Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powiedz, Że Ci Zimno

Alec wyszedł ze swojego pokoju i podreptał do sali treningowej, słysząc wydobywającą się stamtąd muzykę. Jace miał tam być z Clary i uczyć czegoś rudą. Lightwood miał nadzieję, że przynajmniej ćwiczą coś do tej muzyki, której rytm powoli zaczął rozpoznawać...

Zawitał w sali i spojrzał na swojego parabatai. Siedział na pulchnym materacu, z nogami wyciągniętymi przed siebie, rękoma opartymi z tyłu. Clary siedziała po turecku obok niego i trzymała w ręku jakiś mały, niebieski głośnik z motywem Gwiezdnych Wojen.

- Znowu coś od tego Przyziemnego? - spytał Alexander, podchodząc do nich.

- Od Simona - poprawiła Clary, unosząc wzrok. - Jace'owi się podoba, prawda? - spojrzała na swojego chłopaka.

- W sumie może być - odparł złotowłosy.

- Słuchasz polskiej muzyki? - zdziwił się lekko Alec.

- Polskiego nie znam, ale fajne rytmy zrobił ten... Operator.

- Chyba Kamerzysta - podpowiedział Alec. Z braku jakiejś innej roboty usiadł na materacu przy dwójce Łowców.

- Znasz? - Jace uniósł brew i spojrzał na Aleca.

- Kojarzę. Ma ładny worek - zaśmiał się cicho.

- Podobno jest modelem - odezwała się ruda.

- Twój chłopak jest twoim modelem - fuknął z oburzeniem Jace. - A nie jakiś koleś w worku.

Kiedy para zaczęła wymieniać między sobą jakieś głupie uwagi, Alec zabrał z rąk Clary głośnik i podgłośnił utwór zaczynającego swoją karierę, polskiego rapera.

Przymykał oczy i wsłuchiwał się w rytm, ton głosu i polskie słowa w piosence. Nawet zachciało mu się zobaczyć teledysk. Już miał przerywać kłótnie pary i kazać im wytrząsnąć skądś internet, żeby pokazali mu teledyski Kamerzysty, kiedy drzwi do sali treningowej otworzyły się z hukiem. Do dużego pomieszczenia wmaszerował Magnus, a tupot jego pantofli rozchodził się wokół echem.

- Alexandrze... - zaczął, patrząc na Aleca, ale zamrugał, kiedy usłyszał kawałek piosenki. - O, Kamerzysty słuchacie?

- Też go znasz? - spytał nagle Jace, mrużąc oczy, kiedy bez większego entuzjazmu spojrzał na czarownika.

- Słyszy się to i owo - odpowiedział spokojnie, kucając przy Alecu. Ten uśmiechnął się do niego i ściszył muzykę, nim Clay zorientowała się, że nie ma w rękach głośnika i szybko odebrała rzecz Alecowi. A duże drzwi sali ponownie się otworzyły.

- Słyszę bit Kamerzysty - oznajmiła głośno Isabelle, szybko idąc w ich stronę z podskakującymi wokół jej ramion ciemnymi włosami. - Macie jakiś jego teledysk z Kruszwilem?

- Kim? - zdziwił się Alec.

- Jego chłopakiem - Łowczyni skoczyła na materac, siadając obok Clary i z przygnębieniem zauważając, że ruda ma tylko głośnik.

- Kruszwil to nie jego chłopak - Clary wywróciła oczami. - Tylko jego szef.

- Brzmi prawie jak daddy - skomentował Magnus.

- Możemy nie wchodzić na te tematy...? - wtrącił cicho Alexander z proszącymi oczami, ale nie przyniosło to skutków.

- Są razem - stawiała na swoim Isabelle. - Twierdzi tak większość fanów. Poza tym jest dużo dowodów.

- Simon mówi, że ich filmiki są tylko dla beki - powiedziała ruda. - Więc ten pseudo związek też mogą sobie grać. Tak dla popularności.

- Dlaczego jacyś Polacy są ważniejsi ode mnie? - burknął Jace, a Isabelle uśmiechnęła się do niego głupkowato.

- Idziemy stąd? - Alec zwrócił się do Magnusa.

- Tylko po ciebie tu przyszedłem.

- To chodźmy - czarnowłosy wstał z materaca, a Magnus z kucków. Nie żegnając się z resztą Łowców, ruszyli przed siebie do wyjścia z sali treningowej. Kiedy nie słyszeli już piosenki Kamerzysty, znaleźli się przy wyjściu z Instytutu, z którego wyszli. Przez całą drogę nie zamienili ze sobą słowa. Alecowi powoli zaczęło to ciążyć.

- Dlaczego nic nie mówisz? - spytał, kiedy zatrzymali się na chodniku, a Magnus otwierał kolorowy portal.

- Myślę nad argumentami, które mógłbym przedstawić Clary i udowodnić jej, że Kamerzysta i Kruszwil są parą - wyjaśnił. Złapał Alexandra za rękę i pociągnął w poświatę unoszącą się nad ziemią. Po krótkim trzęsieniu znaleźli się w lofcie czarownika.

- Ty też się tym interesujesz? - westchnął ciężko Lightwood, podążając za Magnusem, który szybkim krokiem ruszył do kuchni.

- Niezbyt. Ale łatwo będzie to udowodnić, więc bez większego wysiłku i straty zbyt dużej ilości czasu będę mógł się głupio uśmiechnąć i powiedzieć "a nie mówiłem?" - wykrzywił usta w zadziornym uśmieszku, podchodząc do swojego barku. Wyciągnął z niego kryształową butelkę i dwa małe kieliszki. Alec przyglądnął się zielonemu trunkowi w szklanej butelce.

- Chyba masz ostatnio za mało klientów - skwitował rozbawiony Alec, biorąc w rękę jeden z kieliszków, którego podał mu czarownik. Kociooki nalał alkoholu do dwóch małych naczyń, po czym z powrotem schowałem butelkę do jednej z szafek.

- Gdybym miał mało klientów, cały wolny czas poświęcałbym tobie - rzekł Bane i duszkiem opróżnił swój kieliszek. Pokręcił głową, czując orzeźwienie. - Tak jak teraz - z hukiem odstawił szkło na blat i wyszedł z kuchni. - A teraz na zakupy!

Alexander odstawił swojego pełnego drinka obok tego Magnusa i ruszył za swoim chłopakiem.

***
Alec wieczorem leżał brzuchem w łóżku Bane'a, korzystając z internetu czarownika. Gapił się w tablet przed sobą. Wyczarował mu go Magnus, kiedy chciał iść się kąpać, ale Alec mu wytknął, że będzie się nudził, czekając na czarownika. Bane oczywiście zaproponował też wspólną kąpiel, ale Łowca gładko odmówił.

- Co robisz?

Łowca usłyszał aksamitny głos czarownika i bardzo dobrze poczuł woń drzewa sandałowego.

- Oglądam tego całego Kamerzystę i Kruszwila - odpowiedział Alec, zapatrzony w filmik na YouTube. Chudy chłopiec leżał prawie nago w basenie nad morzem, a człowiek z workiem na głowie oblewał go mlekiem. Bane zajrzał przez ramię Aleca.

- To wygląda dwuznacznie - skomentował z aprobatą Magnus, na co Alec parsknął śmiechem. Poczuł też na szyi kropelki wody, która skapnęła z włosów czarownika.

- Ten Kamerzysta fajnie się śmieje - oświadczył Alexander. - Jak te foki, które Simon ostatnio pokazywał na nagraniu...

- Dlaczego w ogóle ich oglądasz? - spytał azjata, lekko całując kark Aleca. Łowcę przeszedł miły dreszczyk. Czarownik po chwili wyprostował się i ruszył w stronę szaf, a Alec podążył za nim wzrokiem, tracąc zainteresowanie filmikiem na tablecie. Popatrzył na nagi tors Magnusa, którego osłaniał w pasie różowy ręcznik. - Przecież nie rozumiesz, co mówią.

- Skoro Izzy ich oglądała... Może coś w tym jest - wzruszył ramionami, podziwiając złotą, karmelową skórę swojego chłopaka.

- Lord jest królem polskiego internetu, mimo, że nie ma najwięcej subskrypcji - Magnus ubierał się w kanarkowożółtą pidżamę. Musiał ściągnąć przy tym ręcznik, a Alec, widząc go całkiem nagiego, mocno się zarumienił i szybko wrócił wzrokiem do Polaków, dmuchanego basenu i butelek mleka.

- Mhm... - wymamrotał, zaciskając usta i lekko się spinając, słysząc śmiech Bane'a.

- Podglądałeś mnie - rzucił Magnus. Nie starał się brzmieć na obrażonego; jego ton stał się uwodzicielski. Lightwood'owi się zdawało, że usłyszał mruczenie. I zaraz Prezes Miau skoczył na łóżko obok jego ręki.

- Nie... Po prostu chodzisz nago, więc... - zagryzł wargę, starając się zignorować swojego natrętnego chłopaka.

- Nie mogę chodzić nago we własnym domu? - spytał lakonicznie czarownik, siadając przy Alexandrze. Był już w pidżamie, więc Alec odetchnął cicho. Bane wziął na kolana białego Prezesa.

- Um... Musisz akurat przy mnie? - zerknął w bok.

- Akurat przy tobie.

Alexander zamrugał, nie zdolny do odwrócenia wzroku od pożądliwych, błyszczących kocich oczu.

- Zostaw już Lorda Kruszwila i zajmij się Lordem Bane'm - wyszeptał seksownie Magnus i pstryknął palcami. Tablet zniknął z rąk Aleca, a sam Alec, pod wpływem silnej mocy czarów obrócił się na plecy. Fuknął pod nosem. Tyle razy mówił Magnusowi, żeby nie używał magii w ten sposób.

- Przestań marnować magię na przestawianie mnie po swoim domu - prychnął obrażony, zaplatając ręce na piersi. - Nie jestem jakimś wazonem na kwiatki.

- Będziesz wazonem, a ja kwiatkiem. Co ty na to, mój Nefilim? - uniósł brwi do góry, nachylając się w stronę Lightwood'a. - Albo... Prezes mnie zastąpi.

Magnus położył swojego kota na twarz Alexandra. Łowca kichnął, strasząc zwierzę i sprawiając, że czym prędzej zaskoczyło z jego twarzy i łóżka. Uciekło z pokoju, a Bane westchnął tęsknie.

- Wystraszyłeś moje bubu - wymamrotał i spojrzał na Aleca tak przenikliwie, że Łowca się zarumienił. - Teraz ty nim będziesz - oznajmił stanowczo i w sekundzie zawisł nad chłopakiem.

- Bubu? - mruknął Alec, rozplatując ręce i nieśmiało układając je na bokach Magnusa, żeby zacząć sunąć nimi wyżej, na plecy czarownika.

- Bubu.

- Brzmi jak język jakichś małp - zachichotał cichutko. Magnus się uśmiechnął. - Lemurów, małpiatek czy...

- Oj, przestań mówić o małpach - przerwał mu Bane, zniżając się. - Przypomina mi się Ragnor.

- Ten twój kolega? Dlaczego?

- Miałem kiedyś małpkę o imieniu Ragnor.

- Ragnor chyba nie był zadowolony, że nazwałeś małpę jego imieniem - powiedział ze śmiechem, a za chwilę zaśmiał się głośniej i zacisnął pięści na pidżamie Magnusa, kiedy palce czarownika połaskotały go po bokach.

- Nie dowiedział się - mruknął tylko i pocałował nos Łowcy. - A teraz... Możemy porobić coś przyjemniejszego niż rozmawianie o małpach i Ragnorze?

- Przyniesiesz jakieś dobre jedzenie, to będzie przyjemniej - powiedział głupio Alexander, na co Magnus prychnął i wbił się z siłą w jego usta.

Łowca jęknął długo i wjechał dłońmi pod pidżamę Bane'a, drapiąc paznokciami gładką skórę na jego plecach. Czarownik warknął, wyczuwając to. Kolanem rozdzielił nogi Łowcy i zgrabnie ulokował się między nimi, przyciskając mniejsze ciało do materaca.

Oderwali się od siebie z cichym mlaśnięciem ust. Kiedy Lightwood chciał ponowić rozgrzewającą pieszczotę, zdziwił się i zasmucił wręcz, kiedy Magnus zwyczajnie się z niego sturlał i położył obok. Pstryknięciem palców zgasił światło.

- Dobranoc, Alexandrze.

- Ty tak poważnie...? - szepnął Lightwood, czując się niezręcznie w ciszy i ciemności. Materac skrzypnął, ale, ku rozczarowaniu Aleca, Magnus przekręcił się tylko na drugi bok i nakrył kołdrą. Pociągnął ją przy tym, tak że prawie zrzucił niebieskookiego z łóżka.

Alexander uniósł biodra w górę, rozpinając pasek od dżinsów i ściągnął z siebie spodnie, rzucając je na podłogę. Nie chciał przecież w nich spać. Postanowił jednak zostać jak narazie w swetrze.

Przez kilka następnych minut czekał cierpliwie, aż Magnus się do niego odwróci czy po prostu przytuli w jakikolwiek sposób. Ale czarownik zdawał się udawać posąg.

Łowca westchnął, kładąc się na boku i wyciągając przed siebie rękę. Wyczuł łopatkę Magnusa i z zaskoczeniem poczuł, że dotyka skóry, a nie materiału pidżamy. Dziwny ten jego czarownik.

- Magnusie - sapnął Alec, drapiąc paznokciami łopatkę mężczyzny, który leżał zdecydowanie za daleko niego.

- Alexandrze... - wychrypiał czarownik, a kiedy Alec powtórzył czynność, Bane gwałtownie się obrócił. Łowca ujrzał świecące w ciemności kocie oczy. - Nie podniecaj mnie.

- Nie zamierzam tego robić... - wyszeptał, kładąc rękę pod poduszkę i wtulając w nią połowę twarzy. Skulił się bardziej, nim Magnus przysunął się do niego i zamruczał jak Prezes.

- W takim razie dlaczego drapałeś mnie po plecach?

Alec mógłby przysiąc, że usłyszał pstryknięcie palców czarownika i przez chwilę widział przemykające wokół niego niebieskie iskierki. Przestał po tym czuć materiał sweterka i koszulki na sobie.

- Nie rozbieraj mnie - szepnął zawstydzony, czując chłód. W końcu Bane opatulił się całą kołdrą.

- Było mnie nie prowokować. I poza tym nie jesteś rozebrany - stwierdził uwodzicielskim głosem Magnus.

Alec za chwilę poczuł zimną dłoń, która znalazła się na jego udzie, wywołując większe dreszcze. Dotyk przeniósł się w górę, na biodro Alexandra i materiał bokserek.

- Drżysz... - zauważył czarownik.

- Czego się spodziewałeś... Zabrałeś mi całą kołdrę... - mamrotał, za bardzo skupiając się na odczuciach pod dotykiem Magnusa.

Po swojej wypowiedzi zauważył białe zęby czarownika, które błysnęły w niebezpiecznym i chytrym uśmiechu, i błękitne iskry, które przecięły kocie oczy. Chwilę później kołdra poderwała się gwałtownie do góry, a następnie opadła na ich obu, zakrywając też głowy. Dodatkowo Lightwood z roztargnieniem zauważył, że jedyny materiał, który go chronił, zniknął z jego ciała.

- Magnus...! - syknął cicho, jednak nie potrafił zdobyć się na zły ton. Zbyt bardzo pragnął w tej chwili czułości i uwagi czarownika.

- Jestem tu... - szepnął Bane, chichocząc.

- To otwórz oczy - poprosił Alec, nadal nie ruszając się z miejsca. Pod kołdrą powoli robiło się duszno.

Skrzypiący materac poinformował Lightwood'a, że Wysoki Czarownik Brooklynu się zbliża. Łowca poczuł dreszczyk ekscytacji, który nawet go rozbawił.

- Oh, dlaczego jesteś goły? - spytał niczym kokietka Magnus, a Alec poczuł dotyk na biodrze, na którym tym razem nie było bokserek. Ujrzał też duże kocie oczy tuż przed swoją twarzą, tak nagle, że się zapowietrzył.

- Ja siebie nie rozebrałem...! - wysyczał słabo. Znowu nie mógł skupić się na czymś innym niż na zimnych palcach delikatnie błądzących po jego biodrze, udzie i boku.

- Nie umiesz kłamać - stwierdził cicho czarownik, zamykając oczy.

Nie widząc nic, zmysł dotyku Aleca wyostrzył się jeszcze bardziej. Palce na jego biodrze pomknęły na jego brzuch, który zadrżał i wciągnął się.

- Nie... Kłamię - wydukał Lightwood.

- Nie mówię, że kłamiesz.

Alexander zmarszczył brwi, nagle zmęczony rozmową z czarownikiem, który ciągle coś kręcił. Zamiast przejść do czynów.

- Przestań już tyle gadać... - wyszeptał Alec.

- Dobrze. Zimno ci?

- Co? - burknął cicho Alec. - Tu jest gorąco...

- Oh... - westchnął czarownik. - Weź powiedz, że tak.

- Dlaczego...? - zapytał nagle zdezorientowany.

- Bo ja tak mówię. Więc... Zimno ci?

- Em... Tak? - zmarszczył brwi, nie wiedząc już kompletnie, o co chodzi.

- W porządku. Rozgrzeję cię w takim razie - powiedział głośniej Magnus i odrzucił kołdrę na bok, żeby skuteczniej pocałować Aleca i jednocześnie na niego wpełznąć.

⚓⚓⚓
Num... Ktoś jeszcze tu shipuje KxK? XD 💗💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro