Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ᴅ. ᴀ. ᴛᴀɴᴅᴇ × ᴊ. ᴀ. ғᴏʀғᴀɴɢ

Miałem cholernie dość.

Umówiłem się z Danielem, który miał przyjść tego dnia do mnie. Właściwie, spotkanie było jego pomysłem. Mieliśmy spędzić miło czas, tak jak to mieliśmy w zwyczaju, powygłupiać się czy porobić cokolwiek w naszym stylu. Wszystko byłoby w porządku, gdybym kolejny raz w ciągu kilku minut nie usłyszał jakiegoś zdania na temat jego dziewczyny. Trochę się na nią denerwował, gdyż ta zbyt bardzo naciskała na niego w sprawie zaręczyn, których tak bardzo pragnęła, przez co mieszała nie co w jego planach.

A ja byłem wkurwiony i cholernie zazdrosny, będąc nieszczęśliwie zakochany w swoim najlepszym przyjacielu.

-Nie wiem, niby chciałbym spędzić z nią resztę życia, ale jednoczenie nie jestem do końca przekonany. W sensie wiesz, trochę za dużo ode mnie wymaga no i-

-Japierdole, Daniel, zamknij się już wreszcie- podniosłem głos, kiedy kolejny raz o niej wspomniał. Chciałem chociaż udawać, że skupiam się na filmie który obecnie leciał, ale tak naprawdę to umierałem wewnętrznie. Marzyłem, by to o mnie potrafił tyle mówić innym. Bym to ja był na tym pierwszym miejscu, by to do mnie żywił takie uczucia. Bolało mnie to niemiłosiernie. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić do tego stopnia, że sam na siebie się denerwowałem i obwiniałem. Próbowałem się z tego wyleczyć, niestety z każdym kolejnym dniem coraz bardziej go kochałem. Chciałem go nienawidzić. Wtedy bym nie cierpiał tak bardzo, jak teraz.

Tande zamilkł, spuszczając wzrok. Szybko pożałowałem tego, że podniosłem na niego głos, gdy ujrzałem jego smutną minę. Nigdy nie krzyczałem na niego, ponieważ nie miałem powodu. Jednak tym razem coś we mnie pękło, było to silniejsze ode mnie.

Byłem nic nie wartym egoistycznym dupkiem, który myśli tylko o sobie. Ale nie potrafiłem dłużej udawać, że cieszy mnie jego związek z tą dziewczyną. Byłem na nią zły, że mi go zabrała. Bo zabrała, prawda? Pojawiła się z nikąd i rozkochała go w sobie. A ja zszedłem na drugi plan, będąc tym 'dobrym przyjacielem'. Tylko przyjacielem. Okropnie mnie to bolało, ponieważ zawsze to mnie brał pod uwagę jako pierwszego, a teraz moje miejsce zostało zajęte przez kogoś innego.
Tak cholernie pragnąłem być przez niego zauważony. Móc zasnąć w jego objęciach i następnego dnia obudzić się z nim przy boku. Pragnąłem być blisko niego, jednak starałem się go równocześnie od siebie odsunąć, by wyleczyć się z tego uczucia, które trwało od dobrych kilku lat, które nie chciało przestać się we mnie rozwijać.

Czułem się bezradny. Ta miłość do niego niszczyła mnie doszczętnie. Jeszcze zanim zaczęli się spotykać, miałem cień nadziei. Ta nadzieja szybko legła w gruzach, z brakiem realnych szans na odbudowę.
Mój mózg podpowiadał, bym ograniczył z nim widywanie się, po prostu odciął się od niego, ale gdy tylko Daniel zaproponował spotkanie, zgodziłem się bez wahania. Moje serce nadal nakazywało mi walczyć o niego. Ale co ze mnie by był za człowiek, który niszczy związek przyjaciela?

Nawet nie poczułem kiedy łzy samoistnie zaczęły skapywać po moich policzkach. Uświadomił mnie o tym dopiero Tande, który przerwał tym samym błogą ciszę.

-Hej, co się stało, Johann? Dlaczego płaczesz?- zapytał z troską w głosie.

Nie odpowiedziałem mu. Nie chciałem. Nie miałem siły. Pokręciłem głową, zmuszając się na delikatny uśmiech, szybko ścierając dłonią łzy. Wstałem i skierowałem się do łazienki, żeby się uspokoić, zostawiając zdezorientowanego Daniela samego.

Opłukałem twraz zimną wodą, następnie opierając ręce na umywalce. Oczywiście, byłem zbyt rozemocjonowany i nie pomyślałem, by zamknć za sobą drzwi na klucz, co drugi chłopak oczywiście wykorzystał.

Poczułem, jak wtula się w moje plecy, co jeszcze bardziej mnie rozkleiło. Dlaczego zwykle przyzwyczaja mnie do takich gestów, a potem jak gdyby nigdy nic, zostawia mnie z ponownie złamanym sercem? Tak bardzo pragnąłem jego bliskości... Jednak te miejsce obok niego było już dawno zajęte. Może gdybym mu powiedział nim zaczął się z nią spotykać, wszystko byłoby inaczej? Może bylibyśmy razem, szczęśliwi? A może by mnie zostawił i wyśmiał?

Nie potrafiłem się uspokoić. Zbyt długo to trwało. Próbowałem nie raz go zastąpić kimś innym, ale nikt nie podołał. Nikt nigdy nie mógłby mi zastąpić tego blondyna, którego tak bardzo kochałem. Nikt nie był tak samo piękny jak on, ani nikt nie miał tak cudownego charakteru.
Moje myśli wciąż krążyły wokół niego i nie zamierzały dać mi spokoju. Chciałem się cieszyć z tych małych gestów jakie dla mnie robił, ale nie potrafiłem. Bo chciałem więcej.

-Ciiii, Johann, już dobrze, spokojnie- szepnął, mocniej mnie tuląc. Nie wiedział, że jego poczynania tak naprawdę tylko coraz bardziej wbijały mi szpilkę w serce.

-Nie Danny, N-nie jest d-dobrze- wybełkotałem, odwracając się w jego ramionach tak, że byliśmy ze sobą twarzą w twarz. Właściwie, to popełniłem błąd robiąc to, gdyż nasze twarze były stanowczo zbyt blisko. A żaden z nas nie odsunął się ani na milimetr.

Widziałem jego lustrujący wzrok, który przenosił to z moich oczu, to na moje usta.
Czułem, że jestem na granicy wytrzymania. Ale nie mogłem tego zrobić. Bo gdyby mnie odepchnął, stracił bym wtedy ostatnie powody do życia.

-To powiedz mi, co się dzieje. Chcę Ci pomóc- powiedział łagodnie. W jego oczach można było dostrzec smutek i troskę.

Westchnąłem.

-Mam ochotę chwycić cię za ramiona i potrząsnąć, byś się z tego wyrwał- odpowiedziałem, odwracając wzrok. Po mej twarzy nadal spływały samoistnie łzy.

Nagle poczułem dłoń Daniela na swoim policzku, gładzący mnie delikatnie kciukiem. Przymknąłem oczy i zadrżałem.

-Nie rozumiem o co ci chodzi-

Ponownie westchnąłem, lecz nie dałem mu odpowiedzi. Wciąż gładził mnie po policzku, a ja widziałem że to tylko tymczasowe. Że robi to po to, by mnie tylko uspokoić, a potem jak gdyby nigdy nic puści to w niepamięć. Gdybyś tylko wiedział...

Nie mogłem tego znieść. Nie mogłem znieść tego, jak bardzo miałem ochotę go pocałować w tym momencie, jednocześnie chcąc się go pozbyć z pola mojego widzenia. On i tak nie odwzajemni mych uczuć. Przecież ma prawie że narzeczoną. Jestem na straconej pozycji.

-Hej, spójrz na mnie- powiedział, chwytając obiema dłońmi moją twarz. Próbowałem na niego nie patrzeć, ale nie potrafiłem. Jego oczy były hipnotyzujące. Mogłem w nie patrzeć godzinami i nie znudziłoby mi się.

-Johann, martwię się. Wyjaśnisz mi o co chodzi?-

Nie mogłem mu powiedzieć. A z drugiej strony.. Co mi szkodzi? Dlaczego się martwię? Jeśli on mnie odrzuci, wtedy nic już nie będzie mnie tu trzymało. To było egoistyczne podejście, aczkolwiek nie widziałem innego wyjścia. Nigdy nikogo tak nie kochałem.
Bardzo długo zwlekałem z tym, by mu wyznać to, co czuję. Zawsze wszystkiego się bałem. Może to właśnie przez ten strach nie potrafiłem nigdy osiągnąć pełni szczęścia? Może to było tą największą przeszkodą?

Nabrałem powietrza, biorąc się na odwagę. Raz się żyje. Nic nie mam do stracenia już.

-Daniel, jesteś cholernie ślepy. Podobasz mi się. Kurwa podobasz mi się od dobrych kilku lat. Wiesz jak to kurewsko boli, gdy kogoś kochasz i nic z tym nie możesz zrobić, bo wiesz że ta osoba nie czuje tego samego i musisz słuchać o tym, jak układa jej się z kimś innym? To boli, gdy trakujesz mnie jak zwykłego przyjaciela, a ja próbuję wyrzucić z głowy wszystkie myśli i uczucia wobec ciebie, które nawet nie powinny kurwa istnieć- powiedziałem, prawie wręcz krzycząc. Nie kontrolowałem się, powiedziałem szczerze co myślę.

Cały czas stałem naprzeciw Daniela, trzęsąc się z nerwów. Dopiero teraz powoli do mnie docierało, jakie słowa wypowiedziałem. Kurwa.

Spuściłem wzrok, zamykając oczy. Nie chciałem widzieć jego reakcji. Spodziewałem się wszystkiego. Wyzwisk, krzyków, wyśmiania. Ale nie spodziewałem się tego, że mnie po prostu pocałuje.

×××

Liczba słów: 1220

Terve!
Jak obiecałam, teraz pora na Norwegów 🇧🇻
Mówiąc szczerze, nie chciałam dodawać tego one shota, ponieważ baaardzo mi się nie podobał, jednak po długim czasie zdecydowałam, by go poprawić i dodać.

Nie było mnie tu... Miesiąc? Jakoś tak, wybaczcie. Mam jakieś 4 shoty w trakcie pisania, ale ostatnio nie mam ani czasu, ani chęci. Po prostu nie chcę dodawać byle czego.

Swoją drogą dzisiaj urodzinki ma Eetu Nousiainen, więc wszystkiego najlepszego dla tego Fina 🥳💙🇫🇮

Mam nadzieję, że w miarę wam się podoba ten one shot.

Miłego dnia/nocy!

[29.04.2021]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro