16.
Wieczór i jeden z najpiękniejszych nocnych dni w całym kraju.
- Jest tu piękniej nocami!
- Masz rację.
- Skupcie się na~...
- Tam jest nasz cel. - powiedziała, przerywając Uchiha.
Nike stała przy drzewie. Córka Pain'a kazała im zostać, a sama do niej podeszła.
- Cześć. - przywitała się.
- A ty to kto? - jej ton głosu nie był przyjemny.
- To na pewno kunoichi z Piasku... - pomyślała.- Jestem Shishi, a ty pewnie Nike. - powiedziała i podała jej rękę.
- Jesteś Shinobi, że tyle wiesz? - uścisnęła dłoń dziewczyny.
- Niestety, ale tak... Jestem Shinobi. - uśmiechnęła się.
- Spoko z ciebie kunoichi. Może chciała byś się spotkać?
- Skoro tak bardzo chcesz...
- Nie daj się prosić. - jej uśmiech był podejrzany.
- W takim razie... z miłą chęcią. - patrzyła jak wstawała z korzenia drzewa.
- Mów mi Mei.
- W takim razie, miło mi poznać, Mei. - uśmiechnęła się do niej miło.
- Widzimy się po drugiej stronie wioski. - oznajmiła.- Będę czekała. - dodała i poszła.
Shishi przyglądała się jeszcze chwilę, gdy znikęła za drzewami. Jej uśmiech był podejrzany i nietypowy. Córka Pain'a wiedziała po co mają się spotkać...
- Mei? - spytał rekin.
- Znam taką jedną Mei. - oboje spojrzeli na Uchiha.- Mówią, że każdy kto z nią zadrze... już tego samego dnia zginie. - oznajmił obojętnie.
- Czyli mysiałam zrobić coś, co ją wkurzyło...
- Nie powinnaś mówić jej imienia.
- Nie przedstawiła by się!
- To nie znaczy, że musisz z tego powodu zginąć.
- Odczepcie się ode mnie! - mruknęła i zostawiła ich.
Słyszała już tylko Kisame, ale nie słuchała go. Szła dalej przed siebie. Nie obchodziło ją już nic. Chciała się oddać tej "Mei", ale nie mogła tego zrobić. Nie chciała martwić matki...
---------------------
"Daj nabrać mi powietrza,
w głowie mam te sprawy, które chcą zepsuć mój wszechświat,
ambicje mi nie dają nigdy przestać
wszystkie oczy na mnie
szkoda, że już po efektach.
Ja ciągle jestem ten sam,
wracam już do domu, kiedy pełnia
czeka na mnie taxi,
a ja dalej czuję ten stan,
w radio moja nuta o
dziewczynie, której dziś już prawie nie znam." [...]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro