Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Obudził mnie dzwonek do drzwi. JiMina już nie było więc za pewne poszedł otworzyć. Po paru minutach zwlokłem się z łóżka i powędrowałem na dół. Stanąłem zszokowany na środku schodów. JiMin stał przywalony do ściany przez jakiegoś czarno włosego chłopaka który go całował! Nagle go od siebie odepchnął.

-Wypierdalaj, nie chcę Cię widzieć na oczy i ty dobrze o tym wiesz -powiedział ostro JiMin. Chłopak wzruszył ramionami po czym wyszedł.
JiMin odwrócił się w stronę schodów gdzie zobaczył drobnego chłopca a mianowicie mnie.

-Ah... Kookie, już wstałeś?

-Kto to jest? Dlaczego się z nim całowałeś? Wczoraj powiedziałeś że mamie kochasz a następnego dnia liżesz się z kimś innym!? -krzyknąłem. Czułem że to bardzo boli...

-JungKook! Do cholery! Posłuchaj na chwilę -krzyknął Starszy
W moich oczach zebrały się łzy, szybko zawróciłem i wbiegłem na górę zamykając się w łazience.
Obsunąłem się w dół po drzwiach. Z moich oczu leciały już samowolnie łzy, nie wiem dlaczego ale to bardzo mnie bolało.
Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi od łazienki.

-JungKookie... otwórz proszę... przepraszam Cię, nie powinienem się tak unosić... obiecuje że wszystko Ci wytłumaczę tylko proszę otwórz -ja jednak siedziałem cicho i w żadnym wypadku nie miałem zamiaru mu otwierać.

-Aniołku proszę... to naprawdę nie tak jak myślisz, YoonGi to mój dawny chłopak który czasami tu przychodzi bez zapowiedzi bo wciąż liczy na to że do niego wrócę... JungKookie... -mówił czułym głosem.

-Takie kłamstwa możesz sobie wciskać ale swoim dziwkom, nie mnie -burknąłem naburmuszony.
Przez chwilę nie słyszałem żadnego odzewu ze strony JiMina do puki nie poczułem silnego walnięcia w drzwi.
Wystraszony odsunąłem się od drzwi patrzæc na nie z przerażeniem w oczach.

-Otwieraj skurwysynie, a jak nie to zaraz wywarzę te pierdolone drzwi i zobaczymy kto wtedy będzie moją dziwką! -wrzasnął JiMin -wtedy już będę Ci mógł wciskać rzekome „kłamstwa"
Ogarnął mnie ogromny strach. Szybko przebiegłem na drugi koniec łazienki siadając i kuląc się w jednym z kątów.
JiMin zaczął walić pięściami w drzwi powodując tym u mnie jeszcze większy strach.

-Otwieraj do cholery! -krzyczał.

-Przestań! -wrzasnąłem już cały we łzach.

-Otwórz drzwi -warknął.

-Nie! Boję się Ciebie! -krzyknąłem jeszcze bardziej się kuląc.
Usłyszałem że JiMin odchodzi... czyli że odpuścił.
Odetchnąłem z ulgą ocierając łzy gdy nagle usłyszałem huk. Drzwi spadły a w progu stanął nikt inny jak Park JiMin.

-N-Nie -jęknąłem -proszę nie -zacząłem się wsuwać w kæt jakby to jeszcze było możliwe.
JiMin podszedł do mnie stanowczym krokiem po czym chwycił mnie za nadgarstek i podciagnął w gorę tak abym stanął na nogach lecz moje kończyny wydawały się jak z cukru, cału się trzęsłem i nie potrafiłem ustać na nogach.
JiMin wycelował drugą ręką na mój policzek wciąż mocno ściskając mój nadgarstek.
Zacisnąłem oczy przygotowując się na uderzenie lecz owe nie nastąpiło. Uchyliłem powieki i ze strachem w oczach spojrzałem na niego. Ten opuścił rękę po czym wypuścił powietrze. Po chwili przyciągnął mnie do siebie i zamknął w swoich ramionach.
Nie wiedziałem co się dzieje lecz nie protestowałem, za bardzo się bałem.

-Nie jestem w stanie Cię skrzywdzić -wyszeptał po chwili.
Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. Stałem cicho nie ważąc się nawet drgnąć zaś ten mocno mnie do siebie tulił.

-N-Nie rozumiem -szepnąłem w końcu -dlaczego mnie tak straszysz a potem przytulasz -powiedziałem drżącym głosem.

-To nie potrzebne nerwy... czasami nie umiem ich opanować, szczególnie gdy jestem zdenerwowany a ktoś mnie zdenerwuje jeszcze bardziej, w tym przypadku to ty mnie zdenerwowałeś, zdajesz sobie z tego sprawę prawda?

-Tak... -powiedziałem prawie nie słyszalnie.

-To dobrze, przepraszam za to wszystko, jesteś zbyt kochany abym był wstanie Cię skrzywdzić Królisiu -powiedział.
Nie pewnie odwzajemniłem pieszczotę wtulając się w mężczyznę.

-Zabiorę Cię na zakupy, dobrze? Pozbędziemy się w ten sposób tej nie miłej atmosfery -powiedział nagle Starszy odrywając się ode mnie.
Kiwnąłem nie pewnie głową na znak że się zgadzam.

-No i w tym czasie mogę zadzwonić też po kogoś aby naprawił te drzwi..........

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro