→ sleepover
to będzie kiedyś fanfikiem,
więc można to w teorii uznać
za szkic jakiejś części historii<3
NIE KAŻDY rodził się ze szczęściem na dłoni i nie każdy płakał nad beznadziejnym życiem. Niekiedy sam los wywoływał lawinę nieprzewidzianych zdarzeń, a wtedy od nas już zależało, którą ścieżkę wybierzemy. Dlatego, gdy tylko Y/N usłyszała równie beznadziejny pomysł, jak swoją drogą każdy inny od swoich znajomych, niemal zamknęłaby im drzwi przed nosem.
— Zgłupieliście już do reszty?! To miało być zwykle nocowanie, a nie jakaś cholerna sesja spirytystyczna!
I mimo iż nie wierzyła zbytnio w duchy czy przeróżne inne byty, nie do śmiechu jej było, gdy przyjaciele jednogłośnie stwierdzili, że jej mieszkanie jest najlepsze na taki wybryk.
— Będzie dobrze, nie martw się tak Y/N!
Wepchnęli się przez szparę w drzwiach, biegnąc niemal do jej pokoju, by wprowadzić atmosferę niczym z dobrego horroru. W praktyce wyglądało to tak, że siedzieli przy zgaszonym świetle, a jedynym co wydawało blask były świece i ewentualnie ekrany telefonów, gdy to jeden z mężczyzn odpisywał akurat komuś. L/N westchnęła jedynie, kiedy zobaczyła całą scenerię, przegapiając tym samym wcześniejsze kłótnie, bo samo stanie przy zamkniętych już drzwiach, zabrało jej wystarczająco dużo czasu.
Pomijając już ilość przekleństw, jakimi ich obrzuciła, postanowiła rzucić coś o przyniesieniu przekąsek i udała się do kuchni. Tam zapaliła światło i przystąpiła do przygotowań. Do dwóch kolorowych misek wsypała chipsy, a w wysokie szklanki wlała po soku pomarańczowym. Idąc jednak z połową towaru, czuła się dziwnie, jakby smętna atmosfera uraczyła jej mieszkanie. Zignorowała to, wnosząc przekąski do pomieszczenia, a przyjaciele niemal krzykiem jej za to podziękowali.
Chwilę później przyniosła resztę, lecz niefortunnie zapomniała o swojej szklance, po którą truchtem pobiegła, by tylko nie przegapić idiotycznych zamiarów swoich znajomych. Kiedy tylko owinęła palce wokół szkła, w kuchni nagle zgasło światło. Tak po prostu. Zmarszczyła na to brwi, wiedząc dobrze o tym, że zapłaciła w tym miesiącu rachunki, a także pamiętając, iż pogoda na dworze nie była wcale taka zła, by spowodować utratę prądu.
Ciężka cisza wpełzła do umysłu, kiedy to małymi krokami kierowała się do swojego pokoju. Spodziewała się oczywiście, że grono świetnie się już bez niej bawi albo próbuje ją nastraszyć, lecz nie spodziewała się totalnego mroku.
Wszelkie świece zgasły zostawiając po sobie jedynie zapach dymu. Wciąż nie weszła do środka, gdyż jej postać jakby zastygła w progu pomieszczenia, a bijące zimno nie zachęcało do wtargnięcia do środka. Niemal widziała, jak w ciemności unosi się para, a nawet miała wrażenie, że wypuszczane przez nią powietrze zamienia się w małą chmurę. Przełknęła głośno ślinę i jedynym, na co było ją stać to ciche:
— Czy wszystko w porządku?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro