~5~
Siedziałem na łóżku jedząc batonika którego znalazłem w swoim plecaku gdyż bałem się iść na obiad a od wczoraj nic nie jadłem więc byłem bardzo głodny. Po wydarzeniu z przed paru godzin nie potrafiłem się ogarnąć. JiMin mnie przerażał, jak tak dalej pójdzie to stracę swoje dziewictwo w przeciągu pierwszych 4 dni pobytu w tym ośrodku. Aishh... dlaczego on musi tak dobrze wyglądać? Gdyby nie jego oszałamiający wygląd za pewne bym się starał bardziej mu postawić ale niestety do jego wyglądu dochodzi jeszcze charakter. Jak Park coś powie to powie i śmiertelnie się boję mu sprzeciwić. Tak jak już wcześniej wspominałem, nie mam szans z JiMinem więc nie zostaje mi nic innego niż po prostu przyzwyczajenie się do tego i przeżyć te dwa miesiące. Nagle drzwi od pokoju się gwałtownie otworzyły a do pomieszczenia wparował JiMin. Wystraszyłem się wypuszczając czekoladowy batonik z ręki.
-Tutaj jesteś -powiedział podchodząc do mnie -no już, wcinaj i chodź, są zajęcia -powiedział wkładając mi batonik z powrotem do ust. Po chwili chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie w stronę drzwi.
-Cz-Czekaj -pisnąłem zapierając się nogami.
-Co? -zapytał odwracając się w moją stronę.
-N-Nie mogę tak iść -powiedziałem gdyż w dalszym ciągu miałem na sobie ubrania w których spałem. JiMin przeleciał mnie wzrokiem uśmiechając się.
-Mi tam to nie przeszkadza -powiedział -no ale skoro musisz to idź się szybko przebrać i wyjdź na dwór jak skończysz, nasza grupa będzie obok wspinaczki -powiedział po czym wyszedł. Zrezygnowany westchnąłem po czym skierowałem się w stronę szafy. Wybrałem za dużą na mnie jasnoróżową bluzę oraz czarne obcisłe rurki z dziurami po czym skierowałam się w stronę drzwi po chwili wychodząc. Wyszedłem na dwór. Faktycznie, nasza grupa stała przy wielkiej ścianie do ślimaczki. JiSoo oraz jakiś facet właśnie tłumaczyli zadanie dlatego też szybko podbiegłem do grupy aby usłyszeć zadanie.
-Tak jak przed chwilą zademonstrowaliśmy, macie wspiąć się na szczyt ściany i zapoznać się z jakąś nową sobą, zapytać o imię, wiek, zainteresowania. Nie możecie schodzić ze ściany zanim nie poznacie przynajmniej 3 osób, w dalszej części zadania będzie potrzebna wasza wiedza na temat osób które poznaliście a jak narazie wspinać się! -krzyknęła radośnie JiSoo.
-Tylko czasem nie spadnij Kochanie -usłyszałem nagle. Odwróciłem się a za sobą zobaczyłem JiMina.
-N-Nie nazywaj mnie tak, tutaj są lud-zie -wydukałem stawiając na przeciwko niego.
-I co z tego? Mało mnie to obchodzi -powiedział zadowolony z siebie -niech wiedzą że należysz do mnie -powiedział chwytając mój podbródek i schylając się na wysokość mojej twarzy. No chyba Cię człowieku posrało.
-N-Nie jestem t-twój -wyjąkałem cicho.
-Doprawdy? -powiedział Starszy puszczając mój podbródek -spokojnie, po tej nocy już na pewno będziesz -powiedział z uśmiechem. Po chwili przypomniała mi się cała akcja z rana. Poczułem zbierające się łzy w kącikach moich oczu. Szybko wyrwałem się z objęć Parka i podbiegłem do ogromnej ściany zaczynając się wspinać, tylko po to aby w jakiś sposób uciec temu gwałcicielowi.
-Nie spadnij BunBun -usłyszałem głos JiMina, zignorowałem go jednak i kontynuowałem wspinaczkę. Po paru kolejnych chwilach poczułem ból w prawej kostce i dopiero teraz się zorientowałem że to może jednak nie był najlepszy pomysł wspinanie się pod taką ścianę. Nie poddałem się jednak, już wolę się tutaj siłować ze wspinaczką niż tam na dole z Parkiem. Z trudem wgramoliłem swoją górną część ciała na platformę na szczycie wspinaczki. Starałem się wejść na nią całym ciałem gdy nagle poczułem na swoim ramieniu czyiś silny dotyk. Uniosłem wzrok a tam zobaczyłem brązowowłosą dziewczynę która wpatrywała się we mnie z nienawiścią.
-Słuchaj no ty zasrany gówniarzu -warknęła -trzymaj się z daleka od mojego JiMinka, rozumiesz? Jeżeli nie to obiecuje Ci że pożałujesz -powiedziała przez zęby po czym popchnęła mnie w tył zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Tyle wystarczyło abym stracił równowagę i zaczął spadać z samej góry wspinaczki.
-Nie! -pisnąłem. To mój koniec, pomyślałem. Połamane żebra, wstrząs mózgu i jeszcze pare innych rzeczy. Na pewno mam zapewniony pobyt w szpitalu przez następne pare miesięcy. Zrozpaczony zacisnąłem powieki przygotowując się na najgorsze gdy nagle poczułem jak wpadam prosto w czyjeś ramiona. Zaskoczony otworzyłem oczy widząc swojego wybawcę.
-Huff, było blisko -powiedział z uśmiechem JiMin. Wpatrywałem się w niego nie dowierzając w to co właśnie się stało. Uratował mnie przed wypadkiem który mógł się skończyć naprawdę tragicznie. Delikatnie objąłem chłopaka wokół szyi i wtuliłem twarz w jego obojczyk czując że tego na daną chwilę potrzebuję.
-JiMinku~ -usłyszeliśmy nagle głos dziewczyny która wcześniej zrzuciłem mnie ze wspinaczki.
-Nawet się do mnie nie zbliżaj obleśna szmato -warknął w jej stronę Park.
-A-Ale JiMiś -powiedziała rozczarowana.
-Czy ty wiesz co zrobiłaś SeulGi?! Rozum Ci odebrało?! Mogłaś go nawet zabić skończona idiotko! -JiMin zaczął na nią krzyczeć nie ograniczając się w żadnym stopniu.
-Ale ja to zrobiłam z miłości do Ciebie JiMinnie -powiedziała podchodząc bliżej.
-Z miłości? Pieprznięta jesteś? Idź na jakąś terapie lepiej, miłość to uczucie które musi być odwzajemnione kochana, a ja nigdy nie odwzajemnię twojego uczucia dlatego też, żegnam -powiedział JiMin po czym ze mną na rękach zostawił dziewczynę w tyle kierując się w stronę budynku. Może JiMin jednak nie jest aż taki zły, owszem jest bardzo porywczy i władczy... ale gdyby nie on leżałbym już w karetce która wiozłaby mnie do szpitala.
-Dz-Dziękuję -szepnąłem w dalszym ciągu wtulony w jego szyję.
-Nie ma za co Króliczku -odparł z uśmiechem Starszy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro