🥀~Rozdział 9~🥀
🥀~Maska~🥀
Perspektywa Blooda
Nigdy nie jest łatwo patrzeć na łzy osoby, którą się kocha, a co dopiero usłyszeć od niej, że nie powinniśmy żyć i jesteśmy tylko wpadkom. Nasze serce nie zawsze jest w stanie wytrzymać tak wielkiego bólu. Najgorsze jest to, gdy chcemy być w porządku i dbamy o wszystko, a zapominamy o osobie, która już tyle przeszła i zawsze była porzucana, przepychana... O samym sobie...
Nigdy nie byłem dobry w pocieszaniu innych. Nawet, gdy zapomniałam o prawdziwym sobie, to nie znaczyło, że starałem się potworem. Nauczyłem się używać swoich pierwotnych instynktów. Może cywilizacja rozwinęła się na wysokim poziomie, ale to nie znaczyło, że ludzie nauczyli się w nim żyć. Dlaczego wybuchają wojny?
Odpowiedź jest bardzo prosta, ponieważ to jest w człowieku, od samego historii świata każdy walczył o przetrwanie i właśnie to się dzieje. Nie ważne, w której epoce żyjemy. Historia zawsze zatacza koła, a to co przyjdzie może być zbawieniem, ale też zagładą.
Nie mogłem patrzeć na ból dziewczyny, kiedy upadała na kolana, widziałem jak się rozpada. Może dla innych to był zwykły ból po utracie kogoś innego, ale tak w cale nie było. Przeżyłem to samo, ale na inną skalę. Upadłem obok niej i przytuliłem do siebie. Widziałem, że to choć trochę złagodzi jej ból. Postanowiłem jej pomóc i dać szansę, której mi nikt nie dał.
Z boku mogło to wyglądać jak dwa upadłe anioły, które straciły skrzydła. Moje już dawno były spalone, ale Livianny tylko potrzebowały chwili, żeby znów mogły polecieć.
— Co teraz będzie? Nie mam już nikogo — wyszeptała, gdy się uspokoiła.
Odsunąłem się od niej, po czym wstałem i podszedłem do okna. Przełknąłem ślinę, nie było innego wyjścia. Czułem, że mogłem tego żałować z czasem. Na ulicach nie było bezpiecznie, w każdej chwili ktoś mógł zrobić jej krzywdę.
— Pójdziesz że mną, ale zanim to nastąpi ty również musisz mieć maskę. Ludzie, którzy tutaj przyszli dobrze cie znają. Musisz mi zaufać, idź do pokoju na górze i czekaj tam na mnie. Nie ruszaj się nigdzie.
Po tych słowach wyszedłem z domu. Nie mogłem siebie narażać, gdy tylko ktoś ją rozpozna znów może rozpętać się piekło. Nie miałem daleko do miejsca, które szukałem. Obok willi był mały sklepik, w którym były różne akcesoria. Już mało co w nim zostało, ale gdy dobrze się przyjrzałem dostrzegłem czarną maskę. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wróciłem do dziewczyny.
Na szczęście była na tyle mądra, że została na miejscu.
— Nałóż ją — podałem jej rekwizyt, a ona od razu to wykonała. Na szczęście pasowała do niej. To chociaż zapewni jakąś tam ochronę.
— Dziękuję Blood — kiwnąłem głową na te słowa, po czym ruszyliśmy do mojej kryjówki.
Nawet, gdy ktoś chciał nas śledzić nie dałby rady nas znaleźć. Weszliśmy do bloku, a tam zaczęliśmy wspinać się po schodach. Może dla innych mogło być to zabawne, ale na jednej ścianie był rysunek czarnego holu. Liviana spojrzała na mnie z niezrozumieniem, ponieważ przed nami były schody, ale to nie był nasz cel.
— Zapraszam — powiedziałem i zrobiłem jej przyjęcie.
— Ale przecież to rysunek, uderzę się — wyszeptała, a ja pokręciłem głową.
Dziewczyna nie była pewna czy aby na pewno ma iść, ale po kilku sekundach ruszyła. Uśmiechnąłem się widząc jej zdziwienie jak przeszła bez niczego.
Jednak za niedługo czułem, że musieliśmy zmienić miejsce...
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro