Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝┊1 ⦁ Jak się poznaliście?

Alvaro Soler

Razem z przyjaciółką byłyście na wakacjach w Las Vegas. Żeby dopiąć punktu swojego planu, ostatniego wieczoru udałyście się do najbardziej popularnego klubu w mieście. Miałaś nadzieję, że uda Ci się wyhaczyć jakiegoś przystojniaka na resztę nocy.

Gdy weszłyście do środka twoja przyjaciółka poszła zapoznawać się z barmanem i rodzajami alkoholi, a ty rozejrzałaś się po całym wielkim pomieszczeniu. Było dość gorąco i duszno, a wszędzie czułaś mieszaninę potów z mocnymi perfumami wszystkich przebywających w tym klubie. Westchnęłaś i ruszyłaś w głąb towarzystwa. Jakaś grupka facetów, którzy na pierwszy rzut oka wyglądali na zboczeńców, zaczęli za tobą gwizdać. Ty pokazałaś im swój piękny środkowy palec i niewzruszona poszłaś dalej.

W jednym z "boksów", w których siedzieli wszyscy "goście" zobaczyłaś niesamowicie przystojnego i pociągającego mężczyznę. Był ubrany w białą koszulę, której dwa górne guziki były niezapięte i czarną jak smoła ramoneskę z kolcami na ramionach, w komplecie w tym samym kolorze dopasowanych jeasach. Natychmiast złapałaś z nim kontakt wzrokowy, a po twojej skórze — jak na wezwanie — przeszedł silny i podniecający prąd. Zaczęłaś coraz bardziej płycej oddychać, zbliżając się do niego. Zauważyłaś, że nie wygląda ci na Amerykanina, a urodą przypomina ci mieszkańców ukochanej przez ciebie Hiszpanii.

Zainteresowałaś go sobą, bo intensywnie przyglądał ci się, nie spuszczając na chwilę swojego wzroku z twojego ciała. Usiadłaś na rogu jego boksu i jakby nigdy nic rzuciłaś zmysłowe spojrzenie w jego stronę, przy okazji oblizując pomału i dokładnie wargi językiem. Mężczyzna przełknął wyraźnie ślinę i ponownie omiotał cię wzrokiem. Uśmiechnęłaś się chytrze, po czym wstałaś i kręcąc nęcąco biodrami ruszyłaś w tłum tańczących ludzi.

Kątem oka zauważyłaś, że mężczyzna poszedł za tobą. Obróciłaś się do niego przodem i przesunęłaś dłonią po jego umięśnionym, napiętym torsie. Powolnymi i zmysłowymi ruchami wczułaś się w piosenkę, która wybrzmiewała z wielkich głośników w rogach sali. W pewnym momencie hiszpan zbliżył się do ciebie tak bardzo, że jego usta były niemalże przy twoim uchu.

— Chyba wypadałoby się przedstawić, nie uważasz? — powiedział tak, byś mogła usłyszeć przez gwar w klubie — Álvaro.

— [T.I], miło mi ciebie poznać — uśmiechnęłaś się łobuzersko.

— Ciebie również, diablico — szepnął zmysłowo i lekko nadgryzł płatek twojego ucha.

Michele Morrone

Pracujesz w kinie. Nadszedł dzień filmowej premiery drugiej części powieści Blanki Lipińskiej o Laurze i Massimo pt.: "Ten dzień". Nie mogłaś się doczekać, kiedy usiądziesz w fotelu i obejrzysz cały film. Wiedziałaś, że musisz zaczekać na ten ostatni seans, ponieważ dopiero na niego udało Ci się zdobyć bilet. Wymieniłaś się z przyjaciółką stanowiskiem, która przyszła na wieczorną zmianę. Pędem pognałaś do sali kinowej i ulokowałaś się na swoim miejscu. Gdy seans zaczął się, ty rozpłynęłaś się, kiedy tylko na dużym ekranie pojawił się TEN mężczyzna. Zsunęłaś się nieco z fotela, a twój oddech stał się szybszy. Starałaś opanować emocje, bo jednak byłaś w kinie, gdzie na sali znajdowały się inne osoby. Oglądając film w twojej głowie rodziły się piekielnie niegrzeczne myśli, które podniecały całą ciebie, skręcając twoje podbrzusze. Gdy seans skończył się, westchnęłaś cicho z rozpaczy, że to już koniec.

Wyszłaś na zewnątrz i poprawiłaś swoją białą koszulę i czarną spódnicę. Kiedy podniosłaś wzrok, by rozejrzeć się po całym pomieszczeniu, gdy nagle język ugrząsł ci w gardle. Twój wzrok spotkał się z pewnym spojrzeniem intensywnie brązowych oczu, przez które przez twoje ciało przeszły dreszcze. Nie wierzyłaś własnym oczom, że widzisz go na żywo. Spaliłaś rumieńca i nieśmiało przełożyłaś kosmyk swoich włosów za ucho. Mężczyzna wyprostował się i przestał słuchać tego, co mówił do niego dyrektor kina, w którym pracowałaś. Uśmiechnęłaś się do niego, a potem pewnym krokiem poszłaś do pomieszczenia socjalnego, by przebrać się w swoje ubrania. Gdy wyszłaś, zauważyłaś, że przystojnego aktora już nie ma. Posmutniałaś, ale zraz usłyszałaś swoją przyjaciółkę, która biegła w twoja stronę.

— [T.I]! Zaczekaj!

Odwróciłaś wzrok w jej kierunku, a dziewczyna po chwili wpadła na ciebie. Obdarzyłaś ją pytającym spojrzeniem, na co ta odpowiedziała:

— Nie wiem jak ty to robisz, ale chyba namieszałaś jednemu aktorowi w głowie — zaśmiała się.

— Że niby mówisz o Morrone?

— Oczywiście!

— Żartujesz sobie ze mnie. Ja? Jemu?

— Widać tak, bo kazał ci przekazać to — ze schowka pod kasą wyjęła czarno-czerwoną płytę aktora, na której widniał jakiś podpis.

Dla pięknej i seksownej nieznajomej
Napisz do mnie koniecznie!
Mik

Przetarłaś oczy ze zdziwienia. Marzyłaś i śniłaś o tym, by zobaczyć go na żywo, ale nigdy nie myślałaś, że będzie chciał się poznać prywatnie. Z drugiej strony, w dolnym prawym rogu dojrzałaś zapisane 9 cyfr.

— To na pewno jego numer... Laska, jak ja ci w cholerę zazdroszczę! — skomentowała twoja przyjaciółka.

— Wiem — zaśmiałaś się dumnie.

Schowałaś płytę do torebki i po przytuleniu dziewczyny na pożegnanie, wyszłaś jak torpeda z budynku kina. Jadąc metrem do domu nie mogłaś się powstrzymać i wpisałaś układ cyfr do swojego smartfona, wysyłając krótką wiadomość powitalną. Po chwili dostałaś wiadomość zwrotną, lecz kiedy zaczęłaś odpisywać na ekranie pokazało się powiadomienie połączenia przychodzącego. Nie mogłaś odmówić i nacisnęłaś zieloną słuchawkę. Szczęście, że w tym momencie wychodziłaś z pojazdu na swojej stacji, która świeciła pustkami. Zaczęliście rozmawiać, a ty dobrze wiedziałaś, że ten wieczór będzie najbardziej szalonym i obłędnym wieczorem jaki miałaś do tej pory.

Zayn Malik

Zostałaś zaproszona na okrągłe urodziny twojego dobrego kumpla ze szkoły. Gdy pojawiłaś się na imprezie, odnalazłaś solenizanta, by złożyć mu szczere życzenia. Potem ulokowałaś się przy barze, a po paru chwilach podszedł do niego przystojny czarnowłosy chłopak.

— Stary! Wszystkiego najlepszego! — powiedział, klepiąc go po ramieniu.

Zamienili kilka słów, na koniec wybuchając głośnym śmiechem. Przez cały ten czas nie mogłaś spuścić wzroku z chłopaka, który od razu przyciągnął twoją uwagę. Kiedy ten odwrócił się, by odejść w swoją stronę, wasze spojrzenia się spotkały. Nie zerwałaś tego, chcąc udowodnić nad nim swoją wyższość i niebywałą pewność siebie. Niewiele później mężczyzna pojawił się koło ciebie, opierając ramię o blat baru, przy którym zamówił whisky z lodem.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że dobrze czułem twój wdzierający się we mnie wzrok?

— I co z tym faktem zrobisz? — odpowiedziałaś pytaniem na pytanie. Czarnowłosy zlustrował cię całą wzrokiem, po czym jego spojrzenie zatrzymało się na twoich ustach.

— Zrobię to, na co tylko będę miał ochotę — chwycił w dłonie swój przygotowany trunek i jednym haustem wypił połowę zawartości dość sporej szklanki.

— Poczekaj — podeszłaś do niego i poprawiłaś mu kołnierz koszuli, posyłając mu uwodzicielskie spojrzenie. Łypnęłaś wzrokiem na resztę alkoholu w naczyniu, prosząc tym o pozwolenie wypicia reszty.

— Proszę, częstuj się — odpowiedział i podał ci szklankę, którą po paru sekundach odstawiłaś pustą na ladę.

Oblizałaś seksownie usta językiem, by na koniec delikatnie przygryść dolną wargę zębami. Wiedziałaś, że to szalenie dobrze działa na facetów. Spojrzałaś w dolną partię jego ciała i zauważyłaś lekkie wybrzuszenie w jego spodniach. Zachichotałaś uroczo, zakrywając dłonią usta.

— Cel wykonany — pomyślałaś, więc zaraz obróciłaś się i weszłaś w tłum, by szybko zniknąć z oczu przystojnemu nieznajomemu.

Harry Styles

Udało Ci się w porę kupić bilet na jego koncert. Od dawna czekałaś na tą okazję, więc długo nie zwlekałaś z decyzją, by nawet pojechać do innego miasta. Po pół godzinie czekania w ogromnej sali zobaczyłaś go. Twoje serce zabiło mocniej, a na twojej twarzy pojawił się szeroki i szczery uśmiech, widząc go na żywo. Śpiewałaś razem z innymi każdą kolejną piosenkę, bawiąc się i ciesząc się z tych chwil na koncercie. W trakcie "przerwy" muzycznej, kiedy wokalista opowiadał różne zabawne historie z jego życia, zauważył cię spośród tłumu. Na moment zapadła cisza, a on nie oderwał od ciebie wzroku. Takie przynajmniej miałaś wrażenie. Muzyk chwycił mocniej mikrofon w dłonie, przykładając go do swoich ust.

— Wybaczcie mi za tą ciszę, ale chyba zobaczyłem anioła — powiedział, na co większa część widowni zachichotała — Ale mówię serio. Jest wśród was dziewczyna o pięknym spojrzeniu i niebiańskiej urodzie, że aż mam ochotę skraść jej numer telefonu — uśmiechnął się w twoją stronę.

Po krótkiej pogadance zaśpiewał resztę swoich utworów, po czym oficjalnie zakończył koncert i podziękował wszystkim, którzy byli razem z nim. Uśmiechnęłaś się i powoli kierowałaś się do wyjścia. Kiedy pojawiłaś się w holu, niespodzianie podbiegła do ciebie ochrona i bez słowa pociągnęła w nieznanym ci kierunku. Stanęliście przy drzwiach z plakietką z imieniem i nazwiskiem gwiazdy tego wieczoru. Mężczyzna po twojej lewej stronie zapukał do środka, po czym otworzył drzwi i lekko popchnął cię do środka. Nie wiedziałaś co się dzieje, stojąc twarzą w twarz ze swoim idolem i crushem swojego życia.

— Tu jest mój anioł! Aniele, czemu uciekasz? — spaliłaś się solidnymi rumieńcami na policzkach, splątując nieśmiało ręce na wysokości twojego podbrzusza — Czemu uciekłaś z nieba?

Niall Horan

Zostałaś zaproszona na bal charytatywny, który organizował prezes twojej firmy razem z innymi wysoko postawionymi podwładnymi. Część oficjalna poszła szybko i gładko, a po niej przyszedł czas na licytacje, przekąski i alkohol, którego nie brakowało. Niektórzy z klientów wypili już za dużo, przez co jeden z nich zainteresował się tobą stojącą przy barowej ladzie. Podszedł do ciebie dość blisko i sepleniąc, próbował cię poderwać. Czułaś też odrażający zapach z jego ust, więc powoli odsuwałaś się od niego, opowiadając mu mylące fakty. Jednak on nic sobie z tego nie robił (albo nawet ich nie słyszał) i natrętnie przybliżał się coraz bardziej do ciebie. Miałaś go już naprawdę dosyć.

Rzuciłaś błagalnym wzrokiem po wszystkich osobach wokół, ale niestety nikt nie spojrzał w twoim kierunku. Westchnęłaś i myślałaś, że to już koniec (nie chciałaś krzyczeć, bo nie chciałaś niepotrzebnej afery, a zależało Ci bardzo na tej pracy), gdy nagle zza swoich pleców usłyszałaś męski, pewny siebie i przyjemny głos.

— Jestem jej chłopakiem, więc odwal się i zabieraj swoje łapska z niej, koleś — po chwili nieznajomy odepchnął mocnym ruchem pijaczka, a ciebie niewiele myśląc pociągnął na zewnątrz.

Byłaś zaskoczona nagłą zmianą sytuacji i faktem, że całkiem przystojny nieznajomy prowadzi cię przed ogromną salę. Stanęliście za wielkimi i wysokimi drzwiami, a ty dopiero teraz mogłaś mu się przyjrzeć z przodu. Gdy zmierzyłaś go wzrokiem, migiem analizując za i przeciw, powiedziałaś:

— Dziękuję, że mnie uratowałeś. Ale nie musiałeś tego robić.

— Daj spokój, nie dałby ci spokoju. Znam takich, co kochają pić do upadłego — przeczesał delikatnie swoje włosy — Nie widziałem cię wcześniej. Pracujesz w firmie od niedawna?

— Jeśli dla ciebie od niedawna to od trzech lat to tak — zachichotałaś.

— A właśnie... Głupio tak bez przedstawienia się. Jestem Niall — wyciągnął dłoń w twoją stronę.

— [T.I] — odwzajemniłaś gest, a po chwili delikatnie ścisnęłaś jego dłoń.

Gdy miałaś puścić jego dłoń, nagle mężczyzna ponownie pociągnął cię do sali balowej. Uśmiechnęłaś się. Poczułaś, że coś zaczyna się między wami tlić, bo od razu go polubiłaś.

Tom Hiddleston

Pracowałaś w kawiarni w mieście twojej ciotki, u której pomieszkiwałaś do czasu wyremontowania swojego nowego mieszkania. Wiedziałaś, że właśnie tego dnia miał przyjechać Tom na spotkanie w Polsce, na które nie mogłaś się doczekać. Jednak wydarzenie musiało zaczekać, bo ważniejsze w tym momencie było twoje miejsce pracy. Przebrałaś się w strój firmowy, po czym pojawiłaś się przy kasie wyczekując na pierwszych klientów.

Tak jak jest zawsze o koło południa sala była niemalże zapełniona po brzegi, a mimo to przychodzili kolejni chętni na świeże i pyszne ciasto. Kiedy opanowałaś sytuację z małą pomocą twojej koleżanki z pracy, usiadłaś na krześle za ladą, wypijając łyk chłodnej wody. Zgrzałaś się, mimo że co drugie okno było otwarte na oścież. Wzięłaś telefon w dłoń i włączyłaś Instagrama. Jednak na długo, bo po chwili usłyszałaś radosny, łagodny i dziwnie znajomy głos.

— Dzień dobry bardzo!

Momentalnie się podniosłaś, chowając telefon do tylnej kieszeni spodni.

— Witamy w naszej kawiarni. Coś podać? — powiedziałaś na jednym tchu, próbując się nie zająknąć.

— Może mrożona kawa z mlekiem i do tego szarlotka?

— Oczywiście. Na wynos czy na miejscu? — podniosłaś na niego swój nieśmiały wzrok.

— Na wynos — puścił Ci oczko, a ty momentalnie spaliłaś rumieńca na policzkach i przełożyłaś kosmyk włosów za ucho.

Gdy jego zamówienie było przygotowane, postawiłaś je na ladzie. Mężczyzna zapłacił za nie kartą, a ty przesunęłaś w jego stronę papierową torbę z kubkiem kawy i szarlotką w środku. Chwycił ją w swoją dłoń, po czym szybkim i zwinnym ruchem podsunął kawałek serwetki w twoją stronę, na której było napisanych 9 cyfr. Na odchodne szepnął:

— Napisz do mnie w wolnej chwili — i wyszedł z kawiarni, pozostawiając cię w niemałym osłupieniu.

Ty niewiele myśląc wyjęłaś telefon i wpisałaś jego numer jako nowy kontakt. Nie wierzyłaś w to, co się stało.

Andrew Garfield

W trakcie przerwy w swojej pracy udałaś się do pobliskiej kawiarni kupić twoje śniadanie, którego zapomniałaś zabrać z domu. Szybko zgarnęłaś torbę z lady i obróciłaś się w kierunku wyjścia. Nie lubiłaś tłoków, więc chciałaś ulotnić się jak najszybciej się dało. Jednak jak na złość przy obrocie twoja równowaga spłatała Ci figla i przechyliłaś się za bardzo w lewą stronę. Myślałaś, że zaraz czeka cię bliskie spotkanie z podłogą, lecz to nie nastąpiło. Zamiast twardych kafelków poczułaś silne ręce oplatające cię w talii i ciepły oddech przy twojej szyi. Po twoim ciele przebiegły fale dreszczy, a spojrzenie skierowałaś na swojego wybawcę, który okazał się przystojnym i wysokim mężczyzną.

— D-dziękuję... — wydukałaś, wysuwając się z jego ramion i stojąc prosto na nogach.

— Nie ma za co, panienko — puścił Ci oczko — Spieszysz się?

— Nie koniecznie... — odpowiedziałaś, rumieniąc się.

— Wspaniale. Jeśli nie masz nic przeciwko, wypijesz ze mną kawę? —  spytał mężczyzna, lustrując cię całą wzrokiem.

— Z panem to będzie dla mnie czysta przyjemność — odparłaś z nagłym przypływem pewności siebie. Znałaś go już wcześniej, więc jak miałaś mu odmówić tej kawy, a nawet w takim momencie.

Ben Barnes

Weszłaś na pokład samolotu w Londynie. Miałaś tam przesiadkę, by dotrzeć na Maltę, gdzie miałaś spędzić swoje wakacje życia. Usiadłaś na swoim miejscu i położyłaś swoją torbę na siedzeniu obok, bo jeszcze było ono puste. Samolot uniósł się szybko w powietrze, a ty nie marnując czasu wyjęłaś książkę i zaczęłaś ją czytać z wielkim zafascynowaniem.

Po jakichś dwóch godzinach poczułaś chęć skorzystania z toalety. Książkę schowałaś do torby, uprzednio wkładając zakładkę między strony, gdzie zakończyłaś. Wstałaś i skierowałaś się do odpowiednich drzwi, które zauważyłaś, wchodząc do samolotu. Szłaś dość szybko, że nawet nie zauważyłaś, że naprzeciw ciebie pojawił się przystojny mężczyzna, który również chciał przejść między fotelami, tyle że w odwrotną stronę. Podniosłaś wzrok na niego, a on uczynił to samo. Nie wiedziałaś co powiedzieć w tym momencie, ale mimo to brunet wyczuł twój niepokój i lekko podsunął się robiąc więcej miejsca do przejścia. Uśmiechnęłaś się w ramach podziękowania i przecisnęłaś się. Jednak niestety, choćbyś chciała tego uniknąć, twoje pośladki dotknęły jego męskiej dumy. Dobrze to poczułaś, co poskutkowało słodkimi rumieńcami na twoich policzkach.

Kątem oka spojrzałaś na mężczyznę, na którego twarzy malowało się zaskoczenie i w pewnym sensie przyjemność, a tym zorientowałaś się, że przez ten czas nie oderwał wzroku od twojego ciała. Chwilę później dotarłaś do upragnionych drzwi, załatwiając swoją potrzebę. Nadal w głowie miałaś wasze wzajemne spojrzenie. Nie dowierzałaś, że w samolocie na Maltę możesz spotkać tak przystojnego faceta, który wydawał ci się znajomy. Ale znajomy z jednego netflixowskiego serialu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro