Rozdział 24
Huk uderzenia rozniósł się po pomieszczeniu. Kobieta z rozbawieniem obserwowała dotychczasowy pokaz siły, teraz jednak zaczynała się nudzić. Ile można było czekać na pozbycie się tego szkieletu człowieka.
Wpadła na lepszy pomysł. Miała dzisiaj spędzić wieczór z narzeczonym, o ile się nie pośpieszy, spóźni się. Nie chciała psuć sobie reputacji przez niedociągnięcia swojego brata.
- Ty go dzisiaj zabij- rzuciła sucho, jak swoim niedopałkiem. Chłodnym uśmiechem skwitowała przerwanie ruchów mężczyzny. Ciemnowłosy z niezadowoloną miną wyszedł przyrodzeniem z swojej ofiary.- Śpieszę się, a dobrze wiesz, że z rodziną Jeon Jinwoona się nie zadziera.
- Raz nie przyjść ci wypada. Napisz mu, że mi pomagasz- prychnął brunet, idąc do blatu, na którym leżały narzędzia jego siostry.- Nasza rodzina ma duże wpływy.
Czarnowłosa zacmokała z dezaprobatą, stukając obcasami o goły beton. Wysoki mężczyzna nie mógł powstrzymać dreszczy. Pożeracz miała w zwyczaju atakować znienacka. Teraz mogła przymrużyć oko na jego błędy, a później się okrutnie zemścić.
- Miałaby, gdyby ktoś nie był taki łatwy do rozgryzienia.- Brat spuścił wzrok, ale kobieta uniosła jego głowę, tak, aby spojrzał jej w oczy.- Ale odbuduję to małżeństwem. Znowu będziemy trzymać dobre karty, które da nam sam Jung.
- Wspaniale to wymyśliłaś- szepnął, ocierając kark ręcznikiem i odsuwając się. Liczył, że kobieta zostawi go bez słowa, śpiesząc na elegancki bankiet. Podejrzewał, że nigdy mu nie wybaczyła zdemaskowanie.- Pozdrów Junga seniora i zapewnij, że niedługo dostarczę mu zamówione sadzonki.
- Ciągle cię nie rozumiem- rzuciła, poprawiając narzutkę.- Z naszym majątkiem możesz zakupić całą sieć kwiaciarni w tym zapchlonym kraju, a ty wolisz samemu stać za ladą. Dlaczego?
- Poprzez kwiaty można zdobyć wiele serc, wiedziałaś? Gdybym nie został przyłapany, możliwe, że stałbym się ulubieńcem Junga.- Ciemnowłosy uśmiechnął się delikatnie.- Dobrze wiesz, że ten stary piernik ma dużą władzę. Nie musiałabyś wychodzić za mąż.
Brunetka nałożyła nową warstwę szminki na wargi i cmoknęła. Spojrzała na brata spod wachlarza rzęs, a w jej oczach czaiło się ostrzeżenie. Wystarczy jedno słowo.
- To jest twoja wada, jesteś zbyt prostolinijny. Do tego pchasz się w środek polityki, której nie rozumiesz. Oświecę cię, znalazłabym kogoś potężniejszego i się z nim związała.- Zamknęła głośno podręczne lusterko.- Baw się dobrze.
***
- Jestem zaskoczona, że przyszedłeś tutaj bez marudzenia- szepnęła Sooyoung, trzymając kieliszek i wirując znajdującym się w nim szampanem.- Zwykle muszę cię namawiać godzinę.
Hoseok wyjął ręce z kieszeni, aby poprawić marynarkę. Joy ułożyła mu dzisiaj włosy, twierdząc, że przedziałek na boku mu pasuje. Szczególnie, kiedy widać było jego czoło. Jung do teraz się zastanawiał, dlaczego Sooyoung tak uwielbiała odsłaniać tę część jego twarzy.
- Powiedzmy, że mam w tym swój interes- odparł, kiwając głową do znajomych.- Niezbyt związany z polityką ojca.
- Tego się domyśliłam.- Joy odwróciła się przodem do nadchodzącej pary i zagryzła wargę, chowając grymas niezadowolenia.- Nie sądziłam, że ją tu zabierze.
- Będziesz mogła z nim to przedyskutować, kiedy ja zajmę się naszą znajomą- odchrząknął, przybierając miłą maskę na twarz, uśmiechnął się czarująco.- Jinwoon! Dawno cię nie widziałem!
- Hoseok, Sooyoung- przywitał się wysoki adwokat.- Poznajcie moją narzeczoną, Kang Jihyun.
- Już się znamy.- Joy zmusiła się do miłego tonu, nie trawiła tej kobiety.- Nie poinformowałeś nas o zaręczynach.
- Bo to tak świeże, że nie zdążyłem. Przepraszam.
Jung wpatrywał się w ciemnowłosą kobietę, która dotychczas jedynie kiwnęła im głową na przywitanie, nie zdradzając się, ze ich zna. Prokurator miał ochotę się zaśmiać, jak dobrą aktorką była. Czemu wcześniej tego nie zauważył?
Zerknął na siostrę, ale ta była zbyt zaabsorbowana swoją grą. No właśnie, wszyscy dookoła starali się, niczym aktorzy, wcielić w swoje wykreowane, idealne postaci-role. Czy ktoś na tym bankiecie był szczery?
Prawdę mówiąc, na przyjęciu, które organizował Senior Jung, nikt nie śmiał odsłonić swoich kart. Eleganccy biznesmeni, w drogich garniturach, rozmawiali ze swoimi wystrojonymi partnerkami. To na takich uroczystościach zawierało się więzi, które pomagały w biznesie. Ojciec Sooyoung to doskonale wiedział i wykorzystywał, aby pozyskać sojuszników. Hoseok właściwie mu współczuł. Polityka była bezwzględną grą, a wygrywali najsprytniejsi i najbogatsi, ludzie posiadający wpływowych przyjaciół.
Wymienił podstawowe regułki grzecznościowe, bo tego wymagano od osoby z jego statusem. Dowiedział się przy tym, że Jihyun była z tej rodziny Kang, która została oskarżona o defraudację.
- Czy to nie komendant?- zapytała kobieta, patrząc na niskiego mężczyznę, który pojawił się w drzwiach lokalu. Od razu podbiegł do niego hostess z tacą pełną kieliszków.- Nigdy go jeszcze nie widziałam. Poznasz mnie z nim?- Jihyun załopotała rzęsami, wprawiając swojego partnera w zakłopotanie.
- Komendant nie jest osobą towarzyską, do tego nie przepada za moją rodziną- rzekł Jinwoon, a Hoseok wyczuł w tym swoją szansę na zamienienie kilku słów, sam na sam, z Kang.
- Ja mogę cię zapoznać. Jestem pewien, że mi nie odmówi- zaproponował Jung, uśmiechając się niewinnie. Starając się nie dostrzec urazy, wymalowanej na twarzy Jeonga.- Możecie iść z nami...
- Oh, nie trzeba. Możemy porozmawiać przy kieliszku szampana, prawda?- Jak zwykle Joy zauważyła odpowiedni moment, aby wtrącić swoje trzy grosze. Jej brat był naprawdę wdzięczny za tę spostrzegawczość. Prokuratorskie rodzeństwo Jung, które rozumiało się bez zbędnych słów.
Adwokat przytaknął, zgadzając się niesamowicie łatwo. Może był zadowolony, że zmienia towarzystwo na Sooyoung, uroczą kobietę, o którą zabiegało tylu chaeboli. Tego Jung nie chciał rozważać.
- Zaraz do was wrócimy- zapewnił ciemnowłosy, wystawiając ramię, aby brunetka je chwyciła. Jihyun też tak uczyniła, udając, a raczej będąc, obojętną. Odeszli, zostawiając parę prawników przy wysokim stoliku, który okupowali.
- To naprawdę uprzejme z twojej strony, że chcesz mnie przedstawić mojemu szefowi.
- To nic takiego. Zastanawia mnie jedna rzecz. Mogę o nią zapytać?- Poczekał na zgodę, zanim zaczął rzucać na stół karty.- Nie powinnaś być teraz gdzieś indziej?
- Możliwe.- Kobieta spojrzała na niego zaintrygowana, mrużąc oczy.- Jednak wątpię, żebym o czymś zapomniała.
- Jesteś naprawdę dobrze zorganizowaną osobą. Podziwiam, że nie siedzisz teraz ze swoim młodszym bratem.- Specjalnie zwolnił, raz po raz witając się z gośćmi, kiwnięciem głową. Może nie okazał tego, ale zaimponowała mu samokontrola Kang, której mięśnie nawet się nie spięły.
- Mój brat jest dorosłą osobą, która umie sobie poradzić.
- Jesteś tego taka pewna. Co jeśli coś mu się stanie?
Przystanęła, chwytając koreczek z tacki.
- Do tego nie dojdzie.
- Jak długo zamierzasz udawać, że nie wiesz o co mi chodzi?- zapytał Hoseok, oddając przechodzącemu kelnerowi kieliszek. Zauważył, iż jego ojciec spojrzał się na niego znad ramienia jakiegoś polityka. Jednak nic nie zaniepokoiło go w ruchach syna, więc wrócił do rozmowy.- Czy zaszantażujesz mnie, jak poprzedniego prokuratora?
- To niesamowite, jak pewny siebie jesteś. Igrasz ze mną, chłopaczku?- Wczepiła się paznokciami w materiał jego marynarki.
- Gdzieżbym śmiał, igrać z tak sławną osobą? Jednak...- Uśmiechnął się kpiąco.- Jesteś zbyt przewidywalna, skarbie. Stajesz się nudna.
- Jestem dla ciebie nużąca? Przykro to usłyszeć, chyba będę musiała się postarać. Zadedykuje ci coś. Co ty na to?
- Zaskocz mnie- szepnął, odwracając twarz w jej stronę, prawie dotykając nosem jej skóry. Ich oddechy mieszały się ze sobą, jak przed pocałunkiem, który nigdy nie miał nastąpić.
Kang wykrzywiła wargi ku górze, jednak oczy pozostały zimne.
- Zawsze wiedziałam, że nie jesteś ślepy, jak twoi poprzednicy. Jednak ostrzegam, nie próbuj się ze mną bawić, bo możesz stracić coś cennego.
- Jesteś głupiutka, nie zdołasz mi nic odebrać.- Hoseok wyprostował się, od razu górując nad kobietą.-Do tego, sama się teraz przyznałaś. Co mnie powstrzyma przed twoim zatrzymaniem?
- Potężni sprzymierzeńcy oraz brak jednoznacznych dowodów, kochanie- powiedziała, kładąc dłoń na jego policzku, niczym bliskiemu kochankowi.- Zaatakuję cię nagle, bez skrupułów. Udając, że wcale mnie nie intrygujesz, dźgnę w plecy.
Oderwał jej palce od swojej skóry i trzymając za rękę. Hoseok czuł, że igra z ogniem. Wygrywał potyczkę, lecz jeszcze nie wojnę. Wolał się jednak rozkoszować chwilowym triumfem.
- To ja pierwszy zadam cios.- Spojrzał na swoją siostrę z narzeczonym Jihyun. Joy stała stanowczo za blisko Jeonga, który błądził ręką po jej ramieniu, głaszcząc. Nagle nachylił się do Jung i odgarnął jej z czułością włosy.
Twarz Kang pobladła, a jej oczy skrzyły się z skrywanej furii. Był to cios w jej osobę, w jej dumę. Była pewna, że omotała sobie tego mężczyznę wokół palca. Przeklęty Jung postanowił wkroczyć do gry, atakując to, czego Pożeracz chciał.
Dlatego Jihyun postanowiła zniszczyć aroganckiego prokuratora i wszystko czego pożądał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro