Rozdział 1
~·~
Collage w Bradford przy Sunbridge Road zaliczał się do jednego z najlepszych w tym małym miasteczku. Mogli się tutaj uczyć ci najlepsi, którzy wiązali ambitne plany na przyszłość. Właśnie w tym niedużym miasteczku postanowił podjąć naukę Niall, skromny chłopak pochodzący z Irlandii.
Na początku było mu ciężko. Dostrzegł, że collage, do którego uczęszczał był dość złożony. Nie wyróżniał się niczym od innych szkół. Uczniowie byli podzieleni. Byli ci popularniejsi, do których wzdychała cała szkoła i naśladowała ich na każdym kroku. Albo byli ci, którzy byli szarymi myszkami wśród dziesiątek innych uczniów i mało kto znałby nazwisko tej osoby.
Niall, chociaż zaliczał się do tej drugiej grupy, gdyż absolutnie nic go nie wyróżniało, należał jednak do wyjątków, jakich było w tej szkole naprawdę mało. Już pierwszego dnia, kiedy podjął tu edukację, każdy wiedział, że przyjechał z Irlandii. Plotki szybko się rozniosły. W pierwszych tygodniach wiele dziewczyn kręciło się koło niego, czego nie potrafił zrozumieć. W Irlandii nie należał do rozchwytywanych chłopców. Później, kiedy na zajęciach ze sztuki pracował w grupie razem z Ellie, dziewczyna opowiedziała mu, że obcokrajowcy to tutaj osoby rzadko spotykane i każdy chciałby chociaż dla szpanu chodzić z kimś takim. Dlatego Niall stał się ostrożny i nie ufał nikomu poza Ellie. A wręcz nawet bawiło go, kiedy dziewczyny tak starały się o niego. Nie były świadome tego, że Niall za każdym razem oprze się ich względom i nie ulegnie, gdyż płeć przeciwna nie pociągała go w żadnym stopniu.
Po pół roku Niall mógł już normalnie funkcjonować, bez tłumaczenia dziewczynom, że kogoś ma, byleby tylko dały mu spokój. Istotnie, był w związku, na dodatek mieszkał z tym chłopakiem w wynajmowanym mieszkanku, trzy przecznice dalej.
Ku nieszczęściu Nialla, wydało się, że chłopak jest homoseksualny, zanim zdążył ukończyć pierwszy rok. Całkiem przypadkowo. Zebrało mu się na zwierzenia Ellie, którą uważał za swoją przyjaciółkę. Byli wtedy w bibliotece i pracowali wspólnie nad zadaniem z fizyki, którego nie do końca rozumieli. Wtedy podsłuchała ich jedna z dziewczyn, które na początku roku dłużyły się w Niallu. I, oczywiście, szybko rozpowiedziała to wszystkim. Ale dzięki pomocy Ellie, obelgi kierowane pod adresem Nialla, chłopak łatwo przetrwał. Choć nie od dziś spotykał się z obraźliwymi określeniami.
Teraz, kiedy minęły prawie dwa lata, wszystko już się ustabilizowało. Niall pokazał, że ma silny charakter i nie daje się złamać. Jednak mimo wszystko pozostała tylko jedna jedyna osoba, która po tym wszystkim ciągle lubi mu dopiekać.
- Hej, Ellie – Irlandczyk przywitał się z przyjaciółką, całując w policzek. – Ślicznie dziś wyglądasz.
- Och, Niall! Dziękuję – odparła słodko, pozwalając sobie przytulić mocno do przyjaciela, a na koniec całując go delikatnie w usta.
Takie gesty były dla nich na porządku dziennym. Ellie traktowała Nialla tak samo, jak swoje przyjaciółki, Hilary i Bellę. A w stosunku do nich okazywała takie same gesty. Były dla niej po prostu dowodem czystej przyjaźni. Choć wścibscy odbierali to jako coś więcej, oni wiedzieli, że nigdy nie połączy ich miłość.
- Wczoraj Hilary była na randce z Davidem. Wieczorem przyszła do mnie i opowiedziała, że całkiem dobrze się bawili. Mam nadzieję, że będzie z tego coś więcej, bo przecież tak długo starała się o jego względy – westchnęła wyraźnie rozpromieniona.
To Ellie załatwiła przyjaciółce randkę. Gdy dowiedziała się ponad miesiąc temu, że Hilary podkochuje się w chłopaku, który chodzi z nią na większości zajęć, postanowiła zbliżyć się do niego i bardziej zakumplować. Prowokowała wiele sytuacji, w których przyjaciółka mogłaby bardziej poznać Davida Greena, jednak nieśmiałość nie pozwalała jej na to. Dlatego któregoś dnia na lekcji francuskiego Ellie zapytała wprost, czy umówiłby się z Hilary. David zgodził się bez problemu. A nawet więcej, Ellie miała wrażenie, że jej przyjaciółka również spodobała się Greenowi.
- To dobrze. Hilary może w końcu przestanie wzdychać do nich dwóch na raz – zauważył Niall, przypominając sobie, że Hilary raz oznajmiła, że kiedyś chciałaby spotkać się z Davidem, albo jego kuzynem, Zaynem.
Zayn był jednym z najpopularniejszych chłopaków w całym collage'u . I chociaż był rodziną z Davidem, ich charaktery były zupełnie odmienne. Zayn zaliczał się do środowiska osób niedostępnych. A gdy już zwrócił na jakąś dziewczynę uwagę, była ona największą szczęściarą, uczącą się na tym uniwersytecie.
- A kiedy ty w końcu wybijesz go sobie z głowy? – zapytał niespodziewanie Niall. Ellie na krótką chwilę zamilkła, nie patrząc na przyjaciela.
Niall doskonale wiedział, że dziewczyna była jedną z tych, które skrycie podkochiwały się w Zaynie Maliku. Wiele razy próbował wybić jej z głowy tego chłopka, bojąc się, że dziewczyna będzie cierpieć przez niego. Jednak bezskutecznie. Dziewczyna była ślepo zauroczona.
Irlandczyk uważnie zlustrował jasną buzię Ellie. Dostrzegł, że jest nieco zakłopotana, ale nie rozumiał powodu tego. Nie raz zdarzyło mu się wysłuchiwać, jaki to Zayn jest mądry z historii, bo zna wszystkie wydarzenia z przeszłości. Albo jak to Zaynowi udało się zaskoczyć panią Willis, gdyż napisał bardzo dobre wypracowanie z języka angielskiego. Niall wtedy zawsze porównywał zachowanie Ellie do typowego nastoletniego zauroczenia. Dziewczyny wtedy śledzą każdy ruch chłopca, który im się podoba i potrafią zachwycić się absolutnie wszystkim. Nie rozumiał tego.
Nagle twarz dziewczyny rozjaśniała. Powiódł wzrokiem w kierunku, gdzie ona patrzyła i już zrozumiał jej zachowanie.
- O wilku mowa – mruknął z niezadowoleniem.
Właśnie Zayn wraz ze swoimi kumplami weszli do szkoły i zmierzali w kierunku szafek. Czasem Niall zastanawiał się, dlaczego to akurat Louis Tomlinson wyrwał dziewczynę, która uchodziła za najpiękniejszą w całym collage'u. Niall nie postrzegał tak Eleanor Calder. Owszem, na swój sposób była piękna, ale bardziej jego uwagę zwracała Danielle Peazer, przyjaciółka El. Miała ona dość specyficzną urodą, a jej burza włosów zawsze wyróżniała się w tłumie, co, według Nialla, czyniło ją wyjątkową w całej szkole.
- Siema, Collins – odezwał się Zayn, kiedy znalazł się obok Irlandczyka i oniemiałej Ellie. Chłopak uśmiechnął się szarmancko do dziewczyny, puszczając jej oczko. – Zauważyłem, że rozumiesz ten ostatni temat z matematyki. Może... mogłabyś mi jakoś z nim pomóc? Algebra nigdy nie była moją mocną stroną.
Ellie bez zastanowienia zgodziła się, umawiając z Zaynem następnego dnia po lekcjach w bibliotece szkolnej. Niallowi ani trochę nie spodobało się to. Miał wrażenie, że Malik coś kombinuje. A gdy brunet zmierzył wzrokiem od stóp do głów Irlandczyka, ten był niemal stuprocentowo pewien swoich podejrzeń.
- Ellie, zastanów się dobrze, zanim zrobisz coś głupiego – poprosił przyjaciółkę, gdy Zayn wraz ze swoją paczką oddalili się.
Niall obejrzał się za pozostałą trójką, napotykając wzrokiem Malika, który posłał zadziorny uśmiech jego przyjaciółce. Poczuł dreszcze, nawet w cebulkach włosów. Wyczuwał kłopoty. Dla niego Zayn był jednym, wielkim, chodzącym kłopotem. Kłopotem, którego chciałaby mieć każda dziewczyna.
- Nialler, nie bądź taki przewrażliwiony. – Powiedziała Ellie, pociągając przyjaciela za ramię. Podążyli w kierunku klasy, gdzie mieli mieć lekcję angielskiego. – Mam swoje lata, nie jestem, już tą głupią szesnastolatką, która robiła wszystko, aby zatrzymać przy sobie ukochaną osobę.
Zatrzymali się przy klasie, witając z kilkoma osobami. Niall oparł się o ścianę, obserwując Ellie spod swojej blond czupryny, opadającej na jego oczy. Nie starał się nawet ukrywać, że nie podziela radości przyjaciółki. Ellie zauważywszy to, westchnęła głęboko, przewracając teatralnie wzrokiem. Nie rozumiała obaw Nialla. Miała swoje dwadzieścia lat i była odpowiedzialna za siebie. Potrafiła podjąć właściwe decyzje i panować nad sytuacją. Była tego pewna.
- Zaufaj mi – szepnęła, chwytając blondyna za ramiona.
Przeszywała go wzrokiem na wskroś, dopóki ten nie spojrzał gdzieś w bok. Ellie wykorzystała ten moment, aby krótko musnąć go w policzek.
- Jestem dużą dziewczynką – rzekła, uśmiechając się słodko. Chłopak, mimo woli, odwzajemnił ten gest. – A teraz weź mnie przytul i pokaż, że choć trochę cieszysz się moim szczęściem – dodała, przyciągając chłopaka ku sobie.
Niall nie potrafił tak po prostu odtrącić niskiej, drobnej brunetki, która była pełna optymizmu. Podziwiał to w niej. I był wdzięczny Bogu za to, że to właśnie ją postawił na jego drodze. Bo gdyby nie ona, pewnie zrezygnowałby z nauki w collage'u, szczególnie tym przy Sungridge Road, który cieszył się najlepszą opinią wśród uniwersytetów w Bradford.
~·~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro