hundred twenty-two
eddie: *mrucząc cicho* podłoga jest mokra.
richie: coś mówiłeś?
eddie: *ignorując richiego i obracając się na drugi bok*
CHWILĘ PÓŹNIEJ
richie: *leżąc na podłodze przez poślizgnięcie się* nienawidzę życia.
eddie: * uśmiechając się złośliwie* ostrzegałem cię. to nie moja wina, że jesteś głuchy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro