𝟎𝟎𝟖.
𝟐/𝟑
— - ᴘᴀɪɴ - —
- Nie dość, że żywa marchewka, to jeszcze z nerwicą...
— - ᴅᴇɪᴅᴀʀᴀ - —
- Oddałabym wszystko za jego włosy! Dziwię się, że jeszcze nie dostał się na casting do „Roszpunki".
— - sᴀsᴏʀɪ - —
- Trochę przerażający, ale da się znieść. Tylko obawiam się, że któregoś dnia będzie chciał mnie przerobić na marionetkę...
— - ʜɪᴅᴀɴ - —
- Czy on zawsze musi mnie rozbierać wzrokiem? I do tego, jeszcze ten jego wieczny lenny face...
— - ɪᴛᴀᴄʜɪ - —
- Cenna rada na przyszłość: nigdy nie jedz żadnej z przygotowanych przez niego potraw. Zresztą, mógłby więcej mówić, bo czasami tylko wpatruje się w przestrzeń, jakby przyzywał jakieś siły nieczyste...
— - ᴛᴏʙɪ - —
- Kochany człowiek-dynia! Jak tu nie uwielbiać kogoś, kto daje ci jedzenie za darmo?
— - ᴋɪsᴀᴍᴇ - —
- Współczuje mu, w końcu będzie musiał gdzieś się ukryć w czasie świąt, albo skończy na świątecznym stole, jako jedna z potraw...
— - ᴋᴀᴋᴜᴢᴜ - —
- Gość jest taki stary, że nadaje się na moją prababkę! Z kim ja się zadaje? Dziwię się, że jeszcze żyje, znając jego mordercze zapędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro