~4~
Obudziłem się wcześnie rano czując brak ciepła. Podniosłem się do siadu po czym przetarłem oczy piąstkami i wygramoliłem się z łóżka po chwili schodząc na dół. W kuchni zastałem robiącego śniadanie JiMina.
-Dzień dobry Króliczku, dobrze się spało? -powiedział z uśmiechem Park.
-Tak dobrze, dziękuję -mruknąłem jeszcze ciut senny.
-Chodź usiądź, właśnie skończyłem robić naleśniki dla Ciebie, mam nadzieje że lubisz z bitą śmietaną i truskawkami -powiedział stawiając przy stole talerzyk.
-Tak lubię, bardzo dziękuję Hyung -powiedziałem uradowany po czym usiadłem przy stole zabierając się za jedzenie.
Właśnie kończyłem drugiego naleśnika gdy poczułem jak ktoś przejeżdża rękami po moich stojących na baczność uszkach.
-Są śliczne -powiedział czule JiMin kładąc podbródek na mojej głowie.
Moja ciało przeszedł miły dreszcz.
-Dzi-ękuję Hyung -wydukałem zawstydzony.
-Odwiozę Cię dziś do szkoły dobrze? Na którą masz?
-Na 09:00
-Jest 08:12 więc raczej mamy sporo czasu -powiedział mężczyzna odchodząc i siadając na przeciwko mnie.
Po chwili podniosłem się i kłaniając się nisko podziękowałem za jedzenie po czym skierowałem się w stronę zlewu w którym zostawiłem swój pusty już talerzyk. Odwróciłem się i skierowałem w stronę stołu przy którym ponownie usiadłem.
-Wiesz JungKookie... bardzo dobrze wyglądasz w zakolanówkach -powiedział uwodzicielsko Starszy. Moje policzki zalały się różowym rumieńcem.
-Dziękuję -szepnąłem spuszczając głowę.
-Dobra, trzeba się zacząć zbierać -powiedział JiMin wstając od stołu.
Razem więc poszliśmy na górę, przebrałem się we wczorajsze ciuchy, umyłem zęby szczoteczką którą JiMin mi dał po czym byłem już gotowy.
Wyszliśmy z domu po czym razem powędrowaliśmy do garażu w którym stały trzy samochody oraz jeden motor. JiMin powiedział źe pojedziemy białym Ferrari, jak zwykle nie dowierzałem. Takiego auta wcześniej na oczy nie widziałem a teraz nagle będę owym zawieziony do szkoły.
Wsiedliśmy do pojazdu. JiMin ruszył po czym wyjechał ze swojej posesji kierując się w stronę mojej szkoły.
***
-Jesteśmy -wyrwał mnie z myśli głos Starszego.
-O-Oh! No tak -powiedziałem zmieszany -dziękuje Ci Hyung
-Przyjadę też po Ciebie dobrze?
-N-Nie trzeba, dam sobie radę -wyjąkałem zawstydzony.
-O której kończysz?
-Uhm... 14:30
-Dobrze, będę na Ciebie czekał -powiedział stanowczo. Czyli nawet nie ma sensu się sprzeciwiać.
-No dobrze Hyung, dziękuję Ci -podziękowałem mu po raz kolejny tego dnia po czym miałem już wyjsć gdy zatrzymała mnie ręka Starszego.
-JungKookie... uważaj na siebie, a jakby się coś działo to obiecaj mi że zadzwonisz -powiedział śmiertelnie poważnym tonem mężczyzna.
-O-O ile będę miał możliwość to obiecuję że Cię poinformuje o danej sytuacji Hyung -powiedziałem nie pewnie.
-Trzymam Cię za słowo Króliczku -powiedział po czym ucałował moją dłoń, zrobiłem się cały czerwony -miłego dnia Maluszku, widzimy się potem -powiedział uwodzicielsko.
-Um... t-tak! -krzyknąłem po czym prędko wysiadłem z samochodu -do potem! -krzyknąłem nerwowo i nie odwracając się pobiegłem szybko do szkoły.
***
Znudzony siedziałem na ostatniej lekcji... przez cały dzień nie potrafiłem się na niczym skupić, wydaje mi się że to zasługa JiMina... nadal nie pojmuje tego że on mnie nie odrzucił a w dodatku zaakceptował.
W pewnym momencie do mojego nosa dotarł nie przyjemny zapach.
Nerwowo wstałem na równe nogi.
-Pali się -szepnąłem.
Cała klasa spojrzała na mnie jak na debila lecz po chwili rozległ się głośny alarm sygnalizujący o pożarze. Jednak moje królicze nozdrza czasami się do czegoś przydają.
Nauczyciel kazał wszystkim zachować spokój i wyjść z klasy. Tak samo jak inni wyszedłem z pomieszczenia kierując się w stronę wyjścia do czasu gdy ktoś a mianowicie Hyun-Woo nie chwycił mnie za bluzę, wepchnął do jednej z klas i nie zamknął na klucz w jednej z sal. Zacząłem panikować i uderzać piąstkami o drzwi ale nikt nie otwierał. C-Co ja teraz zrobię, czuje dym a to tylko się będzie nasilać. Upadłem na ziemię opierając się plecami o ścianę.
Po dłuższym czasie było mi coraz ciężej oddychać, cały czas kasłałam a przez nadmiar dymu z moich oczu samowolnie spływały łzy.
Zaraz... JiMin. Resztkami sił wyjąłem telefon po czym napisałem do Starszego.
JiMin Hyung: sala 103
Włożyłem telefon do bluzy po czym chwyciłem się za głowę. Nie siedziałem tak długo gdyż po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami... zemdlałem.
🌸🌸🌸
Eheheh... nw czy to był dobry pomysł z tym pożarem... więc chciałabym usłyszeć wasze opinie :33
A i jakby ktoś chciał się poznać to zapraszam serdecznie na priv :D nie gryzę i z chęcią kogoś nowego poznam <33
To do następnego kochani💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro