Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝┊161 ⦁ Rodzinny Wypad #Michele

Zabrałaś się za pakowanie po obiedzie, bo uznałaś, że na spokojnie się wyrobisz do popołudniowego spaceru po Rzymie, który zaproponował aktor. Jednak skończyłaś to robić dopiero po dziewiątej, bo jednak w trakcie wyskoczyła jeszcze masa innych rzeczy, przez co się przedłużyło.

— Kochanie, wybacz mi, ale padam z nóg i nie dam rady wyjść z tobą na spacer... — powiedziałaś, upadając obok niego na kanapę w salonie.

— Nic się nie stało, naprawdę — spojrzał na ciebie wyrozumiale, po czym przełożył twój luźny kosmyk włosów za ucho.

— Pakowanie naszej czwórki trochę zajęło. Ale mam nadzieję, że Ty się spakowałeś na jutrzejszy wyjazd do Portugalii?

— Oczywiście, skarbie — pocałował cię czule w czółko — Dzieciaki śpią już?

— Tak, śpią. I mam nadzieję, że będą spać w samochodzie, a potem w samolocie — westchnęłaś, przysuwając się bliżej niego i wtulając się w jego tors.

— Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny — objął cię ręką, bardziej przytulając do siebie, a potem złożył czuły pocałunek na czubku głowy.

Uśmiechnęłaś się delikatnie, chowając twarz w swoich dłoniach.

— I nawet nie waż się ukrywać przede mną tych najsłodszych rumieńców! — zaśmiałaś się, a po chwili mężczyzna nieco popchnął cię do tyłu, ale w porę złapał i pocałował cię słodko w usta.

Rano zwinnie Michele zapakował wszystkie walizki do bagażnika samochodu i pojechaliście na lotnisko. Po kilku godzinach byliście w hotelu w centrum Lizbony, gdzie dzieciaki podziwiały piękne widoki. Zwiedzaliście, kupowaliście pamiątki i robiliście zdjęcia, które potem wrzucałaś z Mikim na Instagrama. Cały ten czas spędziliście bardzo przyjemnie. A tym bardziej, gdy na ostatnie dwa dni waszego pobyty tam, przyjechała mama aktora, więc zajęła się trójką waszych pociech, gdy wy mogliście spędzić czas tylko we dwoje.

GALERIA ZDJĘĆ

W dzień wyjazdu spało ci się chyba najlepiej. Tak dobrze, że nawet delikatne pocałunki na twojej szyi twojego męża nie były w stanie zmusić cię do wstania.

— Mamo! Wstawaj! Maaamooo! — Victor stał przy krawędzi łóżka i potrząsał tobą, łapiąc za nogę.

— Wracamy dzisiaj! Cieszysz się? — zawołała Suzanna, wskakując na łóżko i ściągając z cię u kołdrę.

— Cieszę się, cieszę — powiedziałaś, leniwie otwierając oczy — Już wstaję...

— Jak za pół godziny nie wyjdziemy do samolot odleci bez nas, więc radziłbym się sprężać — dodał Miki, stojąc w przejściu i opierając się ramieniem o framugę.

— Wolisz nie wiedzieć, jakie właśnie teraz mam myśli na temat tego co widzę przed sobą — odparłaś, powoli podnosząc się z łóżka.

— Zrobisz to jak wrócimy, dobrze? — Włoch podszedł do ciebie, łapiąc cię za ręce, po, czym przyciągnął do siebie tak, że wylądowałaś na jego torsie — Ale narazie ubierz się, śniadanie przygotowałem Ci na drogę na lotnisko. Lub w samolocie.

— Kochany jesteś — cmoknęłaś go krótko w usta, po czym podeszłaś do szafy, wyjmując świeże ubrania, które zaplanowałaś sobie na ten ostatni dzień.

Wyrobiliście się w samą porę, bo gdy przyjechaliście, od razu mogliście wchodzić do samolotu. Lot minął wam spokojnie, a po powrocie i krótkim odpoczynku, poszliście we dwoje na popołudniowy spacer po Rzymie, nadrabiając ten sprzed wyjazdu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro