Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. ✔

Obudził ją dźwięk pukania do drzwi. Uniosła się na łokciach i zaprosiła do środka. Wtedy do pokoju wszedł rekiniasty. Uśmiechnęła się, a w rękach trzymał tacę. Shishi spojrzała na jej wierzch i zdziwiła, gdy zobaczyła Dango oraz herbatę.

- Śniadanie do łóżka? Co to za okazja? - zapytała z pytającym uśmiechem.

- Nie było Cię na śniadaniu, więc schowałem to, by Ci tego nie zjedli. - odpowiedział.

Położył tacę na jej kolana. Ta kiwnęła na podziękowanie i wzięła do ręki kubek z herbatą, biorąc łyk naparu.

- Lider mówił kiedy mam przyjść?

- Popołudniu, ale teraz chciał przedstawić Cię reszcie. - odpowiedział.

- Już idę. - oznajmiła i dojadając Dango, wyszła z pościeli.

- Nie przebierasz się?

- Jestem już ubrana, poza tym nie mam przecież nic na zmianę. - rzekła i złapała Kisame za rękę.

Mężczyzna zarumienił się dość mocno, a dziewczyna ciągnęła go za sobą.

Pięć metrów przed salonem, puściła rekina i pobiegła tam sama, a gdy weszła do pomieszczenia, zamarła...

- Dobrze, że już jesteś. - powiedział Pain widząc swoją córkę.- Zacznij. - oznajmił po chwili.

- Sasori... - odezwała się marionetka.

Był znudzony...

- Deidara, hm! - następnie odezwał się blond włosy chłopak.

Uśmiechał się dość szeroko...

- Kakuzu. - przedstawił się mężczyzna o ciekawym wyglądzie.

Jednak był przerażający...

- Hidan, suko! - krzyknął koleś z fajnym wisiorkiem.

Jednak był dziwny...

- Zetsu. - powiedział roślina.

Była w dwóch kolorach...

- Tobi~! - krzyknął lizak.

Miał śmieszną maskę...

- Tą dwójkę z pewnością już znasz, więc mogą darować sobie przedstawianie. - powiedział Pain, gdy spojrzała na rekina i Uchihę.

Uśmiechnęła się jednak, tylko do niebiesko skórego. Bardzo go lubiła co nawet było odwzajemnione.

- Popołudniu Sasori zaprowadzi Cię na salę treningową, a tam stoczysz walkę z Kakuzu. - oznajmił Pain i wyszedł z salonu.

Wszystkie oczy momentalnie skierowały się w stronę dziewczyny. Odsunęła się od nich wszystkich obawiając tego o czym myślą.

Wyciągnęła kunai i poprawiła okulary. Szaro włosy zaczął podchodzić do Shishi, a ta rzuciła broń, którą trzymała.

- Ciekawy kolor oka. Skąd jesteś? - spytał, nachylając się nad twarzą czerwono-rudej dziewczyny.

- Konohagakure... - powiedziała niepewnie. Chłopak był zdecydowanie za blisko.

Gdy Hidan miał podejść jeszcze bliżej i chwycić jej podbródek, między dziewczyną, a kolesiem stanął człowiek-roślina.

Westchnęła wyluzowana. W duszy dziękowała Zetsu za takie wtargnięcie.

- Słodko wyglądasz. - oznajmiła biała połowa.

- Smakowicie pachnie... - dodała czarna strona.

Wzdrygnęła się wystraszona, gdy usłyszała te słowa. Teraz musiała zakodować, że i tej rośliny powinna unikać jak ognia.

- To oko jest prawdziwe czy zamontowane? - spytał znudzony Sasori.

- To jest MOJE oko i chciałabym byście się od niego odczepili! - krzyknęła.

Oko wrogo zaświeciło, a dziewczyna wyszła. Jednak Kisame pobiegł za nią, by spędzić z nią czas. Dużo ze sobą rozmawiali, ale w końcu musieli skończyć, ponieważ był już czas na walkę. Oboje, a raczej we troje - razem z Sasorim - weszli do sali treningowej. Byli już tam wszyscy.

- Dobrze, że już jesteś.

- Nie przegapiłabym takiej okazji! - uśmiechnęła się.

- Jeśli mam przyjąć cię do organizacji, muszę zobaczyć twoje umiejętność, więc walkę stoczyć z Kakuzu. - powiedział, jak postanowił.

Zdziwiła się. Ten koleś wydawał się jej dziwny, trochę creepy...




C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro