Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~3~

Wybiegłem szybko na dwór gdzie z ulgą odetchnąłem. Teren ośrodka rozciągał się na bardzo duży obszar, były to okolice gór dlatego też było tu masę wzniesień i rożnych pagórków. Oddychając górskim powietrzem skierowałem się w stronę ogromnej polany. Na daną chwilę nie było tu nikogo co wydawało się w sumie trochę dziwne ale domyślam się że to pewnie dlatego że trwa teraz kolacja i wszyscy poszli zjeść. Też czuję lekki głód lecz boję się tam iść gdyż na pewno spotkam tam JiMina, a tego nie chcę. Ten chłopak mnie przeraża, z wyglądu jest naprawdę bardzo przystojny i pociągający ale... jego charakter. Właśnie, to jego charakter mnie przeraża. Zrezygnowany usiadłem na huśtawce przed budynkiem zaczynając się na niej bujać delikatnie odpychając się nogą od zielonej trawy. Dlaczego on się tak zachowuje? Co on próbuje osiągnąć? Dlaczego to robi? Czy to są jakieś żarty czy on tak na poważnie? Tyle pytań pojawiało się w mojej głowie gdy tylko pomyślałem o tym co się wcześniej wydarzyło w pokoju. To przecież dopiero pierwszy dzień, czy on ma zamiar tak kontynuować przez całe te dwa miesiące czy może to po prostu było takie dla żartów? Nie wiem... nie potrafię sobie udzielić na to odpowiedzi. Zawsze w konfliktach staram się spojrzeć na wszystko od strony drugiej osoby i wszystko sobie poukładać, powody itp ale tym razem nie potrafię. Nie rozumiem JiMina, nie rozumiem jego zachowania w stosunku do mnie. Dobra Kook... powinieneś przestać o tym myśleć, jak tak cały czas się będziesz zamartwiał jedną osobą to daleko nie zajdziesz. I tak pewnie daleko w życiu nie zajdę ze swoim wspaniałym charakterem no ale cóż, grunt że już się oswoiłem z ośrodkiem i nie płacze za rodzicami jak małe dziecko tak jak w autokarze wcześniej tego dnia, co oczywiście nie zmienia faktu że chcę wrócić do domu jak najszybciej i zapomnieć o tym co się tu wydarzyło... i oczywiście już nigdy więcej tu nie wracać. Nagle poczułem na swoim ramieniu dotyk. Uniosłem głowę a moje serduszko zabiło szybciej. Przede mną stała dziewczyna w fioletowych włosach z lekkimi odcieniami różu gdzieniegdzie. Mile sie do mnie uśmiechała.

-Wszystko z tobą w porządku? -zapytała.

-T-Tak, dziękuję -powiedziałem dopiero teraz zauważając że ma na sobie koszulkę przewodnika. Czyli jest na pewno dużo starsza ode mnie, ale muszę przyznać że jest bardzo ładna. Ahh powinienem się w końcu zdecydować, chlopcy czy dziewczyny? Chyba jednak bardziej podobają mi się chłopcy... ale to nie zmienia faktu ze jestem bi, a przynajmniej mi się wydaje że jestem bi.

-Czemu nie jesteś na kolacji? Wiesz że to już ostatnie jedzenie tego dnia? -powiedziała troskliwie.

-Tak wiem, dziękuję za troskę a-ale nie jestem głodny -uśmiechnąłem się delikatnie. Dziewczyna wyprostował kręgosłup odwzajemniając uśmiech.

-Jestem JiSoo, jestem opiekunka w tym ośrodku, wiec jakbyś czegoś potrzebował to zawsze możesz do mnie przyjść -powiedziała mile na co kiwnąłem potwierdzająco głową. Dziewczyna uśmiechnęła się po czym odeszła. Odetchnąłem z ulgą powracając do swojego świata. Zostałem tak jeszcze na dworze do wieczora rozmyślając o różnych rzeczach. Gdy wybiła 22:00 musiałam niestety wracać do pokoju gdyż takie były zasady. Bardzo nie chciałem tam wracać ale wiedziałam że muszę, miejmy nadzieję że JiMin sobie odpuścił i że nic się nie wydarzy. Wszedłem powoli po schodach na drugie piętro. Skierowałem się w stronę naszego pokoju. Gdy w końcu dotarłem do celu cichutko otworzyłem drzwi po czym wślizgnąłem się do środka. W pokoju było zgaszone światło co mnie zdziwiło. Po lewej stronie nastolatkowie spali jak zabici zaś po prawej nad łóżkiem świeciła się malutka lampka. Zaś na łóżku leżał sobie JiMin robiąc coś w swoim telefonie. Podniósł wzrok z nad telefonu a gdy tylko zobaczył moją osobę uśmiechnął się.

-Dłużej już się nie dało łazić po tym polu? -zapytał -czekam tu już na Ciebie od ponad godziny -powiedział.

-D-Dlaczego na mnie czekałeś? -spytałem podchodząc do szafy i wyjmując z niej swoją piżamę.

-Nie nie nie, ja już wybrałem w czym będziesz spał -powiedział Park wskazując na leżące na łóżku rzeczy.

-Prze-bierałeś moje rze-czy? -powiedziałem łamiącym się głosem, czulem że coś się zaraz wydarzy.

-No jakoś musiałem zabić czas -zaśmiał się -chyba Ci to nie przeszkadza, prawda Króliczku? -powiedział uwodzicielsko -w końcu to twoje ubrania~ -spojrzałem na to co wybrała mi marchewka. Były to różowe bokserki, cienki nie co za duży na mnie biały t-shirt oraz moje różowe zakolanówki.

-No nie daj się prosić -powiedział z uśmiechem Park.

-J-Jeżeli to włożę, to obiecujesz że do ni-czego się nie posuniesz? -zapytałem.

-Obiecuję -powiedział. Wziąłem więc rzeczy po czym szybkim krokiem skierowałem się w stronę łazienki. Szybko je zamknąłem na klucz po czym obsunąłem się w dół po drzwiach. Boję się, jedyne co mną kieruje to strach przed nim, przeraża mnie sam fakt że on oddycha tym samym powietrzem co ja... nawet boję się myśleć jak będzie wyglądało spanie z nim w jednym łóżku. Dlatego też postanowiłem o tym nie myśleć. Wszedłem pod prysznic czując jak zimna woda pochłania moje ciało. Chłopaki jak widać już wcześniej musieli zużyć całą ciepłą wodę. Umyłem się dokładnie truskawkowym płynem pod prysznic po czym przemyłem włosy szamponem i byłem już gotowy. Wyszedł z pod prysznica cały trzęsąc się z zimna. Szybko się wytarłem i ubrałem w ciuchy które dał mi JiMina lecz to mało pomogło. Szybko umyłem zęby i nakremowałem twarz po czym biorąc głęboki wdech wyszedłem z toalety wcześniej odwieszając swój ręcznik na grzejniku. JiMin od razu podniósł na mnie wzrok po czym uśmiechając się otworzył szerzej oczy.

-Damn -szepnął lustrując mnie wzrokiem. Nabrałem powietrza do płuc po czym stanowczym krokiem, starając się zignorować lustrujące mnie spojrzenia JiMina skierowałem się w stronę łóżka. Nie pewnie wgramoliłem się na nie po chwili przylegając dosłownie do ściany. Chciałem być możliwie daleko od tego gwałciciela. JiMin po chwili zgasił światło po czym przybliżył się do mnie. Po chwili gwałtownie chwycił mój nadgarstek starając się przysunąć mnie bliżej siebie.

-H-Hej -pisnąłem -o-obiecałeś -powiedziałem przez łzy. Bałem się niezmiernie chodź tak naprawdę jedyne co robił to starał się mnie przyciągnąć bliżej siebie.

-Nie bój się, chce się tylko przytulić, to przecież nic złego -powiedział. Westchnąłem po czym przestałem się zapierać, zadowolony chłopak przyciągnął mnie do siebie i zamknął w swoich ramionach. Nagle poczułem bezpieczeństwo. W jego objęciach poczułem się chroniony, tak jakby otaczała mnie wielka bańka mydlana która chroni mnie przed wszystkim co złe. Przymknąłem delikatnie oczy starając się zasnąć w objęciach Starszego gdy nagle poczułem jak ten zjeżdża ręką na moje pośladki.

-Ji-JiMin -jęknąłem czując jeżdżącą po moich pośladkach rękę Starszego.

-No co, daj mi chodź trochę skorzystać -powiedział.

-N-Nie -powiedziałem po czym ponownie się od niego odsunąłem i odwróciłem w stronę ściany.

-Dobra, skoro tak -powiedział również odwracając się tyłem do moich pleców.

-Obiecałeś -szepnąłem czując się nieco winny.

-Chuj mnie to że obiecałem, jak jest się taką cipą jak ty to nie dziwne że nawet trochę nie umiesz się zabawić -warknął. Nic więcej już nie mówiłem, z jednej strony było mi przykro bo nie chciałem aby to tak wyszło ale z drugiej cieszyłem się, może teraz mnie zostawi w spokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro