Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Poszerzony krąg podejrzanych i wieczór spędzony na tysiące sposobów

Piotr z owczarkiem udał się na poszukiwania Julii. Z nadzieją, że pies znajdzie jakiś trop, wyszedł z nim przed gmach komendy.

- Dawaj Alex, w tobie nadzieja.- spojrzał na psa, a on karmelowymi oczami spojrzał na niego.- No wiem, Gutek też jest naszą nadzieją, ale znając życie billingi dostanie, jak ona wyjedzie z Łodzi.- westchnął, puszczając skórzaną pętlę, na której trzymał psa.

Owczarek uchylił ku ziemi pysk. Po dłuższej chwili wyłapał trop. Razem z komisarzem rozpoczął bieg za rozpływającym się tropem.

Biegli, ile sił w nogach. Każda sekunda była na wagę złota. Jeżeli Julia zdoła opuścić Łódź, trzeba będzie poinformować policję w całym kraju, co nie spotka się z aprobatą komendanta oraz może delikatnie pogorszyć świetną opinię policjantów łódzkiego komisariatu.

- Bingo!- powiedział komisarz, widząc zza kawiarnianej szyby Julię, która siedziała właśnie przy stoliku.

Piotr, zgodnie z prośbą właścicieli, kazał psu pozostać na zewnątrz. Sam udał się do środka, kierując się do stolika, przy którym Julia właśnie popijała zamówione latte.

- Komisarz Piotr Górski.- przedstawił się, zasiadając przy krześle naprzeciw. Z kieszeni kurtki wyjął odznakę, którą pokazał dziewczynie.- Wydział zabójstw.

- To już w spokoju na mieście kawy wypić nie można?- zakpiła, odkładając filiżankę.- Powiedziałam już wszystko w sprawie Olgi. Czego wy jeszcze ode mnie chcecie?!- zirytowała się.

- Doprawdy? Jednak nie powiedziałaś nam o nagraniu, którym szantażowałaś Olgę.- spostrzegł, sięgając po kajdanki.- Sama pójdziesz do samochodu, czy mam pomóc?

Dziewczyna bez sprzeciwu udała się z komisarzem do jego samochodu. Komisarz, zgarniając po drodze do samochodu oczekującego go psa, pospiesznie pojechali z powrotem na komendę.

- To teraz jeszcze raz, ale tym razem szczerze... Co działo się po imprezie?- zapytał komisarz, zajmując miejsce w pokoju przesłuchań.

- Olga wyszła o 24, przecież mówiłam to waszej koleżance.- rzekła, przybierając pozycję pewnej siebie.

- Jednak o nagraniu nie wspomniałaś...- zasmucił się aktorsko młodszy z policjantów, prowadzący przesłuchanie.

- Dobra, przyznaję, nagrałam to.

- A później wysłałaś to do jej ojca.- przerwał Piotr.

- Tak, wysłałam.- wyznała po chwili ciszy.

- Po co?- mówił rozdrażniony Bielski.- Zazdrościłaś jej, że ten chłopak się z nią puka, a ty musisz to widzieć? A może uświadomiłaś sobie, że straciłaś szanse u tego chłopaka, bo sam zadecydował, że ją przeleci.- ciągnął, a nerwy młodej dziewczyny były na skraju.

- Dość!- wybuchła nieopanowanym płaczem.- Dosyć! Wysłałam ten pieprzony filmik, bo miałam dość tej suki! Wszystkim się podlizywała! Gdyby nie ja, byłaby nikim! A ona zaczęła moralizować moich przyjaciół! Nie chcieli chodzić ze mną na imprezy, bo woleli zostać w domu poczytać książkę, albo pójść do Olgi na wspólny maraton filmowy!- wyjęczała.

- Dlatego ją zabiłaś?- zapytał niewzruszony Gustaw.

- Co? Ja jej chciałam tylko życie uprzykrzyć. Nie zabiłam jej.- wypłakała, patrząc głęboko w piwne oczy aspiranta.- Uwierzcie mi!- dodała, jednak na nic jej prośby.

- Gdzie byłaś przez ostatnie dwa dni?- obojętny na płacz Julii kontynuował przesłuchanie.

- U rodziców. Nie wychodziłam z domu, bo źle się czułam.- odparła cicho, opanowując płacz.

- Sprawdzimy to. Niestety ale do wyjaśnienia sprawy trafisz do aresztu.- powiedział Piotrek, unosząc się z krzesła.

- Co?!- huknęła.- Nie możecie. Ja jej naprawdę nie zabiłam. Od trzech dni nie miałam z nią żadnego kontaktu...

Mimo nalegań dziewczyny, policjanci zawołali kolegę stojącego za drzwiami, aby wyprowadził dziewczynę. Gustawa natomiast męczyła pewna myśl, aspekt, który miał wrażenie, że pominął w trakcie przesłuchania.

- Norbert, zaczekajcie!- krzyknął podbiegając do funkcjonariusza.- Pamiętasz, czy słyszałaś, co powiedział ojciec Olgi, kiedy do niej zadzwonił?

- Tak, szczerze takich słów z ust ojca ciężko zapomnieć.

- To to było konkretnie?- wysapał, zmęczony krótkim biegiem. Z kieszeni spodni wydobył telefon i odpalił notatnik.

- To było... pożałujesz brudna suko! Już ja cię nauczę pokory! Zaraz po ciebie będę!- powtórzyła słowa rozmowy.- Po tych zdaniach Olga się rozłączyła i wybiegła z mieszkania.

- Dzięki.- bąknął i pobiegł do biura.

Zasiadł przy swoim biurku i nerwowo zaczął szukać w stercie papierów kartki, gdzie miał zapisane ostatnie logowanie telefonu ofiary. Cały w nerwach odnalazł zagubiony papier.

- Ta sprawa przestaje mi się podobać...- mruknął komisarz, wchodząc do pokoju.- Na dzisiaj robimy przerwę.- orzekł, zabierając swoją kurtkę z metalowego wieszaka przy wejściu.

- Zaraz zaraz!- wykrzyczał Gustaw, podchodząc z kartką do Górskiego.- Telefon Olgi ostatni raz logował się w parku, gdzie znaleźliśmy rękę.- tłumaczył, jednak Piotr nie potrafił jak narazie z jego słów ułożyć spójnej całości.- Gdyby bezpiecznie wróciła do domu, na pewno włączyłaby telefon.

- Dobra, coś mi dzwoni. Dobry trop, ale sprawdzimy go jutro.- odparł zmęczony całym dniem śledztwa.

Zgodnie z nakazem komisarza policjanci rozeszli się do swoich domów. U każdego z nich wieczór wyglądał całkiem inaczej... Piotr wraz z Alexem przegadał całą noc na wideoczacie z Lucy. Zdążyli w tym czasie opowiedzieć sobie o wszystkich zaległych historiach i plotkach, na które nigdy wcześniej nie znajdywali czasu. Podczas tej rozmowy, serce Piotra niejednokrotnie go ukuło. Czasem, gdy usłyszał męski głos zza koleżanki, a raz, bardzo mocno, gdy z ust rudowłosej padło męskie imię, które zmusiło ją do zakończenia rozmowy. Wcześniej nigdy tak nie reagował, nie miał problemu z tym, że ma innych znajomych. Teraz poza tęsknotą, która rosła z godziny na godzinę, doskwierała go zazdrość i bezradność...

Natomiast Gustaw spędził pozornie przyjemny wieczór na próbie wraz ze swoją jazzową kapelą. Pozornie przyjemny, ponieważ samo zakończenie naprawdę miłej próby w super atmosferze było dla Gustawa nieco przykrym doświadczeniem. Po każdego członka zespołu przyszła partnerka. Każda z par rozeszła się w swoim kierunku, podśmiewając się pod nosem. Pod gmachem teatru, sam jak palec, pozostał Gutek. Nikt po niego nie przyszedł, ponieważ aktualnie był sam. Jego związek z Jowitą niestety nie wypalił. Jego praca, a jej studia uniemożliwiały im wspólne spotkania. Jowita domagała się spotkań akurat w tym czasie, kiedy Gutek był umówiony z zespołem, albo był w trakcie śledztwa. I tak naginał swój rozepchany do granic możliwości grafik, aby móc spotkać się choć na chwilę z dziewczyną... Tu wkradło się licho, w postaci samej Jowity. Zawsze, kiedy on miał czas, ona była czymś zajęta. Albo nauka na studia, albo wyjazd z ojcem... Zawsze było coś, z czego nie chciała zrezygnować. Wkurzony tą sytuacją Gutek, postawił wszystko na jedną kartę. Niestety dziewczyna uważała, że z ich związku i tak nic nie wyjdzie, więc postanowili, razem bez zbędnych kłótni, zakończyć ich miłosny rozdział i pozostać na stopie przyjaciel.

Ze wszystkich policjantów, Marta spędziła ten wieczór w najbardziej przyjemny sposób. Cały wolny czas poświęciła swojej pasji, jaką jest gotowanie. Przyrządziła, co prawda sama dla siebie, pięknie pachnący i smakujący makaron penne z sosem serowym. Upiekła również lekkie ciasto z galaretką owocową, które zamierza następnego dnia przynieść do pracy.

I nastał kolejny dzień. Piotr, naładowany pozytywnym ładunkiem, który otrzymał po porannej rozmowie z Lucyną, kierował się z szerokim uśmiechem na twarzy do biura, gdzie czekał go naszykowany kawałek ciasta, upieczonego przez Martę.

- A co ty taki cały w skowronkach?- zapytała Marta, podchodząc do komisarza z naszykowanym kawałkiem ciasta. Piotr jedynie prychnął pod nosem i wziął od koleżanki papierowy talerzyk.

- Rozumiem, że człowiek się nawet wyspać nie może...- mruknął, biorąc kawałek do ust.

- Nie.- odparł rozbawiony Gutek, prawie dławiąc się okruchem ciasta.

- A idź ty.- fuknął.- Zbieraj się, a nie się słodyczami objadasz z samego rana! Mamy poszlakę do sprawdzenia.

- Po pierwsze to jest moje śniadanie, a po drugie, dzwoniłem do niego, ale nie odbiera.- młodszy aspirant przeszył go chłodnym spojrzeniem. 

- Trudno...- odpowiedział, przeżuwając ciasto, a Gutek wywrócił oczami.- Pojedziemy do nich.- uśmiechnął się, odkładając talerzyk na biurko. 

Sprawdził, czy w kurtce nadal jest jego odznaka po czym ręką poklepał się po boku, upewniając się, czy kabura z bronią jest na miejscu.

- Guciu, Guciu, robota czeka. Zbieraj się.- roześmiał się, a Gutek z załamaniem jęknął i zebrał się do podróży z Piotrem.

///\\\///\\\///\\\///\\\///\\\

Na wstępie przepraszam za brak wczorajszego rozdziału, jednak pewna sprawa spowodowała totalny brak chęci do czegokolwiek. Już do Was wracam 🥰🥰🥰

Jak Wam mijają święta? 😘❤ U mnie w tym roku trochę inaczej jak zwykle, ale jest znośnie

Widzimy się już niedługo!

Wasza Bielska 🧸🌼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro