🥀~Rozdział 28~🥀
🥀~Ból~🥀
Perspektywa Livianny
Starałam się być owa na tak jak Blood, chciałam wyrzucić wszystkie obrazy kłótni, ale to nie było takie proste jak mogło mi się wydawać. Ale walczyłam do czasu, gdy zobaczyłam kim bym naprawdę chłopak.
Nie sądziłam, że coś jeszcze bardziej mnie zaboli od tego co przeżyłam, ale się myliłam. Codziennie chodziłam po ulicach mając nadzieję, że kogoś spotkam, a on przez cały czas był obok mnie. Dlaczego nie zrozumiałam tego podobieństwa?
W tym momencie coś we mnie pękło i zwyczajnie się poddałam. Nie widziałam sensu, żeby włączyć dalej, no bo po co to wszystko? Skoro i tak byłam oszukiwani. Najzabawniejsze było to, że przez to wszystko: strzelaniny, nasze rozmowy, poczułam się jakby naprawdę ktoś chciał mnie i byłam potrzebna.
— Odprowadź go do celi, ja mam coś do pogoda nią z Livianną — odezwała się nagle kobieta, a ja ostatni raz spojrzałam na Blooda.
— Przepraszam, naprawdę przepraszam. Proszę bądź silna — zaczął, a ja pokręciłam głową.
— Ty jako jedyny mnie trzymałem w tym wszystkim, ale jak mogę Ci to wszystko wybaczyć — wyszeptałam, po czym się odwróciłam.
Słyszałam jak przed wyjściem wołam za mną, ale mnie to już nie interesowało. Nie minęła chwila, a poczułam silne uderzenie w policzek. Upadłam znów na podłogę, ale tym razem już nie walczyłam. Mogła że mną zrobić to co chciała.
— Żałosne, że trzymasz ten łańcuszek — zadrwiła, a ja się skrzywiłam. — Nie sądziłam, że Twoja mama przywiązuje do takich rzeczy jakiś sentyment.
— Nic to nie znaczy, jeśli chcesz mnie wykończyć proszę bardzo. Nie mam już po co żyć — to co powiedziałam było prawdą. Czułam się pusta, jakby nie zdolna do odczuwania innych emocji.
— Na wszystko przyjdzie czas. Zapewne twój przyjaciel opowiadał Ci jaka jestem. Szybka śmierć jest wybawieniem Livianno, a ja uwielbiam bawić się swoimi ofiarami, za każdym razem ten cichy głosik, który błaga o dosyć. Muzyka dla moich uszu.
Po jej słowach znów nastała kolejna seria bólu, ale był do zniesienia, najbardziej bolało złamane serce przez kogoś kogo się kochało cały czas i wierzyło.
— Mała Livianna znów nie jest potrzebna nikomu. Nic dziwnego, że każdy od ciebie ucieka, najpierw ojciec, potem matka, a na koniec chłopak, ale niech pomyślę, on wolał się ukrywać przed tobą, bo miał dość — zaśmiała się, a ja poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
Nagle przypomniałam sobie każde wspomnienie z Bloodem. Jego uśmiech, taniec i te wszystkie rozmowy o jego przyjaciółce, czy to byłam ja? Czy może kogoś innego znalazł. Mówił o niej w czasie przeszłym...
— Na dzisiaj starczy, na razie nie odczuwasz tak bólu, bo krąży w tobie adrenalina, ale za kilka minut zobaczysz co to znaleźć się u mnie.
Po tych słowach kolejny mężczyzna złapałam mnie za ramiona i podciągnął do góry, już zaczynałam odczuwać miejsca, w których mnie kopnęła, ale prawda była taka, że wolałam się z nią zmierzyć niż wracać do celi...
******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro