Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 78

~Alec~
Magnus siedział u mnie do 17, a potem pojechał do siebie. Musiał wracać również z tego powodu, że przecież czekają na niego głodne koty w mieszkaniu...

****
Siedziałem na kanapie z Czeko przed telewizorem, jedząc krakersy w czekoladzie, które znalazłem w odmętach kuchennej szafki. Słodycze nigdzie się przede mną nie ukryją.

Usłyszałem otwieranie drzwi. Pies zaczął szczekać i poszedł w tamtą stronę. Ja jednak byłem zbyt leniwy i postanowiłem patrzeć uszami. Do moich uszu doszły głosy mamy, Maksa, Jace'a i do tego szelest toreb. Zapewne byli na zakupach, dlatego tak długo ich nie było.

Wstałem z kanapy i wychyliłem się przez drzwi, zaglądając do przedpokoju, kiedy zostałem brutalnie potrącony z bara przez Jace'a. Spojrzałem na niego z wyrzutem, ale on nawet się nie odwrócił. Tylko poszedł schodami na górę, do swojego pokoju. Aha? Ten człowiek coraz dziwniej się zachowuje.
Dowiem się, dlaczego.

- Alec! - zawołała mama. - Pomóż z tymi torbami, a nie stoisz i czekasz na zbawienie, którego i tak nie dostaniesz!

Wywróciłem oczami i mijając Maxa, który zaśmiany biegł za Czeko, pomogłem mamie zanieść torby do kuchni. Rodzicielka z jękiem zmęczenia opadła na krzesło przy stole, a ja zająłem się wyciąganiem zakupów z siatek i chowaniem ich do lodówki lub innych części kuchni. Zauważyłem kilka opakowań ciastek. Już wiem, co będę robił w nocy...

- Na zakupach tyle byliście? - spytałem, wstawiając kartony mleka do lodówki.

- Tak - westchnęła. - Odebrałam Maksa od cioci około 15, noi pojechaliśmy na zakupy. A po drodze zgarnęłam Jace'a.

- Gdzie był? - odwróciłem się w jej stronę. Podszedłem do ostatniej, nierozpakowanej torby.

- W mieście, wychodził z knajpy. Pewnie z kolegami był - wzruszyła ramionami.

- Nie pytałaś się go?

- Dlaczego? - spojrzała na mnie lekko poirytowana.

Okey... Zmęczona mama to zła mama. Lepiej wprowadzę w życie plan ucieczki albo po prostu się zamknę.

- Nic... - kończyłem już chować ostatnie zakupy do dolnej szafki przy lodówce, kiedy do kuchni ktoś wszedł. Po donośnym tupocie, zgadnąłem, że ojciec.

Zaczął rozmawiać z mamą, ignorując mnie. Muszę wykorzystać okazję. Cicho wyjąłem z szafki paczkę kokosowych ciastek i przybierając obojętny wyraz twarzy, spierdoliłem z kuchni. Szczęśliwy szedłem w strone drzwi mojego pokoju, kiedy usłyszałem podniesiony ton z drzwi obok. Czyli pokoju Jace'a. Podszedłem tam i lekko uchyliłem drzwi...

- No, ale co mnie to obchodzi? - mówił wyraźnie zdenerwowany, rozmawiając przez telefon. - Zapłaciłem ci, a ty masz się wywiązać, rozumiesz? Jutro za szkołą po lekcjach. Tyle - warknął i zapewne przerwał połączenie, bo nic już nie mówił.

Szybko się odsunąłem od jego drzwi i podreptałem do moich, wchodząc do siebie.
O co chodziło? Z kim gadał? Muszę się dowiedzieć. Jutro po lekcjach robię za szpiega.

Opadłem z moimi ciastami na łóżko, biorąc do siebie laptopa, pluszowego ocelota, telefon i tak oto czekała mnie długa noc... Na oglądaniu serialu i jedzeniu ciastek.
Ostatni raz robiłem to w pierwszych dniach wakacji. Potem poznałem Magnusa i ten człowiek wywrócił moje życie do góry nogami.

A ja czułem, że przez resztę życia będę już galopował na jednorożcu...

*****
~Magnus~
Kiedy wróciłem do mieszkania, od razu dałem moim dzieciom jeść, bo niewyobrażalnie zaczęły się "drzeć". Tak więc dałem im w miskach mokrą karmę, którą postawiłem przy szafkach w kuchni i do tego miskę wody. Doskoczyły do jedzenia, zabawnie miaucząc między kęsami. Ja najadłem się u Alexandra, więc nie widziałem potrzeby siedzenia w kuchni.

Udałem się do łazienki na relaksujący prysznic, myśląc nad jutrzejszym dniem...
Może zabiorę gdzieś Alexandra? Jeśli będzie mu się chciało. I jeśli nie będziemy mieli pracy domowej. I jeśli nie pokłócimy się w szkole, jak prawie stało się to dziś. Cóż, mogę kłócić się z nim codziennie. Nie zmienia to moich uczuć do niego.

Myjąc ciało żelem pod prysznic o zapachu róż i myśląc o Alexandrze, postanowiłem zrobić sobie dobrze...

****
Położyłem się do łóżka, kiedy zaczynałem odczuwać zmęczenie po dzisiejszym dniu. Wtuliłem się w kołdrę, biorąc telefon do ręki. Do mojej sypialni weszły koty, bo słyszałem miauknięcia, i jak coś wskazuje na łóżko...

****
Po przeglądaniu You Tuba, Instagrama i Google, dochodziła 22. Ciekawe, czy mój Aniołek śpi.

Ja: Śpisz?

Anioł 💙: Nie 💗

Ja: Dlaczego -,-

Anioł 💙: Oglądam Więzień Labiryntu.

Anioł 💙: I jem ciastka.

Anioł 💙: Jakiś psychol w lesie zaatakował Thomasa.

Anioł 💙: Przyjeb mu, Tom!

Ja: Ta ta.

Ja: Kiedy zamierzasz iść spać?

Anioł 💙: Jutro .

Ja: Go to sleep 👻

Anioł 💙: Weś!

Anioł 💙: Wyobraziłem sobie Jeffa The Killera.

Anioł 💙: OMfG moja szafa jest otwarta.

Anioł 💙: I jest naprzeciw mnie.

Anioł 💙: MAGNUS.

Ja: Popacz na tego ślicznego hinczyka z filmu 👌😘

Anioł 💙: Będzie potem 😛

Ja: Wyobraź se mnie 👌💗

Anioł 💙: Nie powinienem o to pytać ze względu na twoje zboczenie.

Anioł 💙: Ale zapytam.

Anioł 💙: Jak mam sobie ciebie wyobrazić xD

Ja: SZYKUJ SIE.

Ja: Jak jestem nad tobą 💗

Ja: Przejeżdżam językiem po twojej szyi 💗

Ja: Nasze koszulki lądują w kącie pokoju 💗

Ja: Jeżdżę dłońmi po twoim rozgrzanym ciele 💗

Anioł 💙: Dobra, starczy.

Anioł 💙: Bo zaraz pornola mi napiszesz xD

Anioł 💙: I to z moim udziałem 😱

Ja: Chciałbyś go nagrać? 😂😂😂😂👌

Anioł 💙: Mamo.

Anioł 💙: Pomusz dla me.

Anioł 💙: Mojemu facetowi odwala szajba.

Ja: Nie skarż się 😂👌

Anioł 💙: Oooo chinczyk 💗

Ja: Bo będę zazdrosny 😜

Anioł 💙: Do tego zmierzam.

Ja: Chamstwo 💔💔 dobra no ale idź już spać.

Anioł 💙: Sam zasypiasz po północy idioto.

Ja: A nie. Bo przed.

Anioł 💙: Ta, kilka minut.

Ja: Bo jak ci zaraz kurwa odjebie tekstowego pornola to się z łóżka zjebiesz.

Anioł 💙: 😓

Ja: Podziałało? Honey?

Anioł 💙: Popacze na chinczyka i zaraz się kładę 😝

Ja: DOBRANOC.

Anioł 💙: Dobranoc.

Ja: KOCHAM CIĘ.

Anioł 💙: Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro