WYZNANIE UCZUĆ #Thomas
Gitarzysta zespołu już od pewnego czasu chciał ci powiedzieć, co do ciebie czuje, ale pragnął, by było to warte zapamiętania. By było to romantyczne i w "waszym stylu", bo oboje świetnie odnajdowaliście się w swoich przyzwyczajeniach lub innych tego typu historiach.
Jednego wakacyjnego dnia zadzwonił do ciebie z samego rana z pytaniem, czy zgodziłabyś się na małą niespodziankę od niego. Byłaś zaskoczona jego słowami, ale z zaintrygowaniem zgodziłaś się, nawet nie wiedząc na jakie klimaty to będzie opiewać. Przygotowałaś się jak na normalne spotkanie z chłopakiem, po czym wyszłaś z domu. Muzyk czekał na ciebie przed budynkiem, za którym stał piękny kabriolet z odkrytym dachem w kolorze wanilii, bardzo przypominający amerykańskie samochody z sześćdziesiątych lat ubiegłego wieku. Thomas zaprosił cię do środka, a potem dołączył do ciebie, odpalając silnik i ruszając w miejsce swoich zaplanowanych kolejnych niespodzianek.
Odwiedziliście wiele miejsc - zaliczyliście mrożoną kawę w twojej ulubionej kawiarni, potem wizytę w zoo oraz piknik z fragmentem zachodu słońca. Z jego częścią, bo niestety niebo szybko zakryły ciemne chmury, z których szybko zaczął padać deszcz. Niestety wiele rzeczy mieliście wyciągnięte na wierzchu, więc trochę zajęło wam zabranie wszystkiego i ucieczka do samochodu, w którym udało się z powrotem "założyć" schowany za tylnym siedzeniem dach. Oboje oparliście się o fotele, łapiąc spokojnie oddech, gdy nagle Tom rzekł półgłosem:
- Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie ten cholerny deszcz...
- Nie mów tak. Było naprawdę świetnie - odparłaś, spoglądając na chłopaka, którego kręcone włosy opadły, a krople wody spływały mu bokiem głowy.
- Gdybym sprawdził tą pogodę godzinowo to bym był pewny, że wszystko pójdzie tak jak to zaplanowałem... - lekko próbował na nowo ułożyć swoje włosy, ale po kilku ruchach zrezygnował z tego pomysłu.
- Tom, nie powtarzaj tak tego sobie. Było naprawdę cudownie! Wizyta w zoo tak mi poprawiła humor, że nawet dobrze widziałeś, że aż z tego wszystkiego dostałam głupawki na dobrą godzinę - zaśmiałaś się, wspominając te momenty - A kawa była tak dobra jak jeszcze nigdy, choć bywam tam naprawdę często. Chyba myślę, że to przez towarzystwo, z jakim się tam znalazłam - dodałaś, odwracając się do niego przodem, dotykając ramieniem swojego siedzenia.
- Naprawdę? - wreszcie spojrzał na ciebie, na co ty uśmiechnęłaś się.
- Jasne. A piknik jeszcze sobie zrobimy, że takiego jak my to jeszcze nikt nie zrobił ani nie zrobi przez najbliższe sto lat - na twoje słowa chłopak parsknął śmiechem.
- Dla mnie też to był bardzo cenny czas, ale gdyby nie było tego deszczu to... - nagle urwał, patrząc na swoje lekko drżące dłonie.
- To co byś zrobił?
Chwilowo zapadła między wami cisza. Ty uparcie wpatrywałaś się z niego, lecz on przyglądał się deszczowi, który uderzał o przednią szybę. W pewnym momencie przerwałaś ciszę.
- Może inaczej. Coś musiało się stać, że naprawdę się do tego przyłożyłeś i chciałeś zadbać o każdy szczegół.
Nadal się nie odzywał.
- Ale skoro ze mną postanowiłeś się spotkać...
Nadal cisza.
- Thomas, do jasnej ciasnej, bo mnie wkurzasz! - podniosłaś głos specjalnie, bo w tym momencie muzyk odwrócił się głowę w twoja stronę, a ty zwinnym ruchem podparłaś dłoń na kawałku jego siedzenia i pocałowałaś go w usta - Mam nadzieję, że z tego powodu zorganizowałeś to wszystko, bo inaczej wyjdę z tego samochodu ze złamanym sercem.
Zauważyłaś jak Raggi zarumienił się, po czym już spokojną dłonią dotknął twojego ciepłego policzka i spoglądając ci w oczy powiedział:
- Ani mi się śni takie scenariusz. Wtedy to też moje serce zostałoby złamane - uśmiechnęłaś się i pozwoliłaś mu przylgnąć do swoich warg przez niego, oddając się w pełni uczuciu, jakie do niego żywiłaś od znacznie dłuższego czasu.
Wybaczcie, że wracam po tak długiej przerwie od tej książki. Ale wracam! I obiecuję, że dwa rozdziały tygodniowo na pewno będą! 😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro