Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

                              ~Alec~
Przeglądałem właśnie różne tatuaże i wzorki, które były na kartkach na stoliku.
Byliśmy właśnie przy stoisku z tatuażami, bo Jace cholernie uparł się na tego smoka. Więc siedział na krześle, a jakaś emo nastolatka robiła mu na ramieniu ten tatuaż. Oczywiście blondyn nie byłby sobą, gdyby nie zaczął jej podrywać. Wywróciłem oczami.

Izzy była przy innym stoisku po drugiej stronie chodnika, wybierając sobie biżuterię. Obok niej był Magnus, również zaciekawiony błyskotkami.

Uwielbiam biżuterię i ogólnie wszystko, co się błyszczy lub mieni, przez co Izzy mówi na mnie czasem "sroka" ale mimo to nie noszę jej na co dzień. Nie chce zwracać na siebie uwagi, tylko dlatego, że na moim nadgarstku błyszczała by się jakaś bransoletka.

Wróciłem co przeglądania tatuaży, kiedy poczułem obecność obok siebie. Momentalnie moje mięśnie spięły się, oddech przyspieszył a serce zagalopowało. A już w ogóle miałem wrażenie, że zaraz zemdleje, gdy zorientowałem się, że ustał obok mnie właśnie Magnus, również mierząc wzrokiem wzorki na stoliku.

- Co sobie robisz? - spytał po chwili, dalej przeglądając tatuaże z wyraźnym zaciekawieniem.

Przełknąłm ślinę, by przygotować się na pogawędkę, której chyba azjata mi nie odpuści.

- Em, nic. Czekam na Jace'a.

- Nic? - spojrzał na mnie, a ja błagałem w myślach, by przestał.

Trzęsącymi się już teraz dłońmi wziąłem książeczkę z tatuażami, które były w mrocznych klimatach i oglądałem je uparcie, ciągle czując ten świdrujący wzrok na sobie.

- T-tak, n-nic - wydukałem cicho. Nie było mowy o rozluźnieniu.

- Ależ Alexandrze! Wręcz musisz. Wszyscy robią.

- Izzy nie.

Magnus machnął ręką.

- Oj tam. Zrobisz sobie, jeśli ja też?

- A mam wybór?

- Nie - odpowiedział krótko rozbawionym tonem.

- Okey... - westchnąłem. - Jesteś strasznie uparty - mruknąłem.

A za chwilę miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Czyżbym ja go ocenił? Obraził? Jestem idiotą! Teraz to na pewno w myślach wyzywa mnie od dziwaków! Brawo, Alexandrze!

- Tak, jestem, ale biorę to za dobrą cechę, a nie wadę - powiedział. Spojrzałem na niego ukradkiem, a ten się uśmiechał.

Jednak nie miał mnie za kretyna?

- Mhm...

- Więc? Co wybierasz?

Zacząłem nerwowo przeglądać tatuaże. Musiałem wybrać coś, dzięki czemu bym się nie zbłaźnił.

- Ee... N-nie wiem...

- A może ja ci wybiorę? - rozpromieniona mordka Magnusa uniemożliwiała odmowę z mojej strony.

- O-okey...

Azjata klasnął w dłonie i zaczął wertować kartki.

- A m-może... Ja wybiorę t-też dla c-ciebie? - spytałem cicho. Coś czuję, że mózg będzie zły, że sam podejmuje się rozmowy zamiast milczeć i zamykać się w sobie.

- Wspaniały pomysł!

Uśmiechnąłem się lekko. Uwielbiam moment, gdy ten człowiek się cieszy. Nawet gdy robi to cały czas. Jest chyba do tego stworzony.

Cóż... W przeciwieństwie do mnie.

°°°°°
Tak oto po chyba godzinie spędzonej przy stoisku z tatuażami, szliśmy we czwórkę chodnikiem w stronę wesołego miasteczka. Postanowiliśmy iść pierw do niego, by się wyszaleć, a potem będziemy nawiedzać i męczyć ludzi w stoiskach w parku.

Na mojej prawej ręce od nadgarstka do łokcia widniał długi i czarny tatuaż chińskiego smoka. Byłem wdzięczny w duchu Magnusowi, że wybrał właśnie to. Naprawdę mi się podobało. On za to zachwycał się swoim tatuażem, czyli kolorowym jednorożcem na ramieniu. Nie mogłem się powstrzymać, by tego dla niego nie wybrać.

Ale chyba na szczęście mu się spodobało.
Jace miał na ramieniu swojego czerwonego smoka, w ręku świstek kartki, jak powiedział wcześniej - numer od tej nastolatki, a Izzy miała nadgarstki w bransoletkach.

- Kurczę, muszę sobie zrobić taki na stałe - odezwał się rozpromieniony Magnus.

- Aż tak ci się podoba? - spytałem niepewnie i spojrzałem na niego zanim zdążyłem się powstrzymać.

- Oczywiście, że tak! Twój ci się nie podoba? - spojrzał na mnie przybity.

Kurwa! Czy ja potrafię roztaczać wokół siebie tylko pochmurną aurę?

- Co? Nie! Nie, nie, jest świetny. Idealnie trafiłeś w mój gust, Magnus - mówiąc to, uśmiechnąłem się lekko i wlepiłem wzrok w swój tatuaż, czując, że odrobinę pieką mnie policzki.

- To dobrze, cieszę się. Jakie są jeszcze inne twoje gusta?

Spochmurniałem nagle, czując, że znowu będzie wywiad, który starał się serwować mi Magnus na różne tematy od kiedy przekroczyliśmy próg parku.

- Odnośnie tatuaży, Alexandrze - dodał szybko, jakby bał się, że się spłoszę jak wystraszone zwierzątko. Do tego, kiedy używa mojego pełnego imienia... W jego ustach to brzmi jak pieszczota. Nie jak kara, z ust każdego innego człowieka.

- Em... - zamyśliłem się. Nagle nabrałem ochoty na rozmowę z nim. Jak dobrze, że Izzy rozmawia z Jacem, chociaż na kilometr mogę wypatrzyć jej ukradkowe spojrzenia na mnie i Magnusa. - W-wolę raczej mroczniejsze klimaty - mówiłem i starałem się, by mózg nie karcił mnie za każde wypowiedziane przeze mnie słowo.

- Fascynujące. A konkretniej masz na myśli emo, goth, czy po prostu mroczne wzorki?

- Um... Chyba jedno i drugie. A... Twoje g-gusta? Odnośnie t-tatuaży? - spojrzałem na niego kątem oka i nie chciałem odrywać od niego wzroku, widząc go takiego radosnego. Na moje szczęście patrzył się przed siebie.

- Szczerze? Nie mam jakiegoś wielkiego upodobania. Mógłbym chodzić z kolorowymi dziarami jednorożców i kawaii, tak samo jak z twoim gustem, czyli mroczniejszym. Uwielbiam tatuaże czaszek, lub też... O! Węży, o tak.

- Węży? Uwielbiam je - moje kąciki ust wbrew mojej woli uniosły się lekko ku górze. Spuściłem głowę, patrząc na buty.

- Ja też! - usłyszałem, jak się śmieje. - Najbardziej boa lub pytony. A ty?

- D-dokładnie tak s-samo... Mają piękne wzory na łuskach. Magiczne - powiedzieliśmy razem ostatnie słowo.

Oboje spojrzeliśmy na siebie. Poczułem parzenie policzków, które przybrało na sile, gdy Magnus uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.

Mimo to, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Dłonie się pociły, oczy zaszły mgiełką, serce nienaturalnie przyspieszyło, oddech stał się płytki, jednak dalej wpatrywałem się w twarz Magnusa. Tak samo, jak on w moją.

- Uhu... Romans! - szepnęła głośno Izzy w stronę Jace'a. Blondyn uśmiechnął się półgębkiem i spojrzał na mnie. Zgromiłem ich spojrzeniem.

- Nie prawda - zaprzeczyłem, jednak brzmiałem trochę jak obrażone dziecko.

- To czemu się czerwienisz, braciszku?

- Bo moje policzki są przeciwko mnie!

- Podziękuj swoim policzkom - wtrącił Magnus, uśmiechając się promiennie do mnie. - Bo kocham twoje rumieńce.

Izzy pisnęła jak napalona nastolatka, która widzi Justina Biebera, a ja się zakrztusiłem powietrzem. Potrzebowałem wody.

- J-ja... - zacząłem, latając spojrzeniem na wszystko, byle by nie na nich. - Muszę się napić. D-dogonie was p-potem - zgarbiony ruszyłem szybszym krokiem w inną stronę, w poszukiwaniu stoiska z jedzeniem, gdzie jakaś dobra dusza znalazłaby dla mnie odrobinę wody...

°°°°°°
Staliśmy już we 4 przed wejściem do wesołego miasteczka. W ręku ciągle zgniatałem co chwila butelkę z odrobiną wody, bo gdy ją kupiłem w jakimś stoisku, na raz wychłeptałem większość.

- Idę na Młota, MegaMixa, Karuzelę... - zaczął wymieniać Jace.

Izzy tylko uderzyła go w tył głowy i popchała do miasteczka. Magnus ruszył za nimi, a ja za nim. Chciałem zaczekać, aż azjata przejdzie, jednak ten otworzył furtkę, by mnie przepuścić. Uśmiechnął się dumnie w moją stronę i gestem ręki zaprosił, bym wszedł.

Dżentelmen? Od siedmiu boleści.

Mamrocząc pod nosem, przeszedłem szybko przez tą furtkę i dogoniłem Izzy i Jace'a. Magnus po chwili też doszedł. Staliśmy na środku, mijani przez ludzi i oglądaliśmy się na wszystkie strony, podziwiając różnorodne karuzele czy inne zabawki.
Jednak nie to przykuło mój wzrok.

Z daleka, w stoisku z nagrodami dostrzegłem pewnego pluszaka, wiszącego i robiącego za nagrodę w rzutkach.

MUSZĘ GO MIEĆ.

8 rozdzialik za mną 😁 następny, czyli 9, będzie wyjaśniał tytuł mojej książki, hyhy 😃🌻💘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro