~19~
-I co? Jest coś? -zapytałam stając nad blond włosym Felixem.
-JiMin uspokój się, pytałeś o to samo nie wiem czy nawet całą minutę temu -mruknął leżący na łóżku ChangBin. Miałem mu już dogadać jednak nie zdążyłem gdyż odezwał się Felix.
-Udało mi się jedynie namierzyć miejscowość w której znajduje się samochód -westchnął Felix.
-Daleko stąd? -zapytałem podenerwowany.
-No jakieś trzy godziny stąd samochodem -powiedział zrezygnowany.
-Dobra jadę -powiedziałem chwytając od razu kluczyki od swojego samochodu.
-Chwileczkę -zaczął Felix -zdajesz sobie sprawę z tego, że ta miejscowość jest ogromna? Masz zamiar przeszukać każdy znajdujący się tam dom bo nie do końca rozumiem.
-Jak będę musiał to właśnie tak zrobię -powiedziałem stanowczo -dla JungKooka zdobię wszystko -dodałem po czym chwytając w rękę swoją kurtkę pobiegłem w stronę drzwi mieszkania Felixa. -Dzięki, mam u Ciebie dług! -krzyknąłem jeszcze po czym wybiegłem na klatkę schodową po chwili zbiegając po stromych schodach. Wybiegłem z dużych rozmiarów bloku podbiegając do swojego samochodu. Wsiadłam do pojazdu a po paru chwilach byłam już pędem w drodze do miejscowości w której ponoć miał się znajdować Kook.
**JungKook**
Wszedłem do łazienki opierając się o umywalkę. Spojrzałem w swoje odbicie po czym starłem ręką spływające po moich bladych policzkach słone łzy.
-JiMinku -jęknąłem cichutko -gdzie jesteś? -szepnąłem łamliwym głosem. -Mija właśnie 11 dzień odkąd tutaj jestem, z-z TaeHyungiem. Już przestaje wierzyć w to, że kiedykolwiek Cię jeszcze zobaczę...
**dwa dni później**
-Kookie? Jesteś już gotowy? -krzyknął czekający już na mnie około 20 minut TaeHyung.
-Tak! Już lecę! -odkrzyknąłem radośnie zbiegając po chwili po schodach. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie promiennie po czym przekręcił kluczyk w drzwiach wychodząc na dwór. Wsunąłem szybko na nóżki vansy kupione przez Tae po czym również wyszedłem na dwór. Podszedłem do wysokiego mężczyzny po czym wziąłem go pod ramię szczerząc się w jego stronę jak głupi. TaeHyung szybko zamknął drzwi od swojej willi po czym jako dwoje „kochanów" ruszyliśmy przed siebie po paru chwilach opuszczając teren posiadłości Kima. Szliśmy przez ruchliwą ulicę. Różni ludzie spoglądali na nas rzucając nam różne spojrzenia, za zwyczaj patrzyli na nas z obrzydzeniem lecz zdążyliśmy się już do tego przywyknąć. Często się wybieramy na długie spacery w różne miejsca, za zwyczaj trzymając się z ręce lub pod ramię. Tego słonecznego lecz jednak dosyć chłodnego dnia wybraliśmy się do galerii po pare rzeczy.
***
-Co sądzisz o tym? -zapytałem przysuwają pod nos Tae różową cienką koszulkę z nadrukiem truskawek.
-Ładne, chcesz? -zapytał przeglądając jakieś spodnie.
-Jest dosyć droga -westchnąłem.
-Nie szkodzi -mruknął Tae -idź sobie wybrać coś jeszcze -dodał. Uśmiechnąłem się lekko po czym stając na palcach delikatnie musnąłem różowawymi ustami policzek starszego.
-Dziękuję Taeś -powiedziałem uroczo po czym pobiegłem w głąb sklepu. Po wybraniu jeszcze paru bluz jak i spodenek wróciłem do starszego. Ten zapłacił jak za zwyczaj za mnie majątek.
-Chciałbyś iść dziś zjeść na mieście? -zapytał TaeHyung.
-Nie Tae, wydaje mi się, że wydałeś na mnie wystarczająco pieniędzy jak na dzień dzisiejszy -zachichotałem wtulając się w jego lewę ramię.
-Skoro tak mówisz słońce, w takim razie przygotujemy coś sobie w domu -powiedział z uśmiechem ciemnowłosy mężczyzna. Powolnym krokiem skierowaliśmy się więc ku wyjściu z galerii. Wyszliśmy po chwili na chłodny dwór przez co nabrałem do płuc powietrza i odetchnąłem zadowolony rozglądając się dookoła. Nagle moją uwagę przykuła siedząca na jednaj z ławek smukła osoba mężczyzny. Mężczyzna miał na sobie potargane jeansy, biały podkoszulek oraz czarny płaszcz. Siedział w dość specyficzny sposób gdyż miał twarz w swoich dłoniach i wyglądał jakby był czymś poważnie załamany. Po chwili mężczyzna przetarł rękami twarz przez co zdołałem ujrzeć jego oczy. Moje serduszko momentalnie zabiło szybciej. Mężczyzna spuścił po chwili zrezygnowany głowę wbijając swój wzrok w betonowy chodnik. Szybko puściłem ramię Tae po czym szybkim krokiem podszedłem do mężczyzny. Delikatnie dotknąłem jego ramienia tak aby ten na mnie spojrzał.
-JiMin? -powiedziałem nie pewnie. Mężczyzna podniósł głowę po czym na mnie spojrzał. W pierwszym momencie na jego twarzy było wymalowane zmęczenie lecz po chwili na jego urodziwej twarzyczce zawitało niewyobrażalne szczęście.
-Ju-JungKook? -szepnął ze łzami w oczach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro