Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Niewinne początki

Poranek rozpoczął się tego dnia wyjątkowo dobrze. Po zakończonej sukcesem sprawie policjanci poprzedni wieczór spędzili na wspólnym świętowaniu przy butelce piwa i suchych przekąskach.

Z nową energią, lekko przygaszoną przez myśl o nadchodzącym uzupełnianiu raportów, policjanci wydziału zabójstw podążali równym krokiem przez korytarz, który prowadził do ich biura. Niestety skład nie był pełny. Brakowało najmłodszego członka zespołu, który przez korki w tym samym czasie przeklinał chwilę, w której stwierdził, że wyjazd 5 minut później, jak zawsze nie zrobi mu większej różnicy. Poza nim nie było również jednej policjantki.

Podkomisarz Lucyna Szmidt ze względu na złe samopoczucie, które dotknęło ją w ostatnim czasie poprosiła o półroczny urlop, który postanowiła zrealizować w Indiach. Wczoraj, poza uczczeniem zamkniętej sprawy odbyła się również impreza pożegnalna. Pomimo że Lucy, bo tak zwracali się do niej przyjaciele, nie żegna się na zawsze z karierą policjantki. Komisarz Górski mimo wiadomego faktu pożegnania z koleżanką z wydziału, wolał nazwać tę okoliczność „imprezą na jej cześć".

W składzie 2 policjantów i jednego psa, funkcjonariusze stawili się na komisariacie o godzinie 7. W ich biurze każdy rozszedł się w swoje strony. Nadkomisarz Marta Grabska po zajęciu miejsca wyjęła ze swojej bordowej torebki niewielką, różową kosmetyczkę i przystąpiła do poprawiania niedokończonego w pośpiechu makijażu.

Czworonożny komisarz pobiegł na swoje posłanie, wcześniej zabierając od Górskiego kość do obgryzania.

- Co ten Gutek się tak spóźnia...- zapytała Marta, zaniepokojona długą nieobecnością Bielskiego.

- Uroki Łodzi.- westchnął Piotr, zabierając kubek gorącej kawy spod ekspresu.- Korki, korki i jeszcze raz KORKI.- udając się na swoje miejsce zahaczył o biurko należące do wczoraj do jego rudowłosej przyjaciółki.

Westchnął w duchu i z łzami w oczach przyglądał się jej stanowisku pracy. W jednej chwili przypomniał sobie wspaniałe chwile, które spędzili we dwoje. Każdy uśmiech, który między sobą wymienili na komisariacie, pod postacią wspomnienia stawał się szpilką wbijaną w serce Górskiego...

Pozornie uspokojony usiadł przy biurku i kontynuował opróżnianie kubka z kawą.

- No do cholery, napisałby przecież, gdyby się spóźnił!- rozdrażniony wspomnieniami trzasnął dłonią o biurko.

Jak na zawołanie w tej chwili telefony policjantów zabrzmiały, informując o nadchodzącym połączeniu. Do starszej koleżanki zadzwonił wyczekiwany Gustaw, z informacją o nowej sprawie, którą muszą się zająć.

Do komisarza, jak na zbawienie, zadzwoniła Lucyna. Gdy tylko ujrzał jej imię na wyświetlaczu, wzruszył się. Sparaliżowało go, a w jego głowie plątały się ze sobą miliony scenariuszy, co może usłyszeć po drugiej stronie. Obawiał się samych najgorszych rzeczy- porwanie dla okupu, morderstwo, nieudany przelot zakończony tragedią i wiele innych.

- Cześć Piotrek!- słysząc rozweselony głos policjantki w słuchawce odetchnął z ulgą.

- Cześć Lucy.- odpowiedział uśmiechnięty, spoglądając na Martę.

Ona dawała mu jasne znaki, że w tej chwili muszą opuścić komisariat i udać się na miejsce zdarzenia. Ten jednak, zauroczony rozmową z Szmidt, odmachnął jej na szereg jej gestów.

- Wszystko u ciebie w porządku? Lot minął spokojnie? A ta przyjaciółka cię odebrała z lotniska?

- Piotr... Błagam.- jęknęła komisarz.- Jestem dużą dziewczynką i umiem odnaleźć się w tym wielkim świecie.- rozbawiona odpowiedziała krótko na wiązankę pytań kolegi.- A u was jak?- zapytała, odczuwając lekką tęsknotę za ukochanym miejscem pracy.

- Jest w miarę dobrze. Wszyscy zdrowi, tylko Gutka gdzieś wcięło.- odpowiedział, a Marta stojąca naprzeciw wywróciła oczami.

- Nie wcięło go. Jest na miejscu zbrodni i czeka, aż przyjedziemy.

- O... jak słyszałaś, mamy sprawę. Odezwę się wieczorem.

Na tych słowach Piotr zakończył rozmowę. Czuł, jak z każdym słowem rośnie guła w jego gardle. Doskonale wiedział, że gdyby miało dojść do pożegnań, rozkleiłby się, co nie przystało policjantowi pełniącemu służbę.

Na miejscu zdarzenia przywitał ich niezadowolony Gustaw. Szatyn przed przybyciem komisarzy prowadził wstępne przesłuchanie świadka, którego pies odnalazł w krzakach odciętą dłoń kobiety.

- Was po śmierć wysłać. Szybciej sam bym się zabił.- przywitał się z przyjaciółmi, zamykając tablet.

- Dzień dobry Gustawie. Piękna pogoda nam się trafiła, jak na późno wrześniowy poranek, czyż nie?- sarkastycznie uśmiechnięty puścił owczarka, który zaczął obwąchiwać miejsce zdarzenia.

- Tak, pewnie...- mruknął, przeczesując palcami ciemne włosy.

- Co za sprawa?- zapytała Marta, poprawiając kołnierz beżowego płaszcza.

- Pozornie śmieszna. Facet był z psem na spacerze, a on z krzaków wyciągnął ludzką rękę. Raczej to była kobieta. Długie szpony mówią same za siebie.

- A gdzie ta dłoń?- zapytał Górski.

- Wzięli ją do laboratorium. Po południu mam dostać wyniki badań DNA i wtedy sprawdzimy do kogo należy ta dłoń.- mówiąc to, aspirant pokazał pozostałym policjantom zdjęcie zakrwawionej dłoni.

Długie, bordowe paznokcie w kształcie kwadratu, tak jak i cała dłoń zabrudzona była krwią i ziemią. Na serdecznym palcu widniał srebrny pierścionek wysadzany zielonymi cyrkoniami, a pod palcem wskazującym zauważyć można dużą brodawkę.

Lekko zniesmaczeni tym widokiem komisarze przeszli dalej, aby przyjrzeć się miejscu odnalezienia ręki. Futrzany komisarz złapał trop, za którym natychmiast pobiegł.

- Alex, przyjacielu. Ja wiem, że chcesz uratować świat przez plastikową zagładą, ale żeby czepiać się nawet papierka po gumie?- Piotr spojrzał na psa z politowaniem, jednak on uparcie szczekał na szary papierek z zawiniętą, wyżutą gumą.

Mimo nalegań czworonoga, komisarz wraz z owczarkiem wrócił w poprzednie miejsce.

- Zastanawia mnie, gdzie jest reszta ciała.- zamyślony aspirant rozejrzał się na około.

- Szukaj Guciu. A znajdziesz.- rozbawiony Piotrek spojrzał na przyjaciela, który pacnął się dłonią w czoło.

- A przypadkiem Alex nie jest od tej roboty?- zapytał równie rozbawiony, głaszcząc czworonoga po pyszczku.

- No dzisiaj mu coś nie idzie.- westchnął komisarz, dołączając się do głaskania.- Myślałem, że znalazł coś sensownego, a to była wyżuta guma do żucia.

- Alex...- Marta spojrzała na psa z politowaniem.- Na ratowanie świata przyjdzie jeszcze czas.- powiedziała lekko uśmiechając się do owczarka, na co ten odpowiedział szczeknięciem.

Aby nie przeszkadzać technikom w przeszukiwaniu placu, policjanci udali się na komisariat. Każdy swoim środkiem transportu przebijał się przez zakorkowane miasto.

W budynku komendy panował chaos. Policjanci biegali w tę i we w tę, utrudniając spokojny ruch na wąskim korytarzu. Przez wilgotną aurę pogodową, jasnożółta wykładzina była przykryta brązowymi odciskami z błota.

Przy stanowisku dyżurnego stała para osób w średnim wieku. Zapłakana kobieta o kruczoczarnych włosach błagała o coś aspiranta stojącego po drugiej stronie recepcji. Mężczyzna, lekko osiwiały z niewielkimi zakolami trzymał w dłoni telefon z włączonym zdjęciem.

- Co się dzieje?- zapytał komisarz, podchodząc do centrum dochodzących krzyków.

- Nasza córka... ona gdzieś zaginęła.- wypłakała kobieta, a mąż mocno obejmował ją ramieniem.

- Moment. Zapraszam do naszego biura, tam zaczniemy wszystko od początku.- odparł spokojnie aspirant i wszyscy razem udali się do biura.

Gutek naszykował dwa krzesła dla małżeństwa. Ustawił je naprzeciw biurka komisarza Górskiego. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca Piotr rozpoczął przesłuchanie.

- Nasza córka zaginęła, a wy macie czas na głupoty!- zdenerwowany mężczyzna podniósł głos, na co wszyscy w biurze, poza jego żoną, spojrzeli na niego z politowaniem.

- Od początku...- zaczął Piotr.- Jak państwo się nazywacie?

- Justyna i Aleksander Bury.- powiedziała kobieta, zdejmując z szyi kwiecistą apaszkę.

- W jakiej sprawie państwo przyszli?- zapytał spokojnie, chwytając długopis i czystą kartkę papieru.

- Nasza córka, Olga, nie daje znaku życia już od trzech dni.- zrozpaczona matka zakryła twarz dłońmi, a jej mąż gładził ją po plecach.

- Trzy dni temu, wieczorem powiedziała nam, że idzie z koleżankami na dyskotekę. Jest pełnoletnia, więc z żoną nie mieliśmy nic przeciwko.

- To jest bardzo dobra dziewczyna. Dobrze się uczy, w maju pisze maturę. Chce iść na polonistykę a w przyszłości chciała zostać nauczycielką polskiego w szkole.

- Macie państwo zdjęcie córki? Ale takie w miarę aktualne?- wtrącił się aspirant, stając obok komisarza.

Mężczyzna z kieszeni czarnej, skórzanej kurtki wydobył telefon, na którym miał zdjęcie swojej córki.

- Zdjęcie robiła dzień przed zaginięciem.- dodała matka.- Sama pomagałam jej dobrać odpowiedni kadr... bardzo lubi się fotografować.

Akcja serca aspiranta Bielskiego na moment się zatrzymała. Przyjrzał się dokładnie zdjęciu, a jego oczy otworzyły się do granic możliwości, tak samo jak u Piotra. Dłoń, którą dziewczyna na zdjęciu trzymała przy swoim policzku, o poranku w parkowych krzakach odnalazł pies...

- Wiedzą państwo, do jakiego klubu poszła Olga?- zapytał Gustaw, ledwo przełykając ślinę.

- To nie był klub. Mówiła, że idzie na domówkę.- odpowiedziała Justyna, odgarniając włosy z twarzy.

- Czyli panowie już coś wiedzą?- wyrwał się Aleksander, a policjanci jedynie spojrzeli po sobie.

Piotr, nie chcąc skazywać rodziców na dalszą niewiedzę opowiedział małżeństwu o dzisiejszym znalezisku.

- To niemożliwe!- rozpacz ogarnęła tych dwojga.

- Potrzebny będzie nam państwa materiał genetyczny do porównania DNA z dłoni.- dodał cicho Piotr, a następnie razem z Gutkiem udał się na stronę.

- Musiałeś im mówić o tym tak prosto z mostu? Ty uczuć nie masz?- zapytał zdenerwowany Gutek, nalewając do dwóch szklanek wody.- Nie masz przecież jeszcze pewności, że ta dłoń to dłoń tej dziewczyny. Nic konkretnego na to nie wskazuje. Każda nastolatka może mieć takie paznokcie.

- Ale takiej brodawki już nie.- odpowiedział młodszemu, zabierając mu szklanki.

Podał parze wodę i przystąpił do dalszego przesłuchania.

- Czy państwa córka posiadała na swoim ciele jakieś znaki szczególne? Coś bardzo charakterystycznego?

- Tak. Miała bliznę na plecach, którą zrobiła sobie podczas jazdy na rowerze w lesie z koleżankami...

- I brodawkę na prawej dłoni. Zawsze chciała ją usunąć.- dodał ojciec, a Piotr nie potrzebował wiedzieć nic więcej.

Policjanci wszczęli śledztwo w sprawie najprawdopodobniej zamordowanej Olgi Bury.

///\\\///\\\///\\\

Witajcie!

Szczerze nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać... Publikuję właśnie swoje czwarte opowiadanie, w tym trzecie w tematyce Komisarza Alexa. Mam nadzieje, ze ten temat w moim wykonaniu was jeszcze nie znudził... 🙈😬

Tym razem opowiadanie o czasach aktualnych, nie cofamy się do studiów Gustawa ani nic tym podobnego. Jednak podkreślić muszę już na wstępie, że pojawią się bohaterowie fikcyjni. O dalszych losach dowiecie się z czasem 💖

Mam nadzieje, że taki początek wam się spodoba 🥰

Wasza Bielska 💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro