Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

~Alec~
Całą noc nie zmrużyłem oka. Nawet ocelot mi nie pomógł... Czyżby mnie nie kochał. Nie mam pojęcia, czemu nie usnąłem. Powinienem to zrobić od razu, kiedy tylko rzuciłem się na łóżko, bo w końcu jestem szczęśliwy... A tu o. A może łóżko ma ADHD? Niee... Prędzej ja.

Przez to, że nie spałem, czuję się jak zombie. Przez całą noc ciągle przekręcałem się na różne boki, kąty, pozycję. Było mi cholernie nie wygodnie. Ba, nawet próbowałem zasnąć z nogami na ścianie! No nic nie pomagało! Nawet ciepłe mleko o 2 w nocy... Bo co chwila oczywiście chodziłem po domu jak jakiś ninja, który się włamał. Mam zamiar odespać noc w dzień, więc nigdzie dziś nie wychodzę. No, chyba że ktoś sam na chamuwe mi się wprosi do pokoju.

Moje zamyślenia przerwał mi dźwięk SMS-a. Spojrzałem na zegarek na ścianie. Dopiero 7. Czyżby Magnus tak wcześnie wstał? Raczej nie, przypominając sobie o awanturze, jaką mi zrobił u siebie, gdy wstałem o 9 z łóżka. Heh... Ten człowiek, który należy do mnie, jest nienormalny.

Westchnąłem i sięgnąłem po telefon na szafce nocnej. Oparłem się głową o poduszki, założyłem nogę na nogę, na brzuchu umiejscowiłem ocelota i odblokowałem urządzenie.

1 nieodczytana wiadomość od: Lydia

Burknąłem pod nosem. Czego ta, według Magnusa "farbowana sucz" chce?

Lydia: Hej Alec 😊 rodzina ci już powiedziała o twoich jutrzejszych planach?

Uniosłem brew do góry. Co?

Ja: Eee...nie?

Lydia: O 😅 jedziemy na biwak.

Ja: Niby z kim i gdzie i po co?

Lydia: Nie wygłupiaj się głuptasie 😘

O, fuj... Dajcie mi torebkę na wymioty.

Lydia: Ty, ja, Jace, Izzy, i możemy zabrać jeszcze kilka osób ze sobą. Izzy mówiła że ty wiesz kogo zabierasz, jakiegoś kolegę, tak?

Uśmiechnąłem się pod nosem. Miałem z całych sił zapierać się od tego biwaku, ale jak będzie Magnus... Ahoj, przygodo!

Ja: Mhm. Muszę lecieć. Izzy mi wszystko wyjaśni z tym biwakiem. Cześć.

Wysłałem SMSa i odłożyłem telefon. Powieki stały się nagle cholernie ciężkie... Boże, jak ja chcę spać... Znowu usłyszałem dźwięk SMS-a. Co jest, z mojego cierpienia zrobiła się jakaś telenowela?!

Z jękiem przepełnionym goryczą, ponownie wziąłem telefon w rękę. Już miałem naskrobać na klawiaturze jaki to świat jest do dupy, bo nikt nie daje mi spać, kiedy nagle zamiast tego poczułem motylki w żołądku.

Pan Brokat: Hej, mój seksowny Aniele 😘💙💛😘😍😈👌🌻💕💓😜

Ja: Jaka rzecz wygania cię z łóżka o 7 rano? O.o

Pan Brokat: Psh, chciałbyś 😂😂 budzę się o różnych porach, do południa to ja na telefonie siedzę.

Pan Brokat: I gdzie jakieś serduszka w moją stronę?! Zdradzasz mnie?! Wiedziałem!!!!!!!!!($;$:")#)#)##! :')

Parsknąłem śmiechem. Coraz bardziej podejrzewam Magnusa o jakąś chorobę psychiczną.

Ja: Uspokój się ryżozjebie...💜💛💚💙💗💗💕💖💞💟💌 Nie mam siły by cię zdradzać.

Pan Brokat: Czyżbym cię obudził? O.o przepraszam!

Pan Brokat: ...ryżozjebie?! Sam jesteś jak ten zjeb!

Ja: Obudził? Chciałbym. Nie spałem całą noc.

Pan Brokat: CO.

Oho... Powiało chłodem. Aż dostałem gęsiej skórki.

Pan Brokat: Co ty sobie wyobrażasz. Mądry jesteś, Aniołku?

Ja: Co ty myślisz że nie chciałem spać? 😑

Pan Brokat: Nie mogłeś zasnąć? Dlaczego?

Ja: Nwm 😕

Nie doczekałem się SMS-a. Zamiast tego, mój telefon zaczął dzwonić. A dzwonił Magnus. Usiadłem na łóżku z sercem bijącym 1000 razy na minutę i odebrałem.

- Hallo? - spytałem zachrypniętym głosem.

- No, hallo. To co się stało, że mój Aniołek nie spał?

Jak ja potrzebowałem do życia tego melodyjnego głosu.Zaśmiałem się cicho.

- Nie wiem no.

- Obiecałeś mi coś, skarbie.

~Magnus~
- Obiecałeś mi coś, skarbie - powiedziałem i opadłem na plecy z siadu.

Naprawdę zmartwiłem się, gdy Alexander napisał mi, że nie spał całą noc. Więc musiałem do niego zadzwonić.

- I dotrzymuję obietnicy, Magnus.

- Musiało coś się stać, że nie usnąłeś. Jakie myśli zadręczały twoją głowę?

- Ale właśnie w tym jest problem, że mimo, że nic się nie stało, to nie zasnąłem. Magnus... Nie mam siły o tym gadać, a jeszcze bardziej nie mam ochoty się domyślać, dlaczego mój popierdolony mózg się w nocy nie wyłączył.

- Piłeś ciepłe mleko?

- Kilka razy - mruknął.

- Masz kłopoty z bezsennością? - spytałem. Słyszałem jęk niezadowolenia w słuchawce, ale wywiad kontrolny musiałem przeprowadzić.

- Nie. Miałem w gimnazjum, ale to było dwa lata temu.

- Rozumiem... Więc może...

- Skończ - przerwał mi. - Naprawdę nie mam sił o tym myśleć.

Westchnąłem.

- Dobrze, po prostu martwię się o ciebie, Alexandrze.

- Wiem, wiem... Ej! Przypomniało mi się coś.

Roześmiałem się na ten nagły zastrzyk energii u niego.

- Tak, aniele?

- Nic jutro nie robisz, prawda?

- Chcesz mnie porwać?

- Taki mam plan. Do lasu. Pod namiot. Nad jezioro.

- W takim razie wiąż mnie w sznury, knebluj starą skarpetą i porywaj!

- Z tą skarpetą to bym sobie odpuścił...

- Wiem, ja też - parsknąłem śmiechem.

- Wracając, bo jutro ci idioci mnie ciągną na biwak, a możemy wziąć kilka przyjaciół ze sobą. Więc...?

- Oczywiście, że jadę! Przecież mówiłem, że nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - zaśmiałem się złowieszczo do telefonu.

*******
- No ścieram! - krzyknąłem, mocniej przyciskając szmatkę do blatu stołu. Babci zachciało się porządków...

- Więcej życia! - krzyczała mi nad uchem.

- Litości! - zaskomlałem.

- Litość będzie jak już wypolerujesz wszystkie szafki i blat - pocałowała mnie w policzek z niewinnym uśmiechem okrutnego sadysty i wyszła z kuchni.

- Pf - prychnąłem pod nosem i usiadłem pod stołem. Nie mówcie mi jak mam żyć. Wyciągnąłem telefon z kieszeni.

Ja: Pomóż, błagam.

Anioł: Jem ciastka i oglądam Spongeboba. Co chcesz?

Ja: Oglądanie bajek beze mnie...domagasz się okrutnej kary, Alexandrze.

Anioł: I tak mi nic nie zrobisz 😂

Ja: Wykorzystam cię na tle seksualnym.

Anioł: ...Izzy mnie obroni!

Ja: Pf, chciałoby się. Poza tym, nie chciałbyś stracić cnoty? 😏😏😏 Z takim przystojniakiem jak ja? 😈😈

Anioł: MAGNUS.

Ja: Czyżbyś się czerwienił?! 😱

Anioł: Ogarnij język.

Ja: Ja nic nie mówię 😂 tylko klikam w klawiaturę 😂

Anioł: To ogarnij palce.

Ja: Te palce wolałyby znaleźć się na twoim tyłku.

~Alec~
Siedziałem tak, jak pisałem SMS-a, czyli na kanapie przed telewizorem, w którym leciał SpongeBob. A w ręku miałem opakowanie ciastek. Wszystko byłoby okey, gdybym teraz nie miał całej czerwonej twarzy. Zachciało mu się zboczone teksty pisać! Mój biedny, dziewiczy umysł...

Wziąłem telefon do ręki, kiedy usłyszałem kolejny SMS. Bałem się.

Pan Brokat: Te palce wolałyby znaleźć się na twoim tyłku.

Nienawidzę go. I nienawidze siebie, że się podniecam takimi tekstami!

Ja: Zostaw mój dziewiczy umysł w spokoju...

Pan Brokat: Dobrze, Aniołku 😘 btw, znasz Sweet&Caffe?

Ja: Kojarzę. W mieście. A co?

Pan Brokat: Widzimy się tam dziś o 13.

Spojrzałem na zegarek. 11:48.

Ja: A czy ja się zgodziłem? O.o

Pan Brokat: Oczywiście że tak 😂😘😍💙 bo chcesz poczuć moje ręce na twoim jędrnym tyłku!

Ja: LITOŚCI.

******
O godzinie 13 siedziałem już gotowy na randkę z Magnusem przed domem na schodkach, czekając na niego. Wcześniej uparł się, że podjedzie po mnie samochodem. Nie wiedziałem, że ma prawo jazdy. Cóż... Nie pytałem.

Poza tym, podczas serii wywiadów w jego domu, jakoś coś kręcił. Nie że kłamał, tylko unikał tematów o sobie typu "skąd jest" "co z jego rodzicami" "gdzie mieszkał" i tak dalej. Nie naciskałem, bo po chwili zaczynał gadać o sobie jakieś inne rzeczy, np. jak to powiedział "wyjście bez brokatu do ludzi to grzech", a mi się fajnie tego słuchało.

Ocknąłem się z zamyśleń, kiedy usłyszałem głośny silnik sportowego auta. Skąd on...?
Na ulicy przed moim domem zaparkowało żółte, lśniące Porsche. Myślałem, że zemdleje.

Zrobił mi się tu jakiś SMSowy ff 😱😂 mam nadzieję że nie przeszkadza 😃💟

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro