Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

                              ~Magnus~
Otworzyłem leniwie oczy, mrużąc je lekko. Akurat obudziłem się w stronę okna i dzięki niemu teraz prawie bym oślepł. W sumie przez słońce. Ale nie mam mu tego za złe. Prawie codziennie mnie tak budzi, a ja kocham słońce. W sumie, kto go nie kocha?

Obróciłem się na plecy i ziewnąłem długo. Na mojej twarzy nagle pojawił się grymas bólu, więc odruchowo złapałem się za bok, masując go. No tak... Nie jestem w swoim miękkim łóżku. Tylko u babci... Kocham tą kobietę, ale jej łóżka, kołdry i poduszki... Myślę czasami, że lepsze mają w więzieniu. Naprawdę.

Rozejrzałem się i ze smutkiem dostrzegłem, że nie ma tu mojego kotecka. Prezesa Miau, szarego Maine Coona z lśniącą i jedwabną sierścią, który codziennie rano w moim mieszkaniu mnie budził, by zaraz głośno, naprawdę GŁOŚNO miauczeć, domagając się jedzenia. Jednak kochałem i kocham jego pobudki. Sprawiał, że nie czułem się tak osamotniony w dużym i świecącym pustkami mieszkaniu.

Mój ojciec, milioner którego zna chyba każdy, co nie zbyt mi pasuje, dostał nową pracę i musieliśmy się przeprowadzić do innego miasta. Ja na wakacje zamieszkałem u babci która właśnie zamieszkuję sobie w danym mieście, w zwyczajnym osiedlu. No wiecie, rząd takich samych, ładnych domków z małymi ogródkami.

Ale cieszę się, że wakacje spędzę akurat w takich okolicznościach. Fajnie czasem odpocząć od luksusów i wiecznie pełnego portfela, uwierzcie. Fajnie jest... Czasem poczuć się normalnym.

Ojciec musi pozałatwiać swoje sprawy. Poza tym, nie chce by ktoś prócz kilku moich przyjaciół dowiedział się kim jest mój kochany tata. Napewno większość ludzi, dzieci bogatych arystokratów ma za rozpuszczonych idiotów, z którymi przyjaźnili by się tylko dla kasy. Na szczęście mam kilku przyjaciół od serca, których znam od zawsze i jestem pewny, że "nie lecą na moją kasę", której dostaje od ojca owiele za dużo. Ale na szczęście pieniądze idą na moje konto, więc mogę czasem poczuć te uczucie pustego portfela.

Moi przyjaciele to Raphael, blady brunet nieco niższy ode mnie. Jest sarkastyczny, czasem zbyt poważny, ale i tak wszyscy go kochamy. A gdyby go upić... Ostatnio gdy ja to zrobiłem, podrywał stojąca na barku butelkę od wódki. Jakiś nieznany mi anioł to nagrał i wysłał na mój numer. Do dziś tego nie skasowałem, a było to kilka lat temu. Ahh ta minka Ralpha, kiedy się go szantażowało... Bezcenne.

Catarina to dość wysoka kobieta z krągłościami i ciemniejszym kolorem skóry. Kocham ją głaskać po głowie. Naprawdę. Ma tak puszyste i śliczne afro, że aż grzech nie pomiziać. Gdy kiedyś głaskałem baranka, mógłbym porównać to do siebie. Dziewczyna jest wesoła i dość głośna, uwielbia szczególnie imprezy. I kocha sukienki, jak mógłbym zapomnieć.

Ragnor jest starszy ode mnie o rok. Ciemne włosy i dość muskularna postawa. Znamy się z nim najdłużej, gdyż nasi ojcowie się znają, a co za tym idzie, gdy robili męskie wieczory, ja z Ragnorem jako dzieci biegaliśmy po domu z zabawkowymi samochodzikami w rękach. Zawsze był jakiś taki poważniejszy, wie, co kiedy powiedzieć i jest trochę jak chodząca encyklopedia.

Clary to rudowłosa, wiecznie uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia dziewczyna. Jest spontaniczna i kocha pomagać innym. Mamy ze sobą wiele wspólnego.

Simon to, jakby to powiedzieć... Uroczy nerd. Chyba to dobre określenie. Nosi okulary, jest bardzo wygadany i otwarty na nowe znajomości. Poznaliśmy się z nim przez Clary, bo oni przyjaźnią się najdłużej. A tak między nami... Czuję, że jest coś między nim a Raphaelem... Serio.

Cóż... Moi przyjaciele oczywiście zostali gdzie zostali. W naszym dawnym mieście. Będzie mi ich brakowało przez całe wakacje... Jak dobrze, że po nich wracamy z ojcem już do swojego regionu. Przynajmniej tak mi mówił...

Ale chyba tu nie będzie tak źle. Ostatnio poznałem pewną Isabelle. Spontanicznie na zakupach. Pomogła mi dobrać jakaś gotycką bransoletę do mojego stroju, za co jestem jej wielce wdzięczny. Był z nią jeszcze jakiś blondyn Jace, ale chyba go nie polubiłem. Cóż, z wzajemnością. Nie każdy musi się kochać.

Uśmiechnąłem się na myśl o przyjaciołach i ogólnie ludziach, którzy sprawiają, że wręcz warto żyć i sięgnąłem po telefon obok łóżka. 9 rano... Zwykle wstaje około 11, ale chyba na wakacje mogę sobie zrobić odstęp.

Wstałem z łóżka i podszedłem do moich walizek. Mam ich tu kilkanaście. W końcu to 2 miesiące! A ja uwielbiam wyglądać... Inaczej? Nie. Oryginalniej! I wyróżniać się z tłumu.

Tak.
Uwielbiam.

Wyjrzałem jeszcze przez okno by sprawdzić pogodę. Cóż... Jak mówiłem wcześniej - słoneczko. Więc trzeba trochę poodkrywać ciała.

Nałożyłem na siebie bordowe spodnie z cekinami na nogawkach, czarne, zwykle adidasy, i koszule bez rąk, która na ramionach była nieco poszarpana. Była w kolorze czerni. Zawsze muszę mieć coś czarnego, nieważne czy to tylko mała bransoletka do tęczowego ubioru, ale czarne musi być coś. Na szyję nałożyłem złoty, gruby łańcuch. Na palce różnokolorowe i różnokształtne pierścionki, na nadgarstki równie różnorodne bransoletki.

Usiadłem sobie na dywanie po turecku przed dużym lustrem, które robiło również za drzwi dość sporej szafy. Zacząłem się malować i układać włosy.

Czarne cienie... Granatowy brokat na powieki... Trochę rozświetlacza na policzkach, a włosy... Hm... Irokez! Tak. Wziąłem więc szczotkę, żel, lakier i zacząłem cuda.

Potem musiałem otworzyć okno na oścież, bo choć mój lakier pachniał jak najdroższe perfumy, i tak zakopciłem pokój. Babcia by się wkurzyła.

Przeglądnąłem się jeszcze raz w lustrze, obracając się lekko i sprawdzając, czy wszystko jest idealnie. I jest idealnie. Z uśmiechem na ustach wyszedłem z mojego tymczasowego pokoju i ruszyłem po krętych schodach na dół.

Babcia nie ma jakiegoś luksusowego i nowoczesnego mieszkania co jest miłą odmianą dla mnie. Jest jak u babci. Grube dywany, dużo obrazów na ścianach. Prawie wszędzie leżą jakieś laczki i papucie... Serio! Przy drzwiach wyjściowych, przy drzwiach od łazienki, przy wejściu do kuchni, jeszcze przy stromych schodach do piwnicy. No cóż... Każdy ma swoje dziwactwa. Jak ja i brokat.

Gdy pokonałem ostatni stopień schodów, niemal upadłem. Coś mi się przypomniało. Nie użyłem brokatu! Sfrustrowany chciałem udać się spowrotem do pokoju i obsypać się tym pyłkiem wróżek ale przede mną, niespodziewanie i jak z ziemi wyrosła niższa ode mnie staruszka z uśmiechem na ustach.

- Hej, babciu - uśmiechnąłem się od niechcenia, bo naprawdę potrzebowałem brokatu. Czułem się bez niego niekomfortowo.

- Dziendobry - uśmiechnęła się szeroko. - Co tak późno? Jest prawie połodnie!

Czy wszyscy starsi ludzie potrzebują tylko kilku godzin snu? A no tak, przecież robią sobie drzemki w dzień... Też bym tak chciał. Ale jak... Jakim cudem można zasnąć w dzień? Próbowałem i co? Jajko. Błyszczące od brokatu jajko.

- Nieee... - przekręciłem głowę, patrząc na staruszkę. - Jest 9. Najwyżej 10.

- No, czyli południe, kochanie.

Pokręciłem głową z rozbawieniem.

- Słuchaj - uśmiechnąłem się, lekko skrępowany brakiem brokatu na sobie i chciałem wyminąć babcię. - Muszę jeszcze skoczyć do pokoju... - chciałem już wchodzić na schody ale ta pociągnęła mnie za ramię, że aż się zachwiałem.

Skąd w starszych ludziach tyle siły? To pewnie przez ich drzemki w ciągu dnia!

- Babciu - jęknąłem.

- Oj tam, jak zwykle chcesz się jeszcze wystroić. Wyglądasz jak milionik, nie trzeba. Już do kuchni na śniadanie! Herbata już ci dawno wystygła - pogroziła na mnie palcem i zniknęła w korytarzu za rogiem, udając się do kuchni.

Westchnąłem i udałem się za nią. Skorzystałem jeszcze z toalety, gdzie umyłem zęby i ręce przed posiłkiem i po chwili siedziałem przy stolenaprzeciwko babci, zajadając jajecznicę i popijając to już zimną, ale wciąż dobrą! Herbatą.

Rozdzialik 2 za mną 😏😊 skończyłam o 23:28 😐😂 ale warto było. Spokojnie, zaraz zacznie się rozkręcać. Chyba w każdej książce pierwsze rozdziały są na tako jako zapoznanie. Już niedługo ruszamy z Maleciem! 💜 I bardzo proszę o komentarze odnośnie tego, czy lepiej skupić się na uczuciach, czy akcji. Czy może na tym i na tym 😋 piszcie kom stokrotki, których jeszcze nie mam, ale mam nadzieję że zdobędę 😂💖💜😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro