Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

~·~

  Całą niedzielę Zayn nie widział Nialla. Od czasu ich krótkiej wymiany zdań miał wrażenie, że jego współlokator przepadł, jak kamień w wodę. Nie rozumiał dlaczego, ale czuł coś dziwnego, kiedy w zasięgu jego wzroku nie było uroczego i trochę zbuntowanego blondyna. Brakowało mu przekomarzania z nim, jego docinek, a chyba w szczególności zwykłej obecności Horana.

  Nawet wieczorem, leżąc już w łóżku po dwudziestej trzeciej, Nialla nadal nie było. Nie wiedział, co o tym myśleć. Zdawał sobie sprawę, że Irlandczyk mógł mieć go dość. Ale nie myślał, że do tego stopnia.

  Sam nie wiedział kiedy, ale po prostu zasnął. Jedyne, co jeszcze zdążył zarejestrować, to ciche grzmoty w oddali.

*

  Kiedy Niall wszedł do pokoju, Zayn już spał. Było parę minut po północy. Cicho rozebrał się do bokserek, niezdarnie układając ubrania na otwartej walizce, stojącej nieopodal łóżka.

  Niall zaraz po rozmowie na plaży chciał uciec do swojego pokoju i zamknąć się tam. Jednak spotkał po drodze Marcelę, która z przyjaciółkami zaciągnęła go do siebie. Nie wyjaśnił otwarcie przyczyn jego stanu. Wiedział, że nikt, poza Harrym i nim samym, nie wie o tym, że Zayn jest biseksualny. A nie był na tyle wredny, żeby w ramach zemsty ogłaszać to komuś. Po prostu taki nie był i nic nie mogło tego zmienić.

  Dziewczyny zajęły się nim lepiej, niż mógł to sobie wymarzyć na ten moment. Przytulały go, pozwalały się wypłakać w ramiona i Niall ani przez chwilę nie poczuł się skrępowany czy upokorzony. Były dla niego oparciem. Gdyby nie one, spędziłby samotnie resztę wolnego dnia. A tak, dzięki dziewczynom zrozumiał pewne sprawy, które jeszcze bardziej namieszały w jego życiu.

  Grzmoty, które jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej były odległe, teraz przybierały na sile. Było to złym sygnałem dla Nialla, gdyż wiedział, że nie zaśnie. Przeklinał w sobie ten strach. Nie był w nim bezpodstawny. Każda burza przywodziła mu na myśl dziadka, który zginął w czasie lotu z Francji do Irlandii, kiedy miał niecałe dwanaście lat. Był z nim bardzo zżyty. Kochał go, może nawet bardziej, niż całą rodzinę razem wziętą. Dziadek lubił zabierać małego Nialla na ryby. Zawsze kupował mu prezenty, głównie bez okazji. Lubił rozpieszczać swojego najmłodszego wnuka, rozmawiać z nim na przeróżne tematy i doradzać mu, kiedy nie wiedział, jak postępować z dziewczynami.

  Niall jednak wiedział, że nic mu nie grozi w pensjonacie. Ale uczucie strachu zawsze brało górę nad jego podświadomością, nie pozwalając mu w spokoju zasnąć. Oddychał płytko, wzdrygając się na każdy grzmot. Leżał skulony i zawinięty w kołdrę, mając nadzieję, że burza szybko ustanie.

  - Niall? – Cichy, zachrypnięty głos, który rozległ się po pokoju sprawił, że Niall jeszcze bardziej zesztywniał. Ostatnie, czego w tej chwili potrzebował, to rozmowa z Zaynem. – Niall, jesteś tu?

  W tym momencie błyskawica przeszyła niebo, na ułamek sekundy rozświetlając pokój, w którym spali chłopcy. W przeciągu tej krótkiej chwili Zayn dostrzegł, jak ciało Irlandczyka wzdrygnęło się. Zainteresowało to bruneta. W głowie miał swoje podejrzenia, ale nie chciał w nie uwierzyć. Na paluszkach zbliżył się do łóżka współlokatora, dotykając jego ramienia w chwili, kiedy rozległ się ciężki grzmot, który aż zatłukł oknami. Niall pisnął cicho, gwałtownie odkrywając głowę. Nie był przestraszony. Był przerażony na śmierć.

  - Niall, boisz się burzy? – zapytał łagodnie Zayn, siadając na skraju. W ciemnościach nie dostrzegł nic. Słyszał tylko przyspieszony oddech Nialla, co chwilę przerwany przełknięciem śliny. Błyskawica znów przeszyła niebo i Zayn mógł zarejestrować miejsce położenia chłopaka. Siedział oparty o ścianę z kolanami podciągniętymi pod samą brodę. Oczy miał mocno zaciśnięte. – Niall, ty naprawdę się boisz.

  - To nic takiego. – Wyszeptał. Miał nadzieję, że to zakryje drżenie jego głosu. Mylił się. – To ty mnie wystraszyłeś. – Skłamał. Miał nadzieję, że Zayn uwierzy, jednak on nie dawał za wygraną. Zdawał sobie sprawę z tego, co działo się z Niallem. Jak na potwierdzenie jego słów, Niall znów sapnął, kiedy rozległ się grzmot.

  - Wiem, że kłamiesz. – Westchnął krótko, wykładając nogi na łóżko i szukając rogu kołdry.

  Deszcz coraz bardziej się nasilał, dlatego Niall nie usłyszał ruchów Zayna. Dopiero gdy po raz kolejny błyskawica rozświetliła pokój, blondyn zorientował się, co się działo.

  - Co ty wyprawiasz? – zapytał z niedowierzaniem.

  - Waliyha, moja siostra, także boi się burz. Oboje mamy pokoje na najwyższym piętrze, dlatego zawsze przychodziła spać do mnie. – Wyjaśnił, uśmiechając się lekko. – Wiem, że bez tego nie potrafiła zasnąć. I tak pewnie jest z tobą, mam rację? – Niall nie odpowiedział, co Zayn uznał za potwierdzenie jego słów. – Parę dni temu też nie spałeś, co?

  - To nie ma nic do rzeczy. Idź stąd – mruknął, zaciskając mocniej ramiona wokół nóg.

  - Jaki ty jesteś uparty! – krzyknął szeptem. – Nie widzisz, że w jakimś stopniu zależy mi na tobie i nie chcę, żebyś trząsł się całą noc, tylko spał spokojnie?! – Zacisnął mocniej kołdrę w dłoniach, kiedy jego słowa padły. Nie chciał tego wymawiać. Chciał to zachować dla siebie.

  - Tak tylko mówisz – burknął Niall z niedowierzaniem. – Chcesz mną znów manipulować.

  - Nie chcę tobą manipulować. Nigdy nie chciałem! – Zamyślił się na chwilę, wydychając głośno powietrze. – Okay, może trochę na początku. – Przyznał szczerze. Nie chciał zwlekać, dlatego od razu wyjaśnił: - Chciałem tylko, żeby Harry był bezpieczny. Gdybyś chciał powiedzieć wszystkim o naszej orientacji, ja jakoś dałbym radę, ale on nie. Jest wrażliwy i... i jego rodzina jest wyczulona na punkcie homoseksualizmu. Dla nich to coś nie do pojęcia. A oboje wiemy, że Harry nie chce pakować się w związek na całe życie z facetem. Poszukuje dziewczyny, która zapewni mu szczęście. To widać po nim.

  - Kochasz go... - Niall bardziej stwierdził, niż zapytał. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Zaimponowało mu to, jak Zayn dbał o chłopaka.

  - Tak – odparł. Jego głos wydawał się być przepełniony radością. Niall przez chwilę zapomniał, że wokoło panuje burza. Rozluźnił się, prostując nogi. – Ale tak, jak on kocha mnie. Czyli jak brata. Wiesz... Mam tylko siostry. A on mi zastępuje właśnie takiego brata, o jakim zawsze marzyłem. A że czasem się pocałujemy albo prześpimy razem to jeszcze nic nie znaczy.

  - Myślałem, że wy.. no... jesteście parą.

  - Nie, nie. – Zayn roześmiał się z lekkością. – Dlatego tak bardzo nie chciałem, abyś nas wydał. Pewnie zauważyłeś, że Harry zawsze jest cichy i raczej trzyma się na uboczu.

  - To ty zawsze byłeś... znaczy jesteś liderem. – Stwierdził Niall.

  - To nie jest najważniejsze. Ważniejsze jest to, że widzę, co narobiłem. – Niall nieświadomie zacisnął mocniej dłoń na poduszce, wstrzymując powietrze. – Niall, przyznaj się. Chociaż zachowywałem się jak dupek, nie jestem dla ciebie obojętny.

  - Zayn, ja...

- Czasami obserwowałem cię uważnie na korytarzach. – Zayn nie pozwolił mu dokończyć. – Widziałem cię szczęśliwego. Miałeś Liama, kochaliście się. Ale zawsze zastanawiałem się, jak to byłoby być na jego miejscu. – Zamyślił się na krótką chwilę. – Pewnie ciągle musiał wysłuchiwać, jaki to jestem zły... Ale ja taki nie jestem. Może trochę. Ale mam też swoje dobre cechy...

  Niall nie odezwał się. Patrzył tępo w przestrzeń. Nie wiedział, co myśleć o słowach Zayna. Co więcej, nie rozumiał, do czego Malik zmierzał. Nagle coś sobie przypomniał.

  - Potraktowałeś Ellie jak chuj.

  - Wiem. I głupio mi teraz. – Przyznał ze  skruchą.

  - To jest niewybaczalne! – uniósł się.

  Zayn szybko zareagował. Siadł na oślep na udach Nialla, zakrywając jego usta, aby więcej nie unosił głosu. Nie wiedział, która jest godzina, ale miał pewność, że był środek nocy.

  - Wiem. – Szepnął cicho. – Ale wiem też, że gdybym tylko był w stanie cofnąć czas, bez wahania zrobiłbym to. Na ten moment nie chciałbym żałować niczego w życiu.

  Pokój po raz kolejny rozjaśnił się, przypominając o panującej burzy na zewnątrz. Niall dostrzegł, że twarz Zayna znajduje się naprawdę blisko niego. Wpatrywał się w niego z czymś, czego Niall nie potrafił opisać. Były to zaledwie ułamki sekund, a wiedział, że Zayn nie patrzył na niego z obojętnością. Poczuł, jak dłoń bruneta sunie powoli z jego ust na policzek, kciukiem zataczając zarys jego warg. Dreszcze przeszyły jego ciało.

  - Powiedz nie, a przestanę. – Wyszeptał Zayn, omiatając ciepłym oddechem jego rozchylone wargi.

  Niall czuł przyspieszone bicie serca. Wydawało się, że wyskoczy z jego piersi. Na dotyk Zayna reagował dziwnym uczuciem, którego nie da się opisać, a które było przyjemne. Zupełnie jakby... był zakochany. Przy Liamie też to czuł. Jednak ich znajomość rozwijała się powoli i spokojnie. Oboje byli sobą zauroczeni i byli ze sobą szczęśliwi. Niall przez chwilę pomyślał, że przy Liamie zaczynał się czuć, jak przy bracie. Swobodnie, na luzie. A Zayn? Był nieobliczalny. Ciągle zaskakiwał. I chociaż był dupkiem, miał swoją drugą stronę. Tą dobrą, wrażliwą, czułą, kochającą... Niall być może będzie tego żałował, ale postanowił zaryzykować.

  - Ale ja nie chcę mówić nie – wypowiedział powoli, układając dłonie na jego talii.

Zayn bez wahania nachylił się w jego stronę, ostrożnie złączając ich wargi. Niall od razu pogłębił pocałunek, sunąć dłońmi wyżej. Objął kark Zayna, jakby w obawie, że ten nagle się rozmyśli. Ale to w ogóle nie wchodziło w grę. Zayn tego wieczoru był szczery, jak nigdy przedtem. Taki otwarty bywał jedynie przed Harrym, gdyż wiedział, że może na nim polegać. A w tamtej chwili chciał jedynie być blisko Nialla, bez względu na wszystko.

  Głośny grzmot sprawił, że Niall podskoczył wystraszony, uderzając plecami o ścianę za nim. W pokoju zapanowała cisza, przerywana ich przyspieszonymi oddechami.

  - Spać dzisiaj z tobą? – zapytał miękko Zayn, delikatnie gładząc kciukiem rozgrzany policzek Irlandczyka.

  - Tak – szepnął nieśmiało Niall.

Zayn uśmiechnął się pod nosem, schodząc z ud współlokatora i układając się od strony wnętrza pokoju. Choć on uwielbiał spać przy ścianie, tej nocy odpuścił sobie, ustępując Niallowi. Pozwolił młodszemu chłopkowi ułożyć się na jego piersi, obejmując go ramieniem. Przytulił policzek do puszystych i przyjemnie pachnących włosów Nialla, niedługo potem ponownie zapadając w głęboki sen.

*

  Zbliżała się siódma. Zayn przebudził się wcześniej, sięgając po telefon Nialla, leżący pod poduszką, aby sprawdzić godzinę. Wiedział, że ich budziki zadzwonią za niecałe piętnaście minut. W naturalnym przypadku pewnie próbowałby spać dalej. Ale kiedy miał obok siebie słodko śpiącego Nialla, wyglądającego jeszcze bardziej niewinnie, postanowił sobie odpuścić. Ułożył się na boku, z uśmiechem lustrując twarz Nialla. Wyciągnął przed siebie dłoń, wierzchem palców gładząc delikatną skórę zarumienionych policzków chłopaka. Westchnął głęboko, czując przyjemne uczucie wewnątrz. W końcu nachylił się bardziej w jego stronę, składając długi pocałunek na spierzchłych wargach Nialla.

  Blondyn mruknął przeciągle, budząc się.

  - Daj mi jeszcze pospać – mamrotał sennie.

  - Zaraz śniadanie. – Zayn mówił spokojnie i szeptem. Podparł się na łokciu, odgarniając pojedyncze kosmyki włosów z czoła Nialla. – Gdybyś nie przyszedł późno i od razu zgodził się, żebym tu spał, nie byłoby teraz kłopotu ze wstaniem. – Po raz kolejny pocałował czule Nialla, który tym razem oddał pocałunek. – Strasznie małe te łóżka. – Mruknął z niezadowoleniem, wstając.

  - Nie idź jeszcze. – Poprosił Niall, chwytając w obie ręce dłoń Zayna. Brunet roześmiał się z rozbawieniem.

  - Sam tego chciałeś – odparł tajemniczo.

  W mgnieniu oka na jego twarzy pojawił się podstępny uśmiech, który rozespany Niall dostrzegł. Nie zastanawiał się nad tym, dopóki Zayn nie usiadł na nim okrakiem, przedzierając się przed kołdrę i zaczynając łaskotać Irlandczyka po brzuchu. Niall zaczął się głośno śmiać, próbując powstrzymać Zayna, jednak nie udawało mu się to. Był bezlitosny. Uśmiechał się, mogąc słyszeć melodyjny śmiech współlokatora.

  - Stop! – Zawołał Niall, zduszony przed kolejny atak śmiechu. – Błagam!

  - W porządku. – Sapnął Zayn, odgarniając z czoła czarne jak smoła włosy. – Ale nie myśl, że tak łatwo ci odpuściłem – dodał z uśmiechem, palcem wskazującym lekko trącając nos Nialla.

  Zayn nie powiedział tego na głos poprzedniego wieczoru, ale dzięki temu wyjazdowi tak naprawdę ujrzał drugą naturę Nialla. I on zapewne jego też. Zawsze postrzegał Irlandczyka jako zdeterminowanego chłopaka, który wie, czego chce od życia. Który nie boi się niczego i jest w stanie zawalczyć o to, co jest dla niego ważne. Wczoraj ujrzał w nim także małego, zabłąkanego chłopca, który boi się, choć tak naprawdę jest bezpieczny. Zayn wiedział, że musiał mieć swoje powody do lęku, dlatego nie śmiał się z tego.

  Naprawdę chciał się stać dla Nialla kimś ważnym. 

~·~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro