~1~
-To koniec, nie uratujemy go -powiedział lekarz w stronę usiłującego uratować nie przytomnego mężczyznę nastolatka.
-Jak to koniec!? -wykrzyczał zapłakany chłopak przyciskając coraz mocniej i szybciej klatkę piersiową mężczyzny -nadal możemy go uratować! -krzyknął przez łzy kontynuując czynność.
-Dalej, nie poddawaj się -pisnął w stronę przystojnego, ciemno brązowowłosego mężczyzny -wiem, że dasz radę -powtarzał w stronę mężczyzny tak jakby miało to czemuś pomóc. Wiedział, że ma marne szanse na przeżycie ale nieprzytomny mężczyzna podobał mu się dlatego też biedny 16-letni chłopak o imieniu Jeon JeongGuk pracujący w szpitalu jako pielęgniarka robił wszystko aby mu pomóc. Pragnął go poznać a to, że lekarze stracili nadzieję na uratowanie oszałamiającego mężczyzny po brutalnej wojnie z której wrócił wcale nie oznaczało, że JungKook nie będzie o niego walczył. W ręcz przeciwnie, chłopak z wielką troską starał się uratować 20-letniego mężczyznę co chwilę łącząc swoje wargi z tymi jego tak aby dostarczyć powietrze do jego płuc. Nastolatkowi zależało na życiu nie przytomnego mężczyzny, nawet mu przez głowę nie przeszło aby go tak zostawić tak jak to zrobili lekarze. Będzie walczył do końca.
-Jest puls! -krzyknęła pielęgniarka stojąca obok JungKooka która uważnie obserwowała monitor. JungKook odetchnął z ulgą opadając po chwili na krzesło tuż obok łóżka pacjenta z lekkim uśmiechem na ustach. Jego ręce bolały od bezustannego wysiłku który włożył w uratowanie mężczyzny lecz to nie było dla niego ważne, ważne było to że mu się udało, udało mu się uratować 20 latka o i imieniu Park JiMin.
***
Strzały... krew... ciemno i zimno... brązowowłosy 20-latek delikatnie uchylił powieki. Ujrzał mocne światło przez które jego powieki same ponownie się przymknęły. Gdy je ponownie otworzył ujrzał przed sobą chłopaka z jasną karnacją i czarnymi jak węgiel włosami. Czekoladowe duże oczy chłopaka spoglądały na niego a różowiutkie usta nieznajomego były delikatnie rozchylone. Cudny... pomyślał, czy ja aby na pewno nie umarłem, że widzę przed sobą taką nadzwyczajną piękność?
-Jak się Pan czuje? -zapytał po chwili chłopak.
-G-Gdzie ja jestem? -wycedził brązowowłosy starając się podnieść do siadu jednak młodszy skutecznie mu to uniemożliwił kładąc swoje chude dłonie na klatce piersiowej mężczyzny.
-Proszę spokojnie, niech Pan leży i jak narazie się nie podnosi -powiedział cichym głosem JungKook -jest Pan w szpitalu, w Seoul, został Pan poważnie ranny podczas wojny, były marne szanse na to że Pan przeżyje ale na szczęście udało nam się Pana uratować -wytłumaczył nastolatek przykrywając 20 latka kołdrą.
-Dziękuję -szepnął mężczyzna przez co JungKook uroczo się uśmiechnął.
-Wygraliśmy -powiedział po chwili nastolatek.
-Proszę? -zapytał JiMin spoglądając na niego.
-Korea południowa wygrała, nie musi się Pan już przejmować wojną -powiedział JungKook z lekkim uśmiechem -teraz musi Pan tylko odpoczywać aż nie wróci Pan do zdrowia. JiMin przymykając oczy uśmiechnął się sam do siebie.
-Cieszę się -szepnął z ulgą wypuszczając powietrze. Należała mu się długa przerwa po paru miesięcznej ciężkiej walce o swój kraj.
-Panie Park, potrzebuje Pan czegoś? Jest Pan może spragniony lub głodny? -zapytał JungKook nachylając się lekko nad mężczyzną.
-Poprosiłbym... wody -powiedział po chwili Starszy wpatrując się w głębokie oczy nastolatka. Chłopak kiwnął głową po czym miał już odejść gdy poczuł na swoim nadgarstku lekki uścisk dłoni mężczyzny. Odwrócił się spoglądając na niego pytająco.
-Jak... taka chodząca piękność jak ty ma na imię? -zapytał ochrypiałym głosem brązowowłosy. Zarumieniony nastolatek spuścił nerwowo wzrok.
-Jeon... JeongGuk, a-ale może mi Pan mowić po prostu JungKook -powiedział nieśmiało.
-Ładnie -szepnął JiMin puszczając nadgarstek chłopca.
-Dziękuję -JungKook ukłonił się nisko po czym odwracając się szybkim krokiem wyszedł z sali. Nie zwlekając pobiegł jak najszybciej potrafił po wodę dla pacjenta. JiMin w tym czasie leżał spokojnie rozmyślając nad nowopoznanym chłopakiem. Nastolatek mu się spodobał, i to bardzo. Dla JiMina wydawał się być aniołem co w sumie nie jest dziwne gdyż w szpitalu w którym pracował nastolatek naprawdę wielu lekarzy jak i pacjentów probowało z nim nawiązać bliższy kontakt. Probowali na naprawdę różne sposoby lecz niestety JungKook nie był zainteresowany żadnym z nich aż do dnia w którym do ich szpitala trafił JiMin. Po dramatycznym zerwaniu ze swoim chłopakiem JungKook był załamany i przysięgał sobie że nie będzie się z nikim seksualnie intregrował ani nic w tym stylu... będzie czekał na tego jedynego a gdy to pierwszy raz na oczy zobaczył JiMina poczuł jak jego małe serduszko zabiło szybciej lecz to nadal nie zmieniało faktu że miał się na baczności. JiMin po prostu mu się podobał i tyle. JungKook po dłuższej chwili wparował do pokoju podchodząc szybko do łóżka JiMina i podając mu kubek w miarę zimnej wody. Widać było, że mężczyzna był bardzo spragniony. JungKook z lekkim uśmiechem na twarzy przysiadł na stołeczku obok łóżka swojego pacjenta uważnie go obserwując. Dlaczego on musi być taki seksowny? Powtarzał sobie w myślach nastolatek.
-W-W każdym bądź razie -JungKook wstał na równe nogi nerwowo bawiąc się swoimi palcami -j-jak będzie mnie Pan potrzebował proszę po prostu nacisnąć ten czerwony guzik nad Pana łóżkiem dobrze? -powiedział po czym miał już wyjść gdy głos Starszego go zatrzymał.
-Proszę nie idź -szepnął. Nastolatek odwrócił się w stronę brązowowłosego z rumianymi wypiekami na policzkach.
-Słucham? -wycedził w jego stronę.
-Proszę zostań tu ze mną -powiedział JiMin delikatnie odwracając głowę i spoglądając na chłopca błagalnym wzrokiem.
-A-Ale ja mam dużo pracy przy innych pacjentach -powiedział nie śmiało JungKook miętoląc klamkę od drzwi w swoich lekko spoconych dłoniach.
-Powiesz że źle się czułem i że musiałeś ze mną zostać -powiedział z lekkim uśmiechem.
-A źle się Pan czuje? -zapytał chłopiec odchodząc od drzwi i podchodząc do starszego.
-Jeżeli pójdziesz to będę się źle czuł -powiedział podnosząc się lekko na łóżku. Nastolatek westchnął po czym usiadł z powrotem na krzesełku.
-Dobrze, w takim razie... zostanę -powiedział po czym nie pewnie spojrzał na JiMina.
-Powiedz, ile masz lat piękny? -zapytał mężczyzna wyciągając swoją rękę i tym samym sygnalizując że JungKook ma mu podać swoją dłoń. JungKookie nie pewnie podał mu swoją dłoń którą starszy od razu delikatnie ucałował.
-Szesnaście -powiedział zarumieniony nastolatek starając się uwolnić swoją dłoń lecz JiMin mu to uniemożliwił zamykając ją w tych swoich.
-Nie myślałem że jesteś aż tak młody, dlaczego tutaj pracujesz? -wypytywał.
-Gdy moi rodzice zginęli podczas wojny... został mi tylko mój chłopak którego przyłapałem na zdradzie, dramatycznie się z nim rozstałem a to wiązało się z tym że zostałem sam więc musiałem jakoś zarabiać na życie... a ten szpital złożył mi akurat bardzo dobrą ofertę więc nie pogardziłem nią i jako 15-latek zacząłem tutaj pracować -powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy JungKook.
-Przykro mi że musiałeś przejść przez tyle okrutnych rzeczy -powiedział starszy delikatnie gładząc dłoń nastolatka.
-Nie musi się Pan tym przejmować, w końcu to nie Pana wina -chłopak posłał mężczyźnie miły uśmiech.
-Ale to ja przecież walczy- -mężczyzna nie dokończył gdyż JungKook szybkim ruchem przysunął się do niego kładąc swój palec wskazujący na ustach starszego.
-Pana puls -powiedział nastolatek -nie może Pan się denerwować, na daną chwilę bardzo to Panu szkodzi -powiedział i odsunął się od niego. JiMin wpatrywał się w niego z zakłopotaniem.
-Daje sobie radę, wszystko jest w porządku, co prawda jestem ciut samotny ale na prawdę radzę sobie -powiedział czarnowłosy z uroczym uśmiechem na twarzy -dziękuję za troskę Panie Park -dodał. JiMin głośno westchnął zjeżdżając nieco w dół materaca.
-Wiesz kochanie, możesz się do mnie zwracać po imieniu, czuję się wtedy lepiej -powiedział Park. Po słowach JiMina JungKook czuł złość a w tym samym czasie zawstydzenie. Dlaczego ten facet sobie pozwala go tak nazywać... ale z drugiej strony JungKookiwi się to podobało, i to bardzo.
-Ty również możesz się do mnie zwracać po imieniu -powiedział posyłając mu oczko. JiMin spojrzał na niego jak na całkiem nową osobę.
-A więc zaczynasz się w końcu przede mną otwierać i pokazywać prawdziwego siebie tak? -powiedział podnosząc się do siadu.
-N-Nie, po prostu... -JungKook szybko wstał kładąc swoje dłonie na klatce piersiowej mężczyzny tak aby powoli go położyć z powrotem na łóżko. JiMin jednak na ten gest chwycił nadgarstki chłopca w jedną dłoń po czym wstał z łóżka stając na przeciwko nastolatka. JungKook czuł się na daną chwilę jak bezradna mrówka. Ten mężczyzna był przynajmniej trzy razy większy niż sam JungKook jeżeli chodzi o mięśnie oraz budowę ciała a do tego był również przynajmniej o głowę wyższy niż 16-letni chłopiec. JungKook spoglądał na niego zaskoczony starając się jakoś uwolnić swoje nadgarstki z uścisku mężczyzny lecz ten mocno ściskał jego rączki i z pewnością nie miał zamiaru puścić. JiMin zaczął się przybliżać do nastoletniego chłopca zaś JungKook zaczął się radykalnie cofać do momentu gdy jego plecy przywitały się ze ścianą.
-No co Króliczku? Nie powiesz mi, że się boisz -powiedział starszy przybliżając swoją twarz do tej JungKooka.
-P-Proszę, wróć do łóżka, jesteś nadal słaby -powiedział Kookie spoglądając na niego błagalnym wzrokiem.
-Czuję się dobrze, na tyle dobrze że mógłbym Cię tutaj nawet przepieprzyć Maluszku -wymruczał nastolatkowi do ucha przez co JungKookowi przez całe ciało przeszedł nie przyjemny dreszcz.
-Nie, nie czujesz się dobrze -powiedział po chwili stanowczym tonem czarnowłosy -wydaje Ci się że czujesz się dobrze ale tak naprawdę możesz zasłabnąć w każdej chwili dlatego bądź tak miły i wróć do łóżka gdy Cię o to proszę! -krzyknął nastolatek prosto w twarz mężczyzny. JiMin spojrzał na niego nieco zszokowany lecz po chwili kącik jego ust radykalnie się uniósł. Chwycił swoją dłonią tył głowy JungKooka tak aby ten czasem mu nie przeszkodził w zrealizowaniu jego planu. Starszy schylił się do warg bezradnego chłopca po czym miał już go głęboko pocałować gdy nie oczekiwanie 20-latek poczuł nagłą uderzającą go nieznajomą falę przez którą jego kolana samowolnie się ugięły z osłabienia. Puścił nadgarstki chłopca po czym zaczął spadać na co nastolatek szybko zareagował łapiąc mężczyznę tak aby czasem nie upadł.
-Ji-JiMinnie -powiedział łamiącym się głosem gdyż ten był bardzo ciężki jak dla małego JungKooka. JiMin po paru sekundach się nieco otrząsną po czym z pomocą Kooka podszedł i położył się z powrotem na lóżko. JungKook szybko pobiegł po okład leżàcy po drugiej stronie pokoju po czym delikatnie ułożył okład na czole starszego. Siadając na krzesełku przysunął się do łóżka po czym ujął dłoń mężczyzny zaczynając delikatnie ją głaskać.
-Widzisz JiMin? -powiedział smutno nastolatek. JiMin westchnął głęboko.
-Poniosło mnie -westchnął -wybacz -powiedział zrezygnowany.
-Wybaczam ale proszę jak narazie postaraj się pohamować z tymi emocjami -powiedział chłopiec spuszczając wzrok -zależy mi na twoim zdrowiu... -szepnął.
-Postaram się -powiedział brązowowłosy przymykając oczy.
-Prześpij się, ja muszę wracać do pracy -westchnął nastolatek wstając i kierując się w stronę drzwi.
-JungKookie -usłyszał po chwili chłopiec -przepraszam Cię za to, proszę nie idź -wyszeptał zmęczonym głosem Park. JungKook poczuł ukłucie w swoim serduszku. Nie potrafił tak po prostu go zostawić gdy ten tak ładnie go prosi aby został. JungKook spuszczając głowę więc podszedł do łóżka ponownie siadając na krzesełku zaczynając ponownie delikatnie gładzić poharataną i poranioną w niektórych miejscach dłoń starszego. JiMin przymknął oczy powoli zasypiając. Siedzieli tak przez następne półgodziny. JungKookowi to odpowiadało, pragnął się zaopiekować mężczyzną, chociaż jak się okazuje był bardzo władczy. JungKook jednak lubił być zdominowany, szczególnie przez osobę która mu się podoba. Kook siedział cicho dokładnie studiując twarz pacjenta gdy nagle drzwi od sali się otworzyły a do środka wparowała jedna z pielęgniarek. Przez gwałtowny hałas JiMin obudził się więc JungKook wstał szybko podchodząc do niego.
-Cii~ -szepnął -śpij kochany -dodał cicho gładząc jego policzek.
-JungKook -warknęła pielęgniarka -co ty robisz!? Masz pracę do zrobienia której nikt inny za Ciebie nie wykona więc wynoś się stąd i do roboty! -krzyknęła. Nastolatek odwrócił się w jej stronę rzucając jej śmiertelne spojrzenie.
-Wiem co mam zrobić ale byłem zajęty poważnie chorym pacjentem którego z resztą właśnie obudziłaś więc bądź tak miła i wyjdź -powiedział poważnym głosem nastoletni chłopiec. Oburzona pielęgniarka po chwili wyszła. JungKook przybliżył się do twarzy starszego.
-Nie idź -szepnął Park ujmując jego dłoń.
-Muszę -powiedział czarnowłosy spuszczając wzrok -przepraszam, jak będziesz mnie potrzebował to wiesz co zrobić, ale obiecuję, że zajrzę do Ciebie za jakiś czas -chłopiec posłał mu uroczy uśmiech który mężczyzna odwzajemnił.
-Trzymam Cię za słowo króliczku -szepnął puszczając dłoń nastolatka który po paru chwilach wyszedł z sali zostawiając Parka samego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro