Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Granie na nerwach

Dobrze... Skoro znacie już moje zamiary to mogę was chyba opuścić... A więc, żegnam was =)

- A przepraszam, prawie o czymś zapomniałam. Annabeth. To ty masz potężną duszę. OdDaJ mI jĄ - przede mną ukazała się tęczowa dusza. Była piękna i czułam tę ogromną moc bijącą od niej.

- Wow. Dzieciaku, czemu nic nie powiedziałeś? - Sans... Zaczynasz mnie powoli wkurzać xD

- E... A ja nawet o tym nie wiedziałam! Ale wracając do poprzedniej rozmowy, to... Nie oddam ci jej!

- Haha. Bardzo śmieszne. To NiE bYłO pYtAnIe! Dobrze... To powiem inaczej =) Dajesz mi duszę, albo... Będziesz patrzeć jak zabijam twoich przyjaciół BAAAARDZO powoli =) A więc, co wybierasz? - znowu ten jej złowieszczy uśmiech. Ale co tu wybrać? Śmierć moich przyjaciół czy śmierć CAAAŁEGO podziemia? To wychodzi na to samo. Hm... Dobra wiem co zrobię...

- Okej... P-proszę... - miałam już dać duszę, ale nagle zaczęła krzyczeć Alphys.

- A-annabeth nie r-rób t-tego!

- WŁAŚNIE CZŁOWIEKU! NIE DAWAJ JEJ DUSZY!

- Dzieciaku, wierzę w ciebię. Wykonaj dobrą decyzję. - dzięki Sans. Już wiem co robić.

- Słuchaj Frisk... A co jeśli wybiorę... TWOJĄ ŚMIERĆ? - wow! Znowu zmieniłam się w szkieleta. Teraz mam wystarczająco mocy, aby rozerwać te łańcuchy! Wyczarowałam miecz w kształcie kości i uwolniłam się. Następnie rozwiązałam łańcuchy moich przyjaciół.

- Nieźle, nieźle... Chciałam zrobić to po dobroci...

- Nie nazwałabył dobrocią niszczenie całego świata, ale każdy ma swój gust :D - zaczynam ja wkurzać. Mój plan działa.

- Uh! Cicho bądź! Wiesz co?

- No co? :D - oł yea xD

- GIŃ! - rzuciła się na mnie. Niestety dla niej, bez skutecznie. Ja za to wykonałam kontratak i trafiłam!

- Brawo dzieciaku! - um.. Oni nadal tu są? A nie kazałam im stąd uciekać? Dobra nieważne...

- Dzięki Sans. A ty Papyrus zabierz resztę i uciekajcie stąd! A tak w ogóle to Sans pomógłbyś mi łaskawie, czy będziesz tak stał i się patrzeć?

- Wolę pooglądać. Ej Frisk nie zabijaj mi tu jeszcze Annabeth, bo idę po popcorn, okej? - oj... Ktoś tu jest na granicy wytrzymałości haha.

- UH! Moglibyście łaskawie nei grać mi na nerwach, gdy chcę was zabić?! - pobiegła w stronę Sansa, który zrobił unik teleportując się, a ja skoczyłam na nią od tyłu i upadłyśmy razem.

- Zejdziesz ze mnie?! - uderzyła mnie, więc odskoczyłam. Strasznie boli mnie ręka. Popatrzyłam się w jej stronę i zobaczyłam... Była cała rozcięta. Uh... To boli.

- Ann! Nic ci nie jest? - szybko podbiegł Sans. Jakie to słodkie, że się o mnie martwi...

- Haha! I dobrze ci tak! Nie warto ze mną zadzierać. - haha... Ta rana bardzo boli, ale czuję się bardzo zdeterminowana. (dop.a: w jej duszy jest też kawałek Determinacji)

- Frisk... To ZE MNĄ NIE WARTO ZADZIERAĆ! - na około mnie pojawiła się niebieska poświata, a nade mną wiele kości.

- A teraz ja posłucham się zdania Floweya. Jest to zasada ZABIJAJ LUB ZOSTAŃ ZABITYM. - kazałam wszystkim kościom lecieć w stronę Frisk. Były już bardzo blisko, gdy nagle Frisk wyczarowała tarczę. Uh... A było tak blisko!

- Nie złapiesz mnie tak łatwo Annabeth =) Niedługo po ciebie wrócę. Zniknęła.

- S-sans... Ź-źle się czuje... - straciłam za dużo mocy... Super. Znowu czarno mam przed oczami. Eh.. Czyli zemdlałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #undertale