Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXX

Zamruczałem cicho, całując go z pasją. Kocham się z nim całować.

– Rączki do góry, skarbie, tatuś pomoże ci się rozebrać – szepnął.

Sam też zacząłem ściągać mu jego ubrania. Było to trudne, ponieważ dłońmi ściskał moje pośladki i nie chciał się ani na chwilę od nich odczepić. Prawdziwa pijawka!

Sapnąłem cicho, odchylając głowę do tyłu, gdy wylądowałem pod nim.

– Taki piękny – mruknął. – Cały mój.

Zarumieniłem się, patrząc na niego. A jeszcze rok temu byśmy się pozabijali... a teraz?

Czułem, jak pożera mnie spojrzeniem. Przegryzłem wargę, patrząc na niego.

– Kocham cię. – Cmoknąłem go w usta.

– Ja ciebie bardziej, Hazz. – odparł, a jego dłoń powędrowała do moich pośladków.

Ugniatał je i podszczypywał. W końcu opuszkami palców odnlazł moją dziurkię, napierając na nią.

– Lou... – jęknąłem głośno, chcąc mu powiedzieć, że to mój pierwszy raz.

– Hm? – Spojrzał na mnie przelotnie. – Będę delikatny.

Pokiwałem głową, podnosząc tyłek, by ułatwić mu ściąganie moich spodni.

Szybko się ich pozbył, razem z bokserkami. Czułem, jak moja twarz pokrywa się rumiencami.

Niby byłem wysportowany... Ale on to był, kurwa, bogiem seksu.

Jeszcze te tatuaże, które ukrywał zwykle pod koszulką.

– Czemu je ukrywasz? – jęknął, jeżdżąc rękami po mojej klatce piersiowej.

– A podobają ci się? – Uśmiechnąłem się szeroko.

– Bardzo – Przegryzł wargę.

Kciukiem rozchylił moje usta, abym ich nie przygryzał. Polizałem go, śmiejąc sie z jego miny.

– To nie było śmieszne – powiedział, na co poczułem jeden palec przy swoich intymniejszych miejscach.

– Zrobiłeś minkę jak kociak – odparłem.

– Oh... Harreh. – Westchnął cicho, wpijając się w moje wargi, na co zamruczałem.

Rozchyliłem wargi, pozwalajac mu wtargnąć językiem do środka, co bezzwłocznie uczynił. Jego dłonie sunęły po moim nagim ciele i co chwilę schodził z nimi na moje pośladki, ugniatającc je.

Jęknąłem w jego usta, przybliżając się do niego jak najbliżej. Chciałem go mieć zawsze przy sobie.

Oderwał się po chwili, patrząc w moje oczy. Na jego ustach pojawił się zadziorny uśmiech, gdy przybliżył swoje palce do moich ust.

– Bądź dobrym chłopcem – szepnął.

Rozchyliłem swoje wargi, posłusznie liżąc palce i dokładnie je obśliniając, jak nakazał. Cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku. Przyglądał się zadowolony obrazowi, jaki miał przed sobą.

– Po co to? – spytałem, gdy wyjął place z moich ust.

– Jaki ty niewinny. – Westchnął, kierując swoją dłoń w dół mojego ciała.

– Jesteś moim pierwszym – jęknąłem cicho.

– I ostatnim – dodał pewnie, łącząc nasze usta.

W międzyczasie poczułem coś mokrego między swoimi pośladkami.

Mrukanlem zadowolony, oddając pocalunek. C-co on robi? – pomyślałem, czując jego palec na mojej dziurce.

Delikatnie zataczał okręgi, nieco naciskajac na obręcz mięśni. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Po chwili wsunął palec wewnątrz mnie. To akurat nie było przyjemne. Zacisnąłem się na nim i czułem dyskomfort.

– Skarbie. – Westchnął, całując mnie w kącik ust. – Musisz się rozluźnić, abym mógł cię dobrze rozciągnąć. Bądź dobrym chłopcem dla tatusia.

– Tatusia? Podoba mi się. – Zachichotałem, próbując się rozluźnić. Nie było to przyjemne.

– Jesteś moim chłopcem. – Uśmiechnął się i próbował odwrócić moją uwagę od tego, co robi.

Dopiero po chwili zaczął poruszać palcem i go zginać. Po kilku jego ruchach było to przyjemne. Pragnąłem więcej.

– T-tatusiu – jęknąłem, wyginając się w łuk. Było mi tak przyjemnie.

– Jesteś taki śliczny. – Pocałował mnie w skroń. – Przyjmiesz dla mnie jeszcze dwa palce?

– J-jeszcze dwa? – jęknąłem, patrząc się na niego.

– Zrobisz to dla tatusia? – zapytał, patrząc na mnie wyczekująco.

– T-tak – szepnąłem cicho, wpijając się w jego wargi.

Odwzajemnił pocałunek, gładząc wolną dłoonią mój policzek.

– Taki dobry – pochwalił.

Poczułem wewnatrz siebie kolejny palec, który mnie wypełniał. Nie wiem, jak dam radę zmieścić jeszcze jeden.

– Kocham cię – szepnąłem mu do ucha, próbując się rozluźnić.

– Też cię kocham, Curly – odpowiedział cicho.

– C-co teraz? – jęknąłem cicho, przymykając oczy.

– Teraz dobrze cię rozciągnę, obiecuję, że będzie ci tylko przyjemnie – powiedział spoojnie. – Tylko nie zaciskaj się tak bardzo, Hazz.

– Ufam ci – szepnąłem cicho, patrząc na niego.

Zaczął głębiej wsuwać we mnie palce i robić nożycowe ruchy.

– Już... Już wystarczy – wysapałem.

– Jeszcze troszkę, malutki. Nie chcę ci zrobić krzywdy.

– Spokojnie – powiedziałem cicho.

Po chwili, gdy dobrze mnie rozciągnął, wysunął palce, na co jęknąłem na uczucie pustki. Nie podobalo mi się to i chciałem znów go poczuć.

– Lou – jęknąłem, kręcąc biodrami.

– Jaki niecierpliwy. – Zaśmiał się, dając mi lekkiego klapsa.

– Podoba mi się to. – Zachichotałem cicho, patrząc na niego.

Dał mi jeszcze cztery klapsy, a potem pocałował oba pośladki.

– Dobra, dobra – westchnąłem, kręcąc biodrami.

Odsunął się na chwilę i sięgnął po prezerwatywę wraz z lubrykantem. Patrzyłem zaciekawiony, jak otwiera opakowanie i buteleczkę. 

Od: Autorek
Dzień dobry ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro