. Z początku Seonghwa nie był pewien czy tylko tańczył, czy może próbował zdobyć jego uwagę. Hongjoong w końcu pokręcił głową zanim skierował się w stronę baru.
– Hej! Zobacz kogo właśnie poznałem. – Hongjoong przekrzyczał głośną muzykę, szarpiąc rękaw Seonghwy.
Seonghwa wyjrzał za ramię Hongjoonga i dostrzegł blondyna z nowego roku ekonomii. Miał ma imię Wooyoung? Obok Wooyounga znajdował się inny facet z jeszcze jaśniejszymi, prawie białymi, puszystymi włosami. Wydawał się on, pomimo ostrych rys twarzy, pełen życia i przyjazny.
– Cześć, jestem Choi San! –chłopak przedstawił się z wielkim uśmiechem. Wooyoung stał obok niego i machał obiema dłońmi, przy okazji kiwając głową w rytm bitu.
– Park Seonghwa – Seonghwa krzyknął, próbując przedrzeć się przez muzykę.
– Chodźcie wszyscy! Idźmy tańczyć! – Hongjoong zaśmiał się. Machał rękami wracając skocznym krokiem na parkiet.
– Yay! Kocham tańczyć! – San wykrzyknął i szybko za nim pobiegł.
– Chłopaki, poczekajcie na mnie! – Wooyoung również szybko zniknął z oczu kiedy całą trójka wmieszała się w tłum.
Seonghwa miał się już odwrócić kiedy jego wzrok spotkał się z parą pięknych brązowych oczu. Yeosang. Nie był widoczny wcześniej kiedy stał za pozostałymi, w momencie kiedy rozmawiali z Seonghwą. Ale był tu, wyglądając niesamowicie w luźnej czarnej koszuli oraz obcisłych jeansach z dziurami.
– Cześć... – Yeosang powiedział stając, obok Seonghwy, przy barze. – Nie idziesz tańczyć?
– Nie przepadam za tym... – Seonghwa odpowiedział. Nie mógł tego wyjaśnić, jednak nagle poczuł się zagubiony przez obecność Yeosanga.
– Ja też. – Yeosang wzruszył ramionami i skrzywił się pokazując co myśli o byciu zmiażdżonym przez ogromną spoconą maszynę na środku klubu nocnego.
– Może... Chcesz wyjść i złapać trochę świeżego powietrza? –Seonghwa zapytał nie myśląc nawet nad swoimi własnymi słowami.
♦️
Powietrze na zewnątrz było przyjemne i odświeżające, i Seonghwa zaczynał czuć się bardziej rozbudzony niż poprzednio. Pomimo to, jego umysł wciąż wirował, jednak przynajmniej nie czuł już chęci zwymiotowania lub zaśnięcia.
On i Yeosang spacerowali w dół ulicy, pomimo tego, że zadem tego nie zaproponował. Tak się po prostu stało.
Znaleźli ciche miejsce, aby usiąść, a Seonghwa odchylił głowę do tyłu z zamkniętymi oczami. Pozwolił zimnemu powietrzu wypełnić jego płuca. Oddychał powoli ciesząc się, że nie jest ono obrzydliwe i przepełnione potem.
– Wnioskuję, że nie jest to rzecz, którą robisz często? Wychodzenie do klubu? – Yeosang zapytał.
– Nie. Nigdy. Ale moi przyjaciele namówili mnie na to, więc... – Seonghwa powiedział i otworzył oczy żeby spojrzeć na Yeosanga.
Yeosang mruknął kiwając głową. Patrzył w górę na ciemne niebo nad nimi. Słabe światło z latarni kilka kroków od nich rzucało prawie magiczne światło na jego twarz. Seonghwa nie mógł się powstrzymać przed wpatrywaniem się w niego. W jego ostrą linię szczęki, jego świecące oczy oraz w to jak jego wargi rozdzieliły się kiedy wypuścił z pomiędzy nich długie westchnięcie.
– Ja też tego zbytnio nie lubię. Wooyoung po prostu strasznie chciał iść i obiecał, że kupi mi smażonego kurczaka, jeśli z nim pójdę. Powinienem pomimo tego zostać w domu. To nie tak, że i tak nie zauważył, że wyszedłem. – Yeosang wymamrotał bawiąc się bezmyślnie końcami swoich rękawów.
– Kim był ten gość? – Seonghwa zapytał.
– Kto? San? Jest z grupy Wooyounga. Spotykają się codziennie od kiedy się poznali.
Przez to, że ta dwójka nie znała się zbyt dobrze, Seonghwa nie wiedział co ma odpowiedzieć. Nie mógł rozgryźć tego czy to gryzie Yeosanga czy nie. Młodszy wydawał się pozbawiony emocji kiedy mówił.
– Czemu tak na mnie patrzysz? – Yeosang nagle zapytał, patrząc prosto w oczy Seonghwy.
– Tak to znaczy jak? – Seonghwa szybko oderwał wzrok od Yeosanga, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że się na niego gapił. Czuł jak jego policzki zaczynają się ocieplać na co odwrócił twarz aby to ukryć.
Nie mógł wytłumaczyć czemu, ale było coś związanego z Yeosangiem co sprawiało, że chciał patrzeć na niego cały czas. Coś fascynującego i hipnotyzującego ale jednak niewłaściwego. Yeosang był facetem i Seonghwa nie powinien patrzeć na niego w ten sposób.
– Jakbyś chciał mnie pocałować czy coś.
Słowa Yeosanga sprawiły, że Seonghwa drgnął. Jego oczy rozszerzyły się i poczuł jakby jego mózg wyłącza się, a on nie mógł po prostu ułożyć słów w konkretne zdanie.
– W porządku – Yeosang odpowiedział spokojnie. Może zbyt spokojnie. – Możesz jeśli chcesz. W porządku.
Jednak Seonghwa zdecydowanie nie był w porządku. On nie chciał pocałować Yeosanga. Czemu kiedykolwiek miałby chcieć pocałować faceta? Słowa Yeosanga wypalały uszy Seonghwy, a on czuł się prawie urażony tym, że Yeosang podejrzewał go o tak niepoprawne rzeczy.
– Zawsze jesteś tak odważny? – Patrząc w innym kierunku, Seonghwa w końcu zdołał wypowiedzieć to głośno. Nerwowo zerknął szybko na Yeosanga, który zajęty był patrzeniem w niebo.
Seonghwa skierował wzrok w innym kierunku, zaniepokojony tym, że Yeosang może zauważyć to, że znowu się w niego wpatruje. Gryząc kilka razy dolną wargę, pytał samego siebie czemu wciąż tu siedział. Mógł po prostu sobie pójść, odejść i nie patrzeć za siebie, udając, że to się nigdy nie stało. Jednak coś w nim niewytłumaczalnego chciało zostać.
–Co masz na myśli? – Yeosang spojrzał na niego pogardliwie kontem oka i wrócił z powrotem do patrzenia w nocne niebo.
–Po prostu podejrzewasz innych o chęć pocałowania cię?
–Cóż, zazwyczaj mam rację, więc...
Yeosang wzruszył ramionami wymawiając swoje drugie tak śmiałe oświadczenie. Seonghwa czuł jakby topił się w oceanie niewypowiedzianych słów, które przedzierały się przez jego umysł. Jednak nie opuściły jego ust.
Kiedy telefon Seonghwy nagle zawibrował w jego kieszeni czuł się bardziej niż wyzwolony, nawet jeśli był to Mingi proszący o pomoc z przeniesieniem nawalonego Yunho do akademika. Seonghwa szybko pożegnał się z Yeosangiem i ruszył ulicą z sercem walącym w jego piersi.
Oczywiście, że nie chciał pocałować Yeosanga. Wcale tego nie chciał...
--------------
Matko przepraszam was za tak późną godzinę, ale zawalił mi się cały dzień! Od sprzątania, przez robienie obiadu, aż po korki z matmy... Wybaczcie!
autorka: ttalgittalgi
Następny rozdział: 04.04.2020!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro