Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𐔌.Rozdział 1₊ ꒱

(perspektywa nikogo)
.
.
Chłopak wyrósł na niemego.
Kiedy był młodszy, miał problemy z głosem, co sprawiało, że często mówił bardzo cicho, a czasem wcale.

W pewnym momencie nie mógł w ogóle mówić. Później dowiedział się, że był niemy.
To bardzo utrudniło życie granatowo-włosemu chłopcu, musiał dorastać i żyć z tym przez całe życie, a było to trudne. Nie tylko dlatego, że dorastał zmagając się z nawiązywaniem przyjaźni, ponieważ nie potrafił mówić. Był również łatwym celem dla dręczycieli, popychano go i zaczepiano przez większość dzieciństwa. Liceum też nie było lepsze, ponieważ dręczyciele stawali się coraz bardziej agresywni i brutalni.

Teraz chłopak był na studiach. Uważał, że studia są dość spokojne, nadal było kilku kretynów, ale potem wszystko było w porządku.
W trakcie nauki poznał kilku przyjaciół, jeden z nich też nie był zbyt rozmowny, co sprawiło, że poczuł się szczęśliwy wiedząc, że jest ktoś taki jak on.
Miał akademik, który w zasadzie wiązał się z posiadaniem współlokatora, ale on nigdy go nie miał. Chociaż szczerze mówiąc, nie zawracał sobie głowy jego posiadaniem.
Często musiał sam kupować różne rzeczy, ale ponieważ nie chciał zawracać głowy rodzinie, zatrudnił się w piekarni niedaleko. Właścicielka piekarni była trochę zrzędliwa, co trochę przypomniało chłopcu chorą babcię, jednak po pewnym czasie stała się miła i zaczęli mieć lepsze relacje ze sobą.
.
.
.
.
.
.
.

Miriam: Jake, jesteś tam?
.
.

(Perspektywa Jake'a)
.
.
.

Miriam nagle przywróciła mnie do rzeczywistości. Uświadomiłem sobie, że niechcący przesadziłem z lukrem i nałożyłem go za dużo do babeczki.
.
.

Jake: Oh, boże, przepraszam..
.
.

Komunikuję się z Miriam za pomocą języka migowego. Ona go znała, więc łatwiej było nam się komunikować.
.
.

Miriam: Spokojnie, błędy się zdarzają.
.
.

Jake: Przepraszam, ostatnio mam ciężki okres.
.
.

Miriam: Czy chodzi o twoją babcię?
.
.

Skinąłem głową, a Miriam poklepała mnie po plecach, żeby mnie pocieszyć.
.
.

Miriam: Hej, wszystko w porządku. Obiecuję, że będzie dobrze. Dlaczego nie pójdziesz do lady i nie pomożesz klientom, a ja zajmę się babeczkami?
.
.

Jake: No dobrze. Dziękuję, Miriam.
.
.

Miriam: Nie musisz mi dziękować skarbie.
.
.

Wyszedłem z kuchni i podszedłem do lady, aby odebrać zamówienie i wręczyć je klientowi.
Często przychodzili, aby zamówić ciasta lub ciastka. Pierwszymi klientami były matka i jej mała córeczka, często z nią przychodziła i dowiedziałem się, że nazywają się Rosa Maria i Sofia, spodobały mi się ich imiona, przyszły tutaj, aby zamówić po dwa ciastka dla siebie.
Następnie była grupa harcerek i ich liderka, ale wydawało mi się to dziwne.

Czy harcerki nie były tymi, które zazwyczaj robiły ciasteczka?

Po nich była para, którą widziałem już dwa razy w tym tygodniu, najwyraźniej byli przyjaciółmi Rosy Marii, kupili tylko kilka babeczek i odeszli.

Zacząłem się nudzić, obserwując ludzi za oknem, wziąłem kartkę papieru, długopis i zacząłem coś losowo szkicować.
Kwiaty, drzewo, pies, gwiazdy, lis. Tak bardzo wciągnąłem się w rysowanie, ze nie zauważyłem, że ktoś wszedł i jest przede mną. Ta osoba zachichotała.
.
.

[???]: Ładny rysunek.
.
.

Szybko odrzuciłem kartkę i poprawiłem postawę.
Chłopak przede mną patrzył się zdezorientowany, szczerze mówiąc nie mogłem się skupić z powodu tego, jak ładnie wyglądał, miał turkusowe oczy i czarne włosy, nosił na sobie maskę i szczerze mówiąc na początku z jakiegoś powodu wyglądał na dużo starszego ode mnie. I boże, był taki atrakcyjny... Czekaj co?! Jake, przestań! Dopiero poznałeś faceta, stop.
.
.

: Czy wszystko w porządku?
.
.

Wyrwałem się z zamyślenia, moja twarz zarumieniła się że wstydu, po prostu uśmiechnąłem się niezręcznie, chwyciłem notes i długopis, który wyrzuciłem i zacząłem nim pisać w notesie.
Ponieważ nie mogłem mówić, a on był nowym klientem, postanowiłem napisać na papierze, aby się z nim porozumieć.
Odwróciłem notatnik w stronę chłopaka.
.
.

"Witamy! W czym mogę pomóc?"
.
.

: Uhm.. macie jakieś babeczki?
.
.

Kurde, ostatnie babeczki wzięła para.
.
.

"Nie wiem, czy są gotowe, czy mógłbym pójść sprawdzić?"
.
.

: Pewnie! Nie spiesz się.
.
.

Poszedłem do kuchni i lekko uderzyłem w stół żeby zwrócić uwagę Miriam.
.
.

Jake: Czy babeczki są już gotowe?
.
.

Miriam: Tak! Możesz wziąć tacę i wyjąć je żeby je wystawić na ladę.
.
.

Pokazałem jej kciuk w górę, chwyciłem tacę z babeczkami, wyglądały tak pysznie, że chciałem je zjeść ale Miriam prawdopodobnie by mi nie pozwoliła. pokierowałem się w stronę lady i położyłem je przed chłopakiem.
.
.

"Czy te są okej?"
.
.

: Tak, myślę że te są wystarczająco dobre.
.
.

Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po papierową torbę, ostrożnie włożyłem babeczki do środka i na koniec zawiązałem górę wstążką.

Zauważyłem, że chłopak ciągle się na mnie gapił. Nie wiem, czy powinienem się bać, czy nie. To nie tak że nie chciałem żeby tego nie robił. CO? ZAMKNIJ SIE DO CHOLERY.

Położyłem przed nim torbę, on ją wziął i podziękował mi, ten chłopak wygląda tak przystojnie, nawet jeśli ma maskę, jest w nim coś, co sprawia, że coś we mnie pęka..
Nagle wróciłem do rzeczywistości, gdy ktoś pstryknął na mnie palcami.
.
.
Ellie: Ziemia do Jake'a!!
.
.

Widzę przede mną Ellie, wyglądającą na nieco zirytowaną. Gabby, Dan i Drew stali za nią, gdy desperacko próbowała zwrócić moją uwagę, nie wiadomo jak długo. Czy byłem tak zahipnotyzowany tym chłopakiem, że to mnie rozproszyło?
.
.

Ellie: Wszystko w porządku?
.
.

Jake: Cholera, przepraszam, byłem zamyślony. Swoją drogą, co się dzieje?
.
.

Dan: Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Od czasu tej całej sytuacji z twoją babcią, często się wyłączasz.
.
.

Ellie: Dan ma rację, nie jest to coś, co robisz często.
.
.

Jake: Przepraszam, ostatnio jestem po prostu zestresowany i naprawdę nie chciałem was wszystkich zaniepokoić.
.
.

Gabby: Hej, nie ma problemu, jeśli chcesz porozmawiać o problemach to zawsze możesz do nas przyjść wiesz?
.
.

Jake: Dziękuję wam.
.
.

Gabby: Nie ma sprawy!
.
.

Jake: A tak przy okazji, dlaczego tu jesteście, czy mogę wam w czymś pomóc?
.
.

Dan: Zastanawialiśmy się, czy chcesz przyjść i spędzić z nami czas w parku?
.
.

Jake: O rany, przepraszam was, ale mam jutro prezentację i muszę się do niej pouczyć, naprawdę nie mogę.
.
.

Gabby: Oh, w porządku. Może innym razem, kiedy nie masz żadnych prezentacji ani pracy do zrobienia?
.
.

Jake: Jasne! w końcu minęło trochę czasu odkąd się spotykaliśmy.
.
.

Ellie: Tak, właśnie utonąłeś w pracy na studiach i w swojej pracy i ledwo masz czas na spędzanie czasu z przyjaciółmi.
.
.

Jake: Mów za siebie wiewióro.
.
.

Ellie: Gejowski fan Taylor Swift.
.
.

Jake: Żeńska lesbijska wersja Edda Sheerana.
.
.

Ellie: Debil.
.
.

Jake: SAMA ZACZYNASZ PIZDO!
.
.

Dan: Dobra, wystarczy!
.
.
Ja i Ellie przestaliśmy się kłócić, tak przy okazji, zapomniałem wspomnieć, że to moi przyjaciele: Ellie, Gabby, Dan i Drew. Tak naprawdę poznałem Ellie i Gabby w ostatnich latach liceum, później przedstawili mi Dana i Drew. Drew nie był zbyt rozmowny i pisał na papierze, aby komunikować się z innymi.

Widziałem, jak podszedł do lady i wskazał na miskę z ciasteczkami.
.
.

Jake: Chcesz jednego?
.
.

Zapytałem, Drew skinął głową i podałem mu ciasteczko.
.
.

Gabby: Hej, ja też mogę mieć jednego?
.
.

Dan: Ja też proszę?
.
.

Ellie: Ja też nie pogardziłabym ciasteczkiem.
.
.

Rozdałem wszystkim ciasteczka, później moi przyjaciele poszli do domu, a gdy sprawdziłem godzinę, okazało się, że jest już późno, musieliśmy kończyć na dziś.

Pomachałem Miriam na pożegnanie, idąc ulicą, widziałem ludzi rozmawiających ze sobą, jakąś grupę małych dzieci śpiewających razem rymowanki, ćwierkające ptaki. Na pewno byłoby miło móc rozmawiać, co?

Szedłem korytarzem i byłem przed moim akademikiem, złapałem klucze i otworzyłem drzwi, wszedłem do środka, zdjąłem kurtkę i powiesiłem ją na wieszaku na ubrania, zdjąłem buty i położyłem je obok drzwi i wszedłem do łazienki, żeby wziąć prysznic. Po skończeniu otworzyłem szafkę z lustrem i wziąłem antybiotyki, dzienną tabletkę i napiłem się wody z umywalki, wyszedłem z łazienki, usiadłem przy biurku i otworzyłem laptopa, zacząłem pracować nad moją prezentacją. Byłem dość zdenerwowany, ponieważ miałem ją mieć jutro i nie byłem pewien, czy mój projekt jest wystarczająco dobry na prezentację.

Naprawdę nie chciałem ponieść porażki, prawie się popłakałem.

Moje rozmyślanie zostało przerwane, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Była około 22:00, kto do cholery mógłby pukać do czyichś drzwi o tej porze?

Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi, otworzyłem je i moje oczy szeroko się otworzyły, gdy zobaczyłem gościa z dzisiaj stojącego przed drzwiami.
.
.

:Cześć..?

︶ ⏝ ︶ ୨୧ ︶ ⏝ ︶︶ ⏝ ︶ ୨୧ ︶ ⏝

Witam! Oto pierwszy rozdział :3 przepraszam jak w połowie będą błędy, ale jak tłumaczyłam rozdział to nagle mi usunęło jego połowę. Wkurwilam sie i reszte zrobilam odrobinke na odpierdol wiec sory.. 😰

Rozdzial 2 nie wiem kiedy!!!! >:3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro