3. Poszerzony krąg podejrzanych i wieczór spędzony na tysiące sposobów
Piotr z owczarkiem udał się na poszukiwania Julii. Z nadzieją, że pies znajdzie jakiś trop, wyszedł z nim przed gmach komendy.
- Dawaj Alex, w tobie nadzieja.- spojrzał na psa, a on karmelowymi oczami spojrzał na niego.- No wiem, Gutek też jest naszą nadzieją, ale znając życie billingi dostanie, jak ona wyjedzie z Łodzi.- westchnął, puszczając skórzaną pętlę, na której trzymał psa.
Owczarek uchylił ku ziemi pysk. Po dłuższej chwili wyłapał trop. Razem z komisarzem rozpoczął bieg za rozpływającym się tropem.
Biegli, ile sił w nogach. Każda sekunda była na wagę złota. Jeżeli Julia zdoła opuścić Łódź, trzeba będzie poinformować policję w całym kraju, co nie spotka się z aprobatą komendanta oraz może delikatnie pogorszyć świetną opinię policjantów łódzkiego komisariatu.
- Bingo!- powiedział komisarz, widząc zza kawiarnianej szyby Julię, która siedziała właśnie przy stoliku.
Piotr, zgodnie z prośbą właścicieli, kazał psu pozostać na zewnątrz. Sam udał się do środka, kierując się do stolika, przy którym Julia właśnie popijała zamówione latte.
- Komisarz Piotr Górski.- przedstawił się, zasiadając przy krześle naprzeciw. Z kieszeni kurtki wyjął odznakę, którą pokazał dziewczynie.- Wydział zabójstw.
- To już w spokoju na mieście kawy wypić nie można?- zakpiła, odkładając filiżankę.- Powiedziałam już wszystko w sprawie Olgi. Czego wy jeszcze ode mnie chcecie?!- zirytowała się.
- Doprawdy? Jednak nie powiedziałaś nam o nagraniu, którym szantażowałaś Olgę.- spostrzegł, sięgając po kajdanki.- Sama pójdziesz do samochodu, czy mam pomóc?
Dziewczyna bez sprzeciwu udała się z komisarzem do jego samochodu. Komisarz, zgarniając po drodze do samochodu oczekującego go psa, pospiesznie pojechali z powrotem na komendę.
- To teraz jeszcze raz, ale tym razem szczerze... Co działo się po imprezie?- zapytał komisarz, zajmując miejsce w pokoju przesłuchań.
- Olga wyszła o 24, przecież mówiłam to waszej koleżance.- rzekła, przybierając pozycję pewnej siebie.
- Jednak o nagraniu nie wspomniałaś...- zasmucił się aktorsko młodszy z policjantów, prowadzący przesłuchanie.
- Dobra, przyznaję, nagrałam to.
- A później wysłałaś to do jej ojca.- przerwał Piotr.
- Tak, wysłałam.- wyznała po chwili ciszy.
- Po co?- mówił rozdrażniony Bielski.- Zazdrościłaś jej, że ten chłopak się z nią puka, a ty musisz to widzieć? A może uświadomiłaś sobie, że straciłaś szanse u tego chłopaka, bo sam zadecydował, że ją przeleci.- ciągnął, a nerwy młodej dziewczyny były na skraju.
- Dość!- wybuchła nieopanowanym płaczem.- Dosyć! Wysłałam ten pieprzony filmik, bo miałam dość tej suki! Wszystkim się podlizywała! Gdyby nie ja, byłaby nikim! A ona zaczęła moralizować moich przyjaciół! Nie chcieli chodzić ze mną na imprezy, bo woleli zostać w domu poczytać książkę, albo pójść do Olgi na wspólny maraton filmowy!- wyjęczała.
- Dlatego ją zabiłaś?- zapytał niewzruszony Gustaw.
- Co? Ja jej chciałam tylko życie uprzykrzyć. Nie zabiłam jej.- wypłakała, patrząc głęboko w piwne oczy aspiranta.- Uwierzcie mi!- dodała, jednak na nic jej prośby.
- Gdzie byłaś przez ostatnie dwa dni?- obojętny na płacz Julii kontynuował przesłuchanie.
- U rodziców. Nie wychodziłam z domu, bo źle się czułam.- odparła cicho, opanowując płacz.
- Sprawdzimy to. Niestety ale do wyjaśnienia sprawy trafisz do aresztu.- powiedział Piotrek, unosząc się z krzesła.
- Co?!- huknęła.- Nie możecie. Ja jej naprawdę nie zabiłam. Od trzech dni nie miałam z nią żadnego kontaktu...
Mimo nalegań dziewczyny, policjanci zawołali kolegę stojącego za drzwiami, aby wyprowadził dziewczynę. Gustawa natomiast męczyła pewna myśl, aspekt, który miał wrażenie, że pominął w trakcie przesłuchania.
- Norbert, zaczekajcie!- krzyknął podbiegając do funkcjonariusza.- Pamiętasz, czy słyszałaś, co powiedział ojciec Olgi, kiedy do niej zadzwonił?
- Tak, szczerze takich słów z ust ojca ciężko zapomnieć.
- To to było konkretnie?- wysapał, zmęczony krótkim biegiem. Z kieszeni spodni wydobył telefon i odpalił notatnik.
- To było... pożałujesz brudna suko! Już ja cię nauczę pokory! Zaraz po ciebie będę!- powtórzyła słowa rozmowy.- Po tych zdaniach Olga się rozłączyła i wybiegła z mieszkania.
- Dzięki.- bąknął i pobiegł do biura.
Zasiadł przy swoim biurku i nerwowo zaczął szukać w stercie papierów kartki, gdzie miał zapisane ostatnie logowanie telefonu ofiary. Cały w nerwach odnalazł zagubiony papier.
- Ta sprawa przestaje mi się podobać...- mruknął komisarz, wchodząc do pokoju.- Na dzisiaj robimy przerwę.- orzekł, zabierając swoją kurtkę z metalowego wieszaka przy wejściu.
- Zaraz zaraz!- wykrzyczał Gustaw, podchodząc z kartką do Górskiego.- Telefon Olgi ostatni raz logował się w parku, gdzie znaleźliśmy rękę.- tłumaczył, jednak Piotr nie potrafił jak narazie z jego słów ułożyć spójnej całości.- Gdyby bezpiecznie wróciła do domu, na pewno włączyłaby telefon.
- Dobra, coś mi dzwoni. Dobry trop, ale sprawdzimy go jutro.- odparł zmęczony całym dniem śledztwa.
Zgodnie z nakazem komisarza policjanci rozeszli się do swoich domów. U każdego z nich wieczór wyglądał całkiem inaczej... Piotr wraz z Alexem przegadał całą noc na wideoczacie z Lucy. Zdążyli w tym czasie opowiedzieć sobie o wszystkich zaległych historiach i plotkach, na które nigdy wcześniej nie znajdywali czasu. Podczas tej rozmowy, serce Piotra niejednokrotnie go ukuło. Czasem, gdy usłyszał męski głos zza koleżanki, a raz, bardzo mocno, gdy z ust rudowłosej padło męskie imię, które zmusiło ją do zakończenia rozmowy. Wcześniej nigdy tak nie reagował, nie miał problemu z tym, że ma innych znajomych. Teraz poza tęsknotą, która rosła z godziny na godzinę, doskwierała go zazdrość i bezradność...
Natomiast Gustaw spędził pozornie przyjemny wieczór na próbie wraz ze swoją jazzową kapelą. Pozornie przyjemny, ponieważ samo zakończenie naprawdę miłej próby w super atmosferze było dla Gustawa nieco przykrym doświadczeniem. Po każdego członka zespołu przyszła partnerka. Każda z par rozeszła się w swoim kierunku, podśmiewając się pod nosem. Pod gmachem teatru, sam jak palec, pozostał Gutek. Nikt po niego nie przyszedł, ponieważ aktualnie był sam. Jego związek z Jowitą niestety nie wypalił. Jego praca, a jej studia uniemożliwiały im wspólne spotkania. Jowita domagała się spotkań akurat w tym czasie, kiedy Gutek był umówiony z zespołem, albo był w trakcie śledztwa. I tak naginał swój rozepchany do granic możliwości grafik, aby móc spotkać się choć na chwilę z dziewczyną... Tu wkradło się licho, w postaci samej Jowity. Zawsze, kiedy on miał czas, ona była czymś zajęta. Albo nauka na studia, albo wyjazd z ojcem... Zawsze było coś, z czego nie chciała zrezygnować. Wkurzony tą sytuacją Gutek, postawił wszystko na jedną kartę. Niestety dziewczyna uważała, że z ich związku i tak nic nie wyjdzie, więc postanowili, razem bez zbędnych kłótni, zakończyć ich miłosny rozdział i pozostać na stopie przyjaciel.
Ze wszystkich policjantów, Marta spędziła ten wieczór w najbardziej przyjemny sposób. Cały wolny czas poświęciła swojej pasji, jaką jest gotowanie. Przyrządziła, co prawda sama dla siebie, pięknie pachnący i smakujący makaron penne z sosem serowym. Upiekła również lekkie ciasto z galaretką owocową, które zamierza następnego dnia przynieść do pracy.
I nastał kolejny dzień. Piotr, naładowany pozytywnym ładunkiem, który otrzymał po porannej rozmowie z Lucyną, kierował się z szerokim uśmiechem na twarzy do biura, gdzie czekał go naszykowany kawałek ciasta, upieczonego przez Martę.
- A co ty taki cały w skowronkach?- zapytała Marta, podchodząc do komisarza z naszykowanym kawałkiem ciasta. Piotr jedynie prychnął pod nosem i wziął od koleżanki papierowy talerzyk.
- Rozumiem, że człowiek się nawet wyspać nie może...- mruknął, biorąc kawałek do ust.
- Nie.- odparł rozbawiony Gutek, prawie dławiąc się okruchem ciasta.
- A idź ty.- fuknął.- Zbieraj się, a nie się słodyczami objadasz z samego rana! Mamy poszlakę do sprawdzenia.
- Po pierwsze to jest moje śniadanie, a po drugie, dzwoniłem do niego, ale nie odbiera.- młodszy aspirant przeszył go chłodnym spojrzeniem.
- Trudno...- odpowiedział, przeżuwając ciasto, a Gutek wywrócił oczami.- Pojedziemy do nich.- uśmiechnął się, odkładając talerzyk na biurko.
Sprawdził, czy w kurtce nadal jest jego odznaka po czym ręką poklepał się po boku, upewniając się, czy kabura z bronią jest na miejscu.
- Guciu, Guciu, robota czeka. Zbieraj się.- roześmiał się, a Gutek z załamaniem jęknął i zebrał się do podróży z Piotrem.
///\\\///\\\///\\\///\\\///\\\
Na wstępie przepraszam za brak wczorajszego rozdziału, jednak pewna sprawa spowodowała totalny brak chęci do czegokolwiek. Już do Was wracam 🥰🥰🥰
Jak Wam mijają święta? 😘❤ U mnie w tym roku trochę inaczej jak zwykle, ale jest znośnie
Widzimy się już niedługo!
Wasza Bielska 🧸🌼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro