Rozdział 13
Btw. ja tak sobie tu wrzucam rozdziały, a ostatniego nie skończyłam pisać
+ zaczęłam pisać reedit Fire (zapraszam zapoznać się ze starą wersją, miło mi się zrobi, jak ktoś ogarnie zmiany w moim stylu pisania)
- Kiedy zostałeś przydzielony?- zapytał Namjoon, idąc ramię w ramię z Jungiem.- Wybacz, jeśli to ci ubliża. Po prostu nie dostaliśmy jeszcze zawiadomienia o tym.
Czarnowłosy zaśmiał się.
- Ta podejrzliwość jest normalna i nie wadzi mi za bardzo. Byłem tu ostatnio, by wręczyć komendantowi dokumenty. Nie wiedziałem, że jeszcze ich nie otrzymaliście.
Lekko zażenowany detektyw podrapał się po szyi. Seokjin, idący z tyłu, lekko mu współczuł. Niby chodziło o zwykłe dokumenty, a jednak stawiały komendę w niezbyt dobrym świetle. Mężczyźni weszli do małego, białego pomieszczenia, gdzie mieścił się gabinet Mina.
Patolog nachylał się właśnie nad jakimiś dokumentami, które porozrzucane były po całym biurku. Kiedy usłyszał otwierające się, bez pukania drzwi, zerknął szybko na gości. Był to tylko Namjoon, Seokjin i jakiś facet. Nic ciekawego.
Yoongi wrócił do wertowania kart. Wpisywał w poszczególne ramki informacje, które później miały znaleźć się w aktach. Kiedy złożył zamaszysty podpis na ostatnim dokumencie, dotyczącym sekcji zwłok jakiejś kobiety, westchnął cicho. Nienawidził papierkowej roboty.
Ktoś nad nim odchrząknął. Zirytowany szatyn zerknął na nieznajomego mężczyznę. Miał ochotę na niego nakrzyczeć. Od rana próbował uporać się z tymi aktami. Co prawda, była to jego wina, bo odkładał to na później, jednak wolał zrzucić to na resztę świata. Zacisnął mocno usta, rzucając brunetowi złowrogie spojrzenie.
- Tak?- warknął rozdrażniony. Usta czarnowłosego rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, który jakby rozjaśnił ciemne kąty pomieszczenia. Min zerknął na bok, czując jak ten grymas go oczarowuje.
- Jung Hoseok, jestem nowym prokuratorem prowadzącym sprawę Pożeracza.
Mężczyzna zamrugał zaskoczony i wstał, wyciągając dłoń w stronę nowego współpracownika.
- Min Yoongi, patolog.
Kimowie nie odzywali się przez ten czas, obserwując przebieg przedstawienia się tej dwójki. Namjoon wiedział, że Yoongi nie należał do zbyt tolerancyjnych osób. Pierwsze wrażenie Mina zawsze było trafne. Teraz jednak dowódca nie wiedział jak zinterpretować zagubienie na twarzy starszego.
Szatyn odchrząknął nerwowo i wyszukał w kupce dokumentów odpowiednią teczkę. Podał ją prokuratorowi, po czym wrócił do uzupełniania akt. Jednak uważne spojrzenie Hoseoka sprawiało, że nie mógł się do końca skupić na pracy.
Jung zaczął szybko przeglądać kartki w środku. Seokjin chciał jak najszybciej wyjść już z komendy. Czuł ciepło jakie promieniowało od ciała Namjoona. Był rozdarty pomiędzy chęcią przytulenia się, a przywalenia mu w twarz.
W końcu prokurator skończył czytać i podniósł głowę. Na jego twarz malowało się skupienie i powaga. Zmrużył oczy, wpatrując się w jakiś punkt na ścianie ponad głową patologa. Tak szybko jak pojawił się grymas na twarzy Hoseoka, tak szybko się ulotnił. Nie było po nim śladu. Jego usta wygięły się w uprzejmym uśmiechu.
- Chciałbym zobaczyć resztę dokumentów, dotyczących ofiar, na swoim biurku. Najlepiej jeszcze dzisiaj.
Yoongi podniósł głowę z niedowierzaniem. Napotkał poważne spojrzenie Junga. Szatynowi ten mężczyzna wydał się na początku sympatyczny ze słabym charakterem, ale teraz... Czuł jak bardzo się mylił w stosunku do niego. Wzrok Hoseoka wprost prześwietlał go na wylot, wyciągając z niego najmroczniejsze sekrety.
Namjoon wzdrygnął się mimowolnie. Czarnowłosy przyprawiał go o dreszcze. Nie podobało mu się zachowanie nowego prokuratora. Nie mógł przewidzieć jego ruchów.
- Wyraziłem się jasno- rzekł brunet, odwracając się do pary za nim.- Panie Kim... Jeśli panu to nie przeszkadza, chciałbym również prosić o resztę zgromadzonych akt.
- Nie ma sprawy- odparł dowódca.- Doktorze Min, możemy zacząć?
Seokjin zacisnął wargi. Jak to się stało, że nagle wszyscy zaczęli być tacy spięci i oficjalni? Ten prokurator zgrabnie nimi manipulował, niczym pacynkami na sznurkach. Jedno pociągnięcie, a stali na baczność. Jakie sztuczki wykorzystywał? Kim był prokurator Jung?
- Możemy?- powtórzył czarnowłosy, patrząc na Yoongiego.
- Jasne...
***
Jungkook strapiony, siedział na kanapie. Powstrzymywał się od ubrania kurtki i opuszczenia bez słowa mieszkania. Chciał po prostu uciec od problemów, które nieznośnie ciążyły na jego ramionach. Jednak nie mógł tego zrobić.
Jimin od godziny leżał w sypialni. Po tym jak opanował atak płaczu, po prostu się tam zamknął. Blondyn wiedział, że Jeon mógł bez problemu włamać się do pokoju, ale to dawało mu poczucie swoistego bezpieczeństwa. Mógł pomyśleć w samotności.
Policjant odchylił niewygodnie głowę do tyłu i westchnął przeciągle. On chyba zawsze musiał psuć sytuacje. Nie miał w ogóle wyczucia. Zakrył dłońmi twarz. Gdyby mógł, wykrzyczałby swoje żale, ale w pokoju obok, za cienką ścianą leżał Park, jego Jimin. Jego? Już nie. Wszystko popsuł swoimi pochopnymi, nieprzemyślanymi słowami. Po prostu wystraszył się reakcji mniejszego.
Brunet przetarł oczy. Musiał wyjść na świeże powietrze. Czuł jak zaczyna się dusić w tym mieszkaniu. Nie potrafił jednak zostawić od tak Jimina, chłopak mógł się porządnie wystraszyć, gdyby zastał dom pusty. Na pewno miałby jakiś atak lub głupie myśli. Nie, nie... Jeon nie mógł do tego dopuścić. Jungkook stanął przed drzwiami do sypialni i zapukał w nie. Blondyn mu nie odpowiedział, ale policjant wiedział, że tamten go słucha.
- Wychodzę na chwilę. Zaraz powinienem wrócić- rzekł Jeon, zakładając jednocześnie swoją skórzaną kurtkę.- I... przepraszam, że znowu cię zraniłem.
Czarnowłosy wyszedł z mieszkania i zakluczył je porządnie. Mógł być zagubiony, ale nie stracił zdolności logicznego myślenia.
Odetchnął głęboko, widząc tak znienawidzony przez siebie korytarz. Skarcił sam siebie, że nie wymienił żarówek, kiedy było jeszcze jasno.
Jedna lampa mrugała uporczywie, tuż koło wejścia do windy. Jungkook skrzywił się. Ciemny korytarz, niknące i pojawiające światło kojarzyło mu się z filmami grozy. Parsknął śmiechem, kiedy wyobraził sobie, że nagle ktoś wyskakuje z któregoś z mieszkań.
Jeon poczuł jednak ten irracjonalny niepokój. Bał się ciemności od kiedy biegł przez las. Od kiedy musiał uciekać przed człowiekiem, który zabił jego matkę. Włoski na jego karku się zjeżyły. Serce w jego piersi stanęło, oblał go zimny pot, kiedy gdzieś za sobą usłyszał ciche kroki. Prawie niedosłyszalne jak oddech.
Fluorencyjna lampa warczała i pykała. Raz po raz pogrążając korytarz w ciemnościach.
Cios spadł w tym samym momencie, w którym Jungkook obrócił się. Brunet krzyknął, czując ból rozprzestrzeniający się nad prawym biodrem. Odepchnął od siebie napastnika i oparł o ścianę, ciężko dysząc.
Policjant mógł teraz ujrzeć wysoką sylwetkę, kryjącą się w półmroku. Jęknął, trzymając się za krwawiący bok. Bał się. Adrenalina zaczęła płynąć w jego żyłach, przywracając częściowo zdolność logicznego myślenia.
- Kim jesteś?- zawołał Jeon, stając na równych nogach. Serce łomotało mu w piersi, jakby chciało się stamtąd wyrwać.
Skryta osoba tylko przekrzywiła na bok głowę, przyglądając się krwawiącemu mężczyźnie. Jungkook był prawie pewien, że napastnik się uśmiechał. A on wiedział, jak wygięte są ku górze wargi psychopaty, kiedy krzywdzi.
Policjant myślał gorączkowo, a raczej się starał, na ile był w stanie.
- Jesteś Pożeraczem?
Napastnik parsknął i zaatakował. Jungkookowi mignął w jego ręce sztylet. Chwycił ukryty pod rękawiczką nadgarstek mężczyzny i szybkim ruchem wytrącił z jego dłoni broń. Morderca jednak nie był mu dłużny.
Wyprowadził uderzenie prosto w ranę, sprawiając, że brunet upadł na ziemię ze skowytem. Policjant dyszał ciężko, a pot spływał mu na oczy. Podparł się, aby wstać, ale powstrzymało go uderzenie butem w twarz.
Ponownie wylądował na posadzce, plując krwią z przygryzionego języka. Napastnik nadepnął na bok Jungkooka i przyciągnął go, chwytając za materiał koszulki.
Jeon mógł przysiąc, że czuje zapach świeżej ziemi. Zanim zdążył sobie przypomnieć, skąd go zna, rozbudziło go uderzenie w brzuch.
- To jest tylko ostrzeżenie, chłopcze- mruknął Pożeracz, zwiększając nacisk buta na ranę. Jeon przygryzł wargę.
- Dlaczego?- warknął brunet. Miał na myśli wszystko, ogół jego działań. Powstrzymywał się przy tym od krzyku. Dałby wtedy napastnikowi satysfakcję.
- Musisz się nauczyć, że cierpienie jest konieczne, aby móc doświadczyć wszystkiego, co oferuje nam życie- odrzekł mężczyzna, wyciągając chirurgiczny skalpel z kieszeni.
Jungkook zaczął się wyrywać, ale silny ucisk na niezbyt wiele mu pozwolił. Mógł tylko powstrzymywać się od wrzasku, kiedy ostrze zaczęło rozcinać skórę na jego szyi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro