Rozdział 2
Patrzyłem przez okno. Z moich oczu spływały powoli łzy. Nagle podskoczyłem ze strach gdyż poczułem na swoim chudym udzie dłoń Starszego.
-JungKookie... musimy ustalić kilka zasad -zwrócił się do mnie mężczyzna, spojrzałem na niego z lekkim strachem w oczach -a więc, mam na imię Park JiMin ale ty się do mnie nie zwracasz po imieniu jak narazie będziesz się do mnie zwracał 'panie' jak będziesz dobrym chłopcem to z czasem przejdziemy na 'hyung' ewentualnie do mojego imienia, rozumiesz?
-T-Tak... -powiedziałem spuszczając wzrok, nagle mężczyzna zacisnął dłoń na moim udzie przez co cichutko pisnąłem -p-panie
-Dobrzy chłopiec, zasada numer dwa, wychodzisz tylko ze mną, nigdy sam, do ogrodu również nie wychodzisz bez mojej zgody oraz nadzoru. -JiMin wjechał na za pewne swoja posesję.
Ukazała mi się ogromna nowoczesna willa. Nigdy w swoim życiu nawet takiej nie widziałem a teraz nagle będę w owej mieszkał...
JiMin zaparkował przed garażem po czym okrążył samochód i otworzył mi drzwi.
-Chodź Mały -wysiadłem z auta i podążyłem za Starszym.
-Zasada numer trzy, potrafię być dobry, ale tylko i wyłącznie jeżeli ty sobie na to zasłużysz. Za tym idzie zasada czwarta, jeżeli się źle zachowasz... będą kary
-P-Panie? A mogę wiedzieć jakie kary? -spytałem nie pewnie
-Na pewno pewnego razu się przekonasz -powiedział obojętnie po czym otworzył drzwi do willi.
Weszliśmy do środka. Rozebrałem zniszczone i w dodatku za duże na mnie trampki ukazując swoje drobne stupki w dwóch różnych skarpetkach.
Jimin stanął przede mną i przeleciał mnie dokładnie wzrokiem.
-Trzeba będzie jechać ci coś kupić... -powiedział spoglądając na zwisającą na mnie za dużą bluzę, po czym na czarne przylegające do moich chudych nóg getry i na kolorowe skarpetki po czym spojrzał na moją twarz -jesteś przeuroczy JungKookie~ -powiedział po czym objął mnie i skierował się w stronę kuchni
-Dz-Dziękuję... -powiedziałem cichutko
-Na pewno jesteś głodny, prawda?
Leciutko skinąłem... nie jadłem od dwóch dni więc trudno mi było zaprzeczyć.
-Usiądź sobie -JiMin wskazał na jedno z krzeseł przy stole kuchennym. Usiadłem więc bez żadnego sprzeciwu grzecznie czekając.
Po kilku minutach JiMin położył przede mną trzy kanapki z których dwie od razu wciągnąłem, nie często się to zdarza że jem aż tyle nawet jak mam możliwość ale to jedzenie było przepyszne. Mężczyzna przysiadł się obok mnie i cały czas uważnie mnie obserwował.
-Dziękuję Hyung, było pyszne... znaczy Panie! Przepraszam! Nie chciałem, naprawdę! -powiedziałem szybko wstając od stołu i kłaniając się w ramach przeprosin.
-Hahah, wybaczam Ci Kruszynko, jesteś taki słodki gdy się boisz -powiedział Ztarszy śmiejąc się
Usiadłem z powrotem na krzesło rumieniąc się nieco.
-Chodź mój ty Króliczku, pokarzę Ci gdzie będziesz spał
JiMin skierował się na górę więc zrobiłem to samo.
Weszliśmy do wielkiej nowoczesnej sypialni.
Na środku stało dwuosobowe łóżko więc nie co się zdziwiłem.
-To jest moja sypialnia ale jeżeli się będziesz dobrze zachowywać będziesz miał pozwolenie na spanie ze mną, inaczej... masz do dyspozycji podłogę. -powiedział surowo
-D-Dobrze Panie... rozumiem -ma tutaj na pewno z milion wolnych pokoi ale daje mi podłogę...
-Dobry chłopiec -powiedział kładąc swoją dłoń na moim pośladku
Wzdrygnąłem się i spojrzałem na niego.
-C-Co Pan robi? -spytałem przerażony
-To na co mam ochotę Króliczku
-A-Ale ja n-nie chcę... p-proszę przestań -powiedziałem ze łzami w oczach zdejmując dwoma rączkami rękę JiMina ze swojego tyłka.
-Gówno mnie obcho-- -Jimin wziął wdech i wydech patrząc na moją przerażoną osobę -mówiłem Ci już że zero sprzeciwu, robie to co chcę i kiedy chcę, rozumiesz?
-N-Nie! Odejdź ode mnie! Chcę do rodziców zawieź mnie do nich... proszę... -powiedziałem odsuwając się od niego po czym spoglądając w dół.
-Nie pozwalasz sobie na zbyt dużo dzieciaku? -powiedział przywalając mnie do ściany -nie będę Cię nigdzie zawoził, od dzisiaj mieszkasz tutaj czy chcesz tego czy nie i radzę ci nie próbować uciekać bo źle to się dla ciebie skończy.
-Zostaw mnie ty psychopato! Nie jestem twoją własnoś... -uświadomiłem sobie że jestem jego własnością, przecież on mnie kupił, może mi zrobić na co tylko będzie miał ochotę.
-Otóż JESTEŚ moją własnością Kochaniutki i mogę z tobą zrobić co tylko zechcę więc radzę ci się natychmiast poprawić bo to się dla ciebie bardzo źle skończy. Jestem ci w stanie wybaczyć bo to twój pierwszy dzień i rozumiem że się stresujesz... -przez cały czas mówił stanowczym głosem, patrzyłem na niego z przerażeniem, nagle opuścił ręce które wczesniej trzymał po obu stronach mojej głowy i westchnął -ale JungKook musisz zrozumieć że moja cierpliwość nie jest wieczna, bardzo łatwo jest wyprowadzić mnie z równowagi a gdy już jestem zły to nie ma litości. Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić Króliczku ale jak tak się będziesz zachowywał to daleko nie zajdziemy.
Łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Obsunąłem się w dół po ścianie kuląc się tuż przed stopami mężczyzny.
Ten westchnął i kucnął przede mną kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
-Kookie...
-Z-Zostaw mnie proszę... boję się... t-tak bardzo się ciebie boję -powiedziałem łamiącym się głosem
-JungKookie, naprawdę nie chcę cię skrzywdzić ale muszę ci uświadomić że łatwo się złoszczę... zależy mi na tobie...
-Raczej na mojej buzi... kupiłeś mnie tylko i wyłącznie przez mój wygląd... b-bo przecież nie wiedziałeś jaki mam charakter...... p-prawda?
-Przyznaje, twoja buźka mnie oczarowała Kochanie ale tak czy owak jaki kolwiek byś miał charakter musiał byś się przystosować do moich zasad
Nie odpowiedziałem, jeszcze bardziej się skuliłem nie spoglądając na niego
-Choć JungKookie, jest już późno, musisz wziąć kąpiel
-Nie chcę
Usłyszałem jak JiMin się podnosi
-Do jasnej cholery! -wykrzyczał Starszy i chwycił mnie mocno za włosy przez co pisnąłem z bólu, po czym uniósł mnie za włosy w górę -nie pytam się czy chcesz czy nie chcesz tylko ci oznajmiam że masz iść wziąć prysznic, nie wyraziłem się wystarczająco jasno? Czy chcesz mieć karę już pierwszego dnia!?
Nic nie odpowiedziałem tylko wybuchłem jeszcze większym płaczem. JiMin puścił moje włosy a ja upadłem na podłogę.
Po chwili odszedł zostawiając mnie samego.
Gdy udało mi się uspokoić ułożyłem się przy ścianie i zamknąłem powieki po chwili zasypiając na zimnych płytkach.
***
Poczułem że ktoś mnie podnosi, spojrzałem zaspanymi oczkami na osobę.
-Śpij Kochanie śpij~ -usłyszałem głos... JiMina...
po chwili poczułem że kładzie mnie na czymś miękkim a potem przykrywa i kładzie się obok mnie obejmując mnie w tali.
-Przepraszam Kochanie, nie chciałem cię skrzywdzić...
Nie pewnie odwróciłem się w stronę JiMina spoglądając na niego.
-N-Nie szkodzi Panie...
-Mów do mnie 'Hyung'
-Dobrze... Hyung...
JiMin lekko się uśmiechnął w moją stronę po czym wyciągnął rękę z pod pościeli i odgarnął spadające na moje oczy kosmyki czarnych włosów.
-Ślij Aniołku~ -powiedział i ucałował moje czoło
-D-Dobranoc Hyung...
-Dobranoc~
🌸🌸🌸
Chyba pierwszy raz wrzucam rozdział rankiem ^-^ wybaczcie mi Heheh
Nie wiem czy wam się rozdział spodobał czy nie, mam nadzieję że tak x3 proszę piszcie swoje opinie❤️
Miłego dnia Kochani~
Do następnego~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro