Rozdział 18
~·~
- Co mu powiedziałeś? – zapytał łagodnie Harry, kiedy opanował już swoją furię i czuł wyłącznie żal, spowodowany smutkiem jego przyjaciela.
Decyzja, jaką podjął Zayn wydawała mu się totalnie absurdalna. Znał go długo i przenigdy nie powiedziałby, że byłby zdolny do czegoś takiego. Zayn kochał Nialla. Czy to nie wystarczyło, aby walczyć o niego za wszelką cenę? Poddanie się? Przecież to takie nie w stylu Zayna...
- Kiedy się obudził, byłem dla niego bardziej oschły. Zapytał, co się stało. Wtedy powiedziałem, że to nie może trwać wiecznie, że nasze „wakacje" już się skończyły i że każdy z nas powinien powrócić teraz do swojego życia – szepnął Zayn, bojąc się, że jego głos ponownie załamie się i rozpłacze się przy Harrym.
- Największy stek bzdur, jaki kiedykolwiek usłyszałem z twoich ust, głupku.
- I co z tego, że to wiesz? – zapytał Zayn, unosząc głowę. – To nie ma znaczenia.
- Wszystko ma znaczenie, Zayn. Wystarczy, że pobiegniemy teraz do niego i powiesz mu, co naprawdę czujesz. – Spojrzał w czekoladowe tęczówki przyjaciela, gładząc lekko jego policzek. – Bez kłamstw, Malik.
Słysząc ciepły głos Harry'ego, ponownie się rozpłakał.
- Nie płacz już, proszę – wyszeptał Harry, obejmując dłońmi głowę przyjaciela i mocno przytulając ją do swojej piersi. Ułożył swobodnie brodę na jej czubku, patrząc gdzieś w odległy punkt.
- Najgorsze jest to, że ja naprawdę go pokochałem – wyszlochał, a jego głos został nieco stłumiony przez ciało Harry'ego. – Czuję, że mi na nim zależy, że chcę przy nim być. Nie tak, jak przy tobie. To co innego. Przy tobie chcę być, aby móc się tobą opiekować, bronić cię, pocieszać... jak przyjaciel, po prostu. A przy Niallu chciałbym być, jak przy partnerze. – Zamilkł na chwilę, zastanawiając się. – Nie wiem, czy to miałoby szansę przetrwać, ale wiem, że mógłbym być przy nim naprawdę szczęśliwy. Właśnie teraz. Właśnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebuję. Po prostu miłości drugiej osoby, Hazz.
Styles nie zastanawiał się długo. Niemal natychmiast kazał Zaynowi zebrać się do kupy i ogarnąć. Bardziej racjonalnie patrzył na całą sytuację, dlatego postanowił pomóc przyjacielowi zawalczyć o coś, na czym naprawdę mu zależało.
*
Liam właśnie wszedł do mieszkania. Rzucił niedbale klucze na szafkę, zdejmując buty. Wrócił do kuchni, gdzie od razu zaczął zmywać brudne naczynia. Zanim odprowadził Nialla na przystanek autobusowy, skąd Niall miał się udać do Londynu, a stamtąd polecieć do Irlandii, zdążyli zjeść obiad. W trakcie niego Niall zarezerwował ostatni wolny bilet na lot do Irlandii. Było mu ciężko pożegnać się z nim, ale wiedział, że wróci jeszcze na ostatnie egzaminy.
Nagłe i gwałtowne pukanie rozległo się, powodując, że Liam się wystraszył.
- Już idę! – zawołał, mając nadzieję, że jego gość uspokoi się i przestanie tak mocno walić w drzwi. – Idę, człowieku! – zawołał, będąc pod drzwiami. Nie wyjrzał nawet przez wizjer, tylko od razu otworzył drzwi, zamierając.
- Przepraszam – wydukał Harry, kiedy ujrzał przed sobą Liama.
- Cześć, Harry – powiedział swobodnie chłopak, zerkając na Zayna, stojącego za Stylesem. Dostrzegł jego popuchnięte oczy i nie wiedział, czy ma go nienawidzić za to, że rozbił jego idealny związek, czy jednak współczuć, że tak spieprzył całą sprawę. – Nialla nie ma, jeśli to jego poszukujecie.
- Nie ma? – zapytał zaskoczony Harry, oglądając się na Zayna, który wzruszył ramionami i spoważniał.
- Nie ma. – Powtórzył Liam, kręcąc głową z aprobatą. – Za godzinę ma odlot z Londynu. Wraca do rodzinnego miasta.
- Co? – wyszeptał Zayn, chwytając przedramię Harry'ego. Liam widział, że był bliski płaczu. – Ale jak to? Dlaczego?
- Nie wierzę, że jeszcze pytasz. – Liam westchnął. – Pobawiłeś się nim, a kiedy ci się znudziło, tak po prostu go zostawiłeś. To nie było fair, Zayn. Nie nienawidzę cię za rozwalenie naszego związku, chociaż powinien. Cóż, nie jestem taki. Ale za to, że skrzywdziłeś go, mam ochotę ukręcić ci kark – wysyczał, marszcząc brwi.
To, że nie byli już razem i postanowili się rozejść w pokojowym nastroju, nie oznaczało, że przestaną się przyjaźnić. Oboje znaczyli dla siebie dużo i wiedzieli, że jako przyjaciele będą sobie potrzebni. Chociaż czasem pojawią się bolesne wspomnienia, to pojawią się także te dobre. A kto wie, może kiedyś udałoby im się wrócić do siebie?
Liam jednak nie odbiegał tak daleko w przyszłość. Nie liczył na to, że będzie ponownie z Niallem w związku. Po prostu chciał nadal być jego przyjacielem, a z miłości kiedyś się wyleczy. Taką miał nadzieję.
- Miałem nadzieję, że nie powie ci o niczym i będzie żył z tobą normalnie... Harry wszystko spieprzył – dodał, patrząc gniewnie na przyjaciela.
- Niczego nie spieprzył. Pozwolił mi oswoić się z sytuacją. A Niall sam przyznał się, że... no. – Liam spojrzał gdzieś w bok, nie chcąc utrzymywać dłużej kontaktu wzrokowego z żadnym z nich. – Wróci tu tylko na egzaminy. Powiedział, że nie miałby siły patrzeć na ciebie na szkolnych korytarzach.
Zapadła pomiędzy nimi cisza, którą żaden nie chciał przerywać. Harry przyglądał się wszystkiemu, obawiając się, że już wszystko jest stracone. Zaś Liam i Zayn nie myśleli o nikim innym, jak o Niallu. Żaden z nich nie potrafił poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Chcieli tylko szczęścia dla blondyna, a wyszło na to, że cierpieli wszyscy trzej.
- Co mu powiedziałeś? – zapytał łagodnie Harry, kiedy opanował już swoją furię i czuł wyłącznie żal, spowodowany smutkiem jego przyjaciela.
Decyzja, jaką podjął Zayn wydawała mu się totalnie absurdalna. Znał go długo i przenigdy nie powiedziałby, że byłby zdolny do czegoś takiego. Zayn kochał Nialla. Czy to nie wystarczyło, aby walczyć o niego za wszelką cenę? Poddanie się? Przecież to takie nie w stylu Zayna...
- Kiedy się obudził, byłem dla niego bardziej oschły. Zapytał, co się stało. Wtedy powiedziałem, że to nie może trwać wiecznie, że nasze „wakacje" już się skończyły i że każdy z nas powinien powrócić teraz do swojego życia – szepnął Zayn, bojąc się, że jego głos ponownie załamie się i rozpłacze się przy Harrym.
- Największy stek bzdur, jaki kiedykolwiek usłyszałem z twoich ust, głupku.
- I co z tego, że to wiesz? – zapytał Zayn, unosząc głowę. – To nie ma znaczenia.
- Wszystko ma znaczenie, Zayn. Wystarczy, że pobiegniemy teraz do niego i powiesz mu, co naprawdę czujesz. – Spojrzał w czekoladowe tęczówki przyjaciela, gładząc lekko jego policzek. – Bez kłamstw, Malik.
Słysząc ciepły głos Harry'ego, ponownie się rozpłakał.
- Nie płacz już, proszę – wyszeptał Harry, obejmując dłońmi głowę przyjaciela i mocno przytulając ją do swojej piersi. Ułożył swobodnie brodę na jej czubku, patrząc gdzieś w odległy punkt.
- Najgorsze jest to, że ja naprawdę go pokochałem – wyszlochał, a jego głos został nieco stłumiony przez ciało Harry'ego. – Czuję, że mi na nim zależy, że chcę przy nim być. Nie tak, jak przy tobie. To co innego. Przy tobie chcę być, aby móc się tobą opiekować, bronić cię, pocieszać... jak przyjaciel, po prostu. A przy Niallu chciałbym być, jak przy partnerze. – Zamilkł na chwilę, zastanawiając się. – Nie wiem, czy to miałoby szansę przetrwać, ale wiem, że mógłbym być przy nim naprawdę szczęśliwy. Właśnie teraz. Właśnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebuję. Po prostu miłości drugiej osoby, Hazz.
Styles nie zastanawiał się długo. Niemal natychmiast kazał Zaynowi zebrać się do kupy i ogarnąć. Bardziej racjonalnie patrzył na całą sytuację, dlatego postanowił pomóc przyjacielowi zawalczyć o coś, na czym naprawdę mu zależało.
*
Liam właśnie wszedł do mieszkania. Rzucił niedbale klucze na szafkę, zdejmując buty. Wrócił do kuchni, gdzie od razu zaczął zmywać brudne naczynia. Zanim odprowadził Nialla na przystanek autobusowy, skąd Niall miał się udać do Londynu, a stamtąd polecieć do Irlandii, zdążyli zjeść obiad. W trakcie niego Niall zarezerwował ostatni wolny bilet na lot do Irlandii. Było mu ciężko pożegnać się z nim, ale wiedział, że wróci jeszcze na ostatnie egzaminy.
Nagłe i gwałtowne pukanie rozległo się, powodując, że Liam się wystraszył.
- Już idę! – zawołał, mając nadzieję, że jego gość uspokoi się i przestanie tak mocno walić w drzwi. – Idę, człowieku! – zawołał, będąc pod drzwiami. Nie wyjrzał nawet przez wizjer, tylko od razu otworzył drzwi, zamierając.
- Przepraszam – wydukał Harry, kiedy ujrzał przed sobą Liama.
- Cześć, Harry – powiedział swobodnie chłopak, zerkając na Zayna, stojącego za Stylesem. Dostrzegł jego popuchnięte oczy i nie wiedział, czy ma go nienawidzić za to, że rozbił jego idealny związek, czy jednak współczuć, że tak spieprzył całą sprawę. – Nialla nie ma, jeśli to jego poszukujecie.
- Nie ma? – zapytał zaskoczony Harry, oglądając się na Zayna, który wzruszył ramionami i spoważniał.
- Nie ma. – Powtórzył Liam, kręcąc głową z aprobatą. – Za godzinę ma odlot z Londynu. Wraca do rodzinnego miasta.
- Co? – wyszeptał Zayn, chwytając przedramię Harry'ego. Liam widział, że był bliski płaczu. – Ale jak to? Dlaczego?
- Nie wierzę, że jeszcze pytasz. – Liam westchnął. – Pobawiłeś się nim, a kiedy ci się znudziło, tak po prostu go zostawiłeś. To nie było fair, Zayn. Nie nienawidzę cię za rozwalenie naszego związku, chociaż powinien. Cóż, nie jestem taki. Ale za to, że skrzywdziłeś go, mam ochotę ukręcić ci kark – wysyczał, marszcząc brwi.
To, że nie byli już razem i postanowili się rozejść w pokojowym nastroju, nie oznaczało, że przestaną się przyjaźnić. Oboje znaczyli dla siebie dużo i wiedzieli, że jako przyjaciele będą sobie potrzebni. Chociaż czasem pojawią się bolesne wspomnienia, to pojawią się także te dobre. A kto wie, może kiedyś udałoby im się wrócić do siebie?
Liam jednak nie odbiegał tak daleko w przyszłość. Nie liczył na to, że będzie ponownie z Niallem w związku. Po prostu chciał nadal być jego przyjacielem, a z miłości kiedyś się wyleczy. Taką miał nadzieję.
- Miałem nadzieję, że nie powie ci o niczym i będzie żył z tobą normalnie... Harry wszystko spieprzył – dodał, patrząc gniewnie na przyjaciela.
- Niczego nie spieprzył. Pozwolił mi oswoić się z sytuacją. A Niall sam przyznał się, że... no. – Liam spojrzał gdzieś w bok, nie chcąc utrzymywać dłużej kontaktu wzrokowego z żadnym z nich. – Wróci tu tylko na egzaminy. Powiedział, że nie miałby siły patrzeć na ciebie na szkolnych korytarzach.
Zapadła pomiędzy nimi cisza, którą żaden nie chciał przerywać. Harry przyglądał się wszystkiemu, obawiając się, że już wszystko jest stracone. Zaś Liam i Zayn nie myśleli o nikim innym, jak o Niallu. Żaden z nich nie potrafił poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Chcieli tylko szczęścia dla blondyna, a wyszło na to, że cierpieli wszyscy trzej.
~·~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro