𝐛𝐚𝐜𝐤𝐭𝐚𝐛𝐛𝐞𝐫
𝓓azai pierwszy raz zobaczył to pewnego słonecznego dnia, kiedy to sam jego sprawca chylił się leniwie ku kresowi horyzontu. pomyślał wtedy, że chciałby być jak to słońce - zniknąć w końcu, nieubłaganie za horyzontem.
był spragniony własnego kresu, wyczuwając w swych ustach gorzki posmak nuty zazdrości.
i wtedy pojawiło się to.
odbijało się bezwstydnie w niezmąconej, przejrzystej tafli wody, stojąc za nim i łypiąc na niego oczami kogoś z pewnością od dawna nie należącego do krainy żywych.
mimo to, uśmiechało się - szeroko i wyraźnie. szczerzyło się do niego bezwstydnie.
nie powinno być złe? pytanie przemknęło mu przez myśl równie szybko tonąc w ich plątaninie. trudno było odnaleźć się w chaosie.
i wtedy przemówiło.
witaj, długo się nie widzieliśmy. tęskniłeś?
a on wiedział, że to zwiastun końca.
dazai osamu uśmiechnął się; pierwszy raz od czasów jakże zamierzchłych: szczerze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro