24
Akatsuki było wybijanie prawie po kolei. Nie żył już Sasori, Hidan oraz Kakuzu. Śmierć kolegów z organizacji, Shishi, tym razem, przyjęła na klatę.
Czas jej mijał spokojnie na treningach z rekinem. Cieszyło ją, że jest przy niej i że jeszcze w ogóle z nią żyje...
Żyje jeszcze Tobi, Zetsu, Konan, Pain, Kisame oraz Itachi. Nie żyje i Deidara... to wielki cios oraz wielka strata dla organizacji. Shishi bardzo lubiła blondyna, nie życzyła mu śmierci, a ją dostał. Dlaczego? Zabił się, by zabić Uchiha Sasuke. Okropne...
Spędziła z Kisame cały dzień, gdy pod wieczór oboje mieli wspólne plany, lider, wezwał ich do siebie.
Weszli tam i wysłuchali "przemówienia" rudowłosego bardzo uważnie. Shishi początkowo nie chciała słuchać swojego ojca, ale gdy wspomniał o tym jako o misji, zamieniła się w słuch.
- W końcu jakaś misja. - powiedziała radośnie, rozciągając się.
Rekin spojrzał na dziewczynę i po chwili przytulił mocno. Wziął ją na ręce i zabrał do swojego pokoju. Zaśmiała się na to i patrzyła w jego małe oczy z uśmiechem.
W pokoju położył Shishi na łóżko i nad nią zawisł. Shishi wplątała palce we włosy Kisame i pocałowała go czule z pasją masując wargi rekiniastego. Dziewczyna zaczęła lizać wargi Kisame, prosząc o wejście. Zamiast jej wejścia udzielić, odsunął się z uśmiechem.
Córka Pain'a fuknęła obrażona. Mruknęła coś pod nosem, gdy rekin wytarł swoje usta.
- Raz masz na to ochotę, teraz znowu zmieniasz zdanie... - prychnęła cicho na niego.- Zde~... - niedane było jej dokończyć.
Rekiniasty mężczyzna pocałował dziewczynę głęboko, z uśmiechem. Oddała pieszczotę czując wielką dłoń ukochanego na swoim brzuchu. Kisame nigdy nie okazywał tak uczuć do Shishi. Gdy już mu się to zdarzyło widziała w nim prawdziwą bestię...
- Kisame-senpai! - wrzasnęła na niego.- Coś się taki dziki zrobił?!
Odsunięty rekin spojrzał jej w oczy. Oko w kolorze Blue Sky świeciło tak pięknie i jasno w ciemnościach pokoju.
Podobało się to Kisame. Kochał to oko. Było... niesamowite, nietypowe. To one go zaskoczyło przy walce z Kakuzu. To dzięki niemu potrafiła tak wiele.
- Kisame-kun! - złapała rekina na nos.
Wybudziła go z transu. Po patrzył na nią normalnie, ale lekko zdziwiony. Bardzo się zachwycił jej pięknym, Blue Sky okiem.
- Stało się coś? - spytała spokojnie i miło.- Tak nagle przestałeś się ze mną kontaktować...
Podniósł dziewczynę do siadu i przytulił. Ochoczo wtuliła się w Kisame, gdy ten, wykorzystując moment, pocałował dziewczynę w szyję.
Westchnęła, ale sprawiło jej to wielką przyjemność, co zwiększyło tylko jego pożądanie.
- Kisame-senpai... - odetchnęła.- Przestań mnie jeść. - zaśmiała się cicho.
Rekin również się zaśmiał, ale nie przestał pożerania swojej wybranki. Całował, gryzł delikatnie i zostawiał na jej szyi czerwone, a nawet już lekko fioletowe malinki.
Dziewczyna wiła się od jego zimno-ciepłego dotyku. Poczynania mężczyzny były nie do zniesienie. Najwyraźniej się nią bawił, a ona jedynie co mogła zrobić to odepchnąć ukochanego od siebie, ale i to teraz było trudne. Rekiniasty trzymał ją przy sobie zbyt blisko. W takiej pozycji mogła wyczuć niemałe wybrzuszenie w jego spodniach.
Spięła się na to. Odruchowo złapała jego ramiona i zaczęła odsuwać. Najwyraźniej nie chciała, by się nią tak bawił. On spoglądając na wybrankę, przywarł kek ręce do ramy łóżka i związał nadgarstki wybranki. Zdjął jej bluzkę i zakrył nią oczy dziewczyny z uśmiechem. Ponownie pocałował ją w szyję, by poczuć jak wije się pod wpływem jego warg na jej ciele.
Zdjął również swój płaszcz, a razem z nim spodenki córki lidera Akatsuki. Została w samej bieliźnie, ale najwyraźniej jej to nie przeszkadzało.
- Chcesz tego? - spytał cicho szepcząc do jej ucha.
- Rekiniasty~, weź Ty lepiej mi już tak nie dokuczaj i zacznij w końcu. - mruknęła na niego.
Zaśmiał się na ton jej głosu. Zamiary jakie miał były nieznane, a za to bardzo irytowały dziewczynę. Bawił się nią jak pluszowym misiem, plastikową laleczką.
Był niemożliwy i wkurzający. Miała ochotę to teraz przerwać i wyjść z pokoju, będąc wyraźnie obrażoną na rekina, ale nie umiała się na niego gniewać, nawet jeśli to co jej robił było nie do wytrzymania. Ale nie mogła go za to winić. Kisame to potwór w ludzkim wcieleniu. Nie mogła mu zarzucić okrucieństwa, nawet jeśli będzie okrutny. Nie miała na niego wpływu, a gdy stwór taki jak on ma chcicę... nie da się go zatrzymać.
------------------------
[...] Możesz dzwonić ile chcesz ale nikogo nie zastaniesz.
I nie dodzwonisz się na mój telefon,
bo jestem w klubie.
I popijam szampana.
I nie dodzwonisz się na mój telefon [...]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro