Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

003 ; golden beer





SPOKOJNA MUZYKA wydobywała się z laptopa, kiedy świętowali nocne skończenie prezentacji. Mogłoby się wydawać to głupie, ponieważ nie była to zbyt wielka okazja, a jednak to wystarczyło, by Itadori z kieliszkami w dłoniach zawitał w pokoju dziewczyny. Robił to już tak często, że nawet pozostała dwójka nie była tym zdziwiona. Złotawy płyn znalazł się w szkle po tym, jak Megumi otworzył zieloną butelkę otwieraczem. Wiedzieli, że piwo nie należało do trunków, które piło się z kieliszków, jednak któż mógł im tego zabronić?

Śmiechy rozchodziły się po pokoju, a razem z nimi odgłos obijanego o siebie szkła. Mieniący się płyn przepłynął przez gardło, pozostawiając po sobie gorzki posmak. — Powinniśmy robić to częściej — szepnął, przerywając ciszę Itadori. — To, czyli co? — śmiech nastąpił zaraz po pytaniu Y/N, która zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc zbytnio wybuchu radości chłopaka. — Zapewne chodziło o spotykanie się razem. — hałas delikatnie zagłuszył głos Megumiego, a dziewczyna jedynie uderzyła się w czoło. Przez myśli przeszło, jak wolno łączyła wszystkie fakty, co skwitowała cichym przekleństwem.

Szeptali do siebie różne tajemnice bądź i nie, gubiąc się powoli w wymawianych przez siebie tematach. Raz rozmawiali o tym, jak nieprzewidywalna jest pogoda, przechodząc do ulubionego jedzenia, a kończąc na głupich pytaniach zazwyczaj skierowanych do Fushiguro. Ominęli nawet fakt, że wybiła już pierwsza, a oni dalej sącząc to samo piwo, nie odczuwali ani grama zmęczenia. Oblewali swymi spojrzeniami pozostałych, szeroko się przy tym uśmiechając. Radość wypełniała ich tęczówki, a śmiech całe pomieszczenie.

Wnet, po pokoju rozbrzmiał dźwięk telefonu. Wszyscy, jako iż mieli ten sam dzwonek, rzucili się na poszukiwania swojego urządzenia, a gdy okazało się, że to wydające głośny dźwięk należy do Fushiguro, pozostali zastygli w ruchu.

Widzieli, jak uśmiech Megumiego znika, a głos jakiego użył podczas rozmowy, był niemalże pozbawiony emocji, co jeszcze bardziej zaniepokoiło rówieśników. Yuji wraz z Y/N stanęli blisko siebie, a ich dłonie zacisnęły się razem. W głowach dwójki latały różne scenariusze, co, jak i gdyby, a Fushiguro starał się nie spojrzeć na nich ani razu, od kiedy tylko ustawili się w tej durnej pozycji. Żyłka na jego skroni niemal pulsowała, gdy żegnał się z rozmówcą. Spojrzał zirytowany na przyjaciół, posyłając w ich stronę gromiące spojrzenie, które jak to zawsze zostało zignorowane.

— Kto to był? — szepnęła niemalże jednocześnie z Yujim, nie chcąc zbytnio denerwować Fushiguro. W odpowiedzi usłyszeli jedynie świst powietrza, a cisza wypełniła pokój. Czekali na jakieś słowa wciąż trzymając się za dłonie. Ciemne spojrzenie utkwione było w złączonych palcach, czego nie mógł już wytrzymać, dlatego w końcu uchylił swe wargi, by rozwiać ich durne pomysły, które z pewnością zakwitły w głowach.

— Dzwonił mój ojciec.

— Czyli Toji-san wrócił już do domu?! Do kiedy tutaj będzie? — zapytał szybko ten o różanych włosach, a w jego oczach pojawiły się gwiazdy. Sam szanował bardzo rodzica przyjaciela, a rozmowy z nim na temat walk były czymś, za czym tęsknił. Fushiguro jedynie przewrócił oczami, mrucząc coś pod nosem o irytującym zachowaniu nastolatka. Nim się spostrzegł, chłopak przytulił go do siebie, a różowe włosy połaskotały jego bladą szyję. Z początku zesztywniał, a lica pokrył delikatny róż. Megumi nie przywykł do czułości, od których nie stronili rówieśnicy. Westchnął cicho i objął w pasie śmiejącego się Itadoriego, zatapiając głowę w zagłębieniu szyi, przez co ich policzki zetknęły się nie raz ze sobą.

— Aww wyglądacie tak słodko! — krzyknęła L/N, a dźwięk aparatu rozniósł się po pomieszczeniu. Kilka zdjęć zostało zrobionych, zanim dwójka chłopaków oderwała się od siebie. Kieliszek ze złotym płynem znalazł się w jej dłoniach, a chwilę później reszta alkoholu uszła ze szkła.

— Przestań się wygłupiać Y/N — szepnął Fushiguro, odskakując niemal od Itadoriego, by podejść bliżej do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę dłoń, a ona niezbyt rozumiejąc, o co chodzi, uniosła jedynie prawą brew. — Pokaż mi te zdjęcia. Cofnęła się o kilka kroków, a telefon schowała za siebie, tak by był jak najdalej od chłopaka. Widziała niemal, jak ciemne brwi drgają w irytacji, na co próbowała się nie roześmiać. Chwila ciszy zapanowała pomiędzy nimi, a oni sami wpatrywali się w swe oczy, tocząc niemal walkę, a jako iż każdy z nich nie chciał odpuścić, nie miała ona końca. Dopóki Itadori nie stanął obok nich, spoglądając z uniesionymi brwiami to na Megumiego, to na Y/N.

— Prowadzicie bitwę na wzrok? Mogę być sędzią?

Dziewczyna spojrzała na niego, a uśmiech pojawił się na jej twarzy. Opuściła dłonie, uchylając przy tym usta, jednak żaden dźwięk nie uszedł z nich, ponieważ wnet z rąk zabrany został telefon. Krzyknęła głośno imię czarnowłosego chłopaka, chcąc już podbiec w jego stronę, lecz w tym samym momencie umięśnione ramiona owinęły się wokół jej talii. Ciało przyległo do tego Itadoriego, który widocznie bawił się z nich wszystkich najlepiej, zanosząc się śmiechem, kiedy spostrzegł reakcję Y/N. Po drugiej stronie pokoju stał Fushiguro z błądzącym uśmiechem na twarzy, kiedy to odblokowywał komórkę. Owiał spojrzeniem tapetę, na której znajdował się on, jak i sama dziewczyna wraz z Yujim, co delikatnie rozgrzało jego ciało. Kątem oka spojrzał na dwójkę, a widok jaki zastał niemal rozbawił.

Szarpiąca się przyjaciółka, w ramionach Itadoriego. Nie wiedząc prawie dlaczego, poczuł ukłucie w sercu, jednak zniknęło ono tak szybko, jak się pojawiło. Kliknął szybko na okienko galerii, a gdy ujrzał zrobione niedawno przez dziewczynę zdjęcia, zagryzł mocno wargę. Podszedł do chłopaka, by ukazać mu ekran telefonu, a gdy tylko orzechowe tęczówki oblały obraz, szeroki uśmiech wykwitł na ustach. Yuji nie mógł powstrzymać się też przed komentarzem, który uszedł z jego warg zaraz po tym, jak wypuścił Y/N z objęć.

— Wyglądamy, jakbyśmy się całowali Fushiguro! — krzyknął nastolatek, trzymając się za swój brzuch, który zaczął go boleć od śmiechu, a L/N dołączyła do niego, oblewając spojrzeniem zaróżowioną twarz Megumiego. Nie do końca można było stwierdzić, czy był on bardziej zirytowany, czy zawstydzony. Jednak, kiedy jego pieść, zetknęła się z głową Yujiego, nastała chwila gorzkiej ciszy, która przerwał jęk bólu, lecz wciąż na wargach Itadoriego tlił się uśmiech. Cała ta sytuacja była komiczna, a jednak dla nich łączyło się to z codziennością, ponieważ cechujący się radością chłopak, od zawsze mówił to, co ślina przyniosła mu na język, rozbawiając przy tym wszystkich wokół.

— No już... Uspokójcie się!

Spojrzeli na nią w tym samym czasie, marszcząc brwi. Być może nie rozumiała zbytnio ich zwyczajów, dlatego też myślała, że dzieje się coś o zgrozo strasznego. Szczególnie w momencie, w którym odgrodziła ich od siebie dłońmi. Nie mieli jednak jej tego za złe, ponieważ wciąż to oni znali się najlepiej. Niepodważalnym faktem było, że przyjaźnili się od początku szkoły, a dziewczyna dołączyła do nich nieco później. Oczywiście nie wykluczali jej przez to, jednak wciąż nie rozumiała niektórych rzeczy, jakie działy się pomiędzy nimi, a to już bywało niekiedy irytujące.

Itadori zwrócił jasnym brązem tęczówek uwagę bruneta, który jedynie nikłe się uśmiechnął, doskonale wiedząc jakie myśli błądzą po różowej głowie. Y/N nigdy nie było dane, by dowiedzieć się, o co chodzi, lecz tamtej nocy nie było to zbytnio ważne. W zasadzie, dotyczyło to tylko męskiej dwójki, a z racji, że nie miało to wyjść dalej niż poza nich, nie mogła o niczym wiedzieć. Złotawy napój, pozostał w dwóch kieliszkach niemalże na tym samym poziomie, a oni nie śmieli nawet zwrócić na to uwagi. Co przecież w tak ważnym dla chłopaków momencie, mogło znaczyć złotawe piwo tlące się w świetle księżyca?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro