Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Rozdział 3 -

..to ma jeden dzień i juz jest 50 wyświetleń? wowo dziękuje ❤️❤️❤️

____________________________

Siedziałem właśnie w pokoju przyjaciela patrząc się na idealnie posortowane książki i inne przedmioty na regale zaraz obok łóżka. Tak aby rozwiać wszelkie wątpliwości, nie grzebałem w jego rzeczach, sam madziar pozwolił mi na to abym znalazł coś czym mógłbym przez chwile się zająć a ja uwielbiałem czytać, więc jak się możecie domyślić obiektem mojego zainteresowania była oczywiście półka z książkami, jednak nie miałem za dużego wyboru pod tym względem ponieważ połowa książek znajdujących się w jego pokoju, była oczywiście w ojczystym języku bratanka. Trochę musiałem się naszukać aby znaleść coś dla siebie, jednak w moje ręce wpadła bardzo stara książka na której widok moje serce ścisnęło się jak mokra gąbka. Była ona oprawiona w bordową okładkę ze złotym zdobieniem zaraz przy rogach, była już trochę poobdzierana ale jak na swój wiek wyglądała i tak dobrze.
Patrząc się z nostalgią w przedmiot przez moją głowę przeleciały wspomnienia z mojego wczesnego dzieciństwa, na co moje oczy delikatnie się zaszkliły. Przytuliłem przedmiot do siebie a na mojej twarzy pojawił się smutny uśmiech.
- wtedy oboje byliśmy tacy szczęśliwi, wszystko było wtedy takie idealne .- pomyślałem rozklejając się coraz bardziej a moje myśli powędrowały do momentu w którym ten przedmiot stał się dla mnie niesamowicie olbrzymią wartością.
Nagle do pokoju wszedł Węgier. - Polska widziałeś moje- nie dokończył swojej wypowiedzi tylko stanął w miejscu przypatrując się mi z wyraźnym smutkiem wymalowanym na jego twarzy.
- co się dzieje?..- wyszeptał podchodząc do mnie ostrożnie. - to przez tego drania? Coś ci zrobił?!- zadawał pytanie po pytaniu pozostawiając w mojej głowie jeszcze większy mętlik.
- nie..- ledwo co udało mi się to wydukać ponieważ chwyciłem się za klatkę piersiową próbując nabrać powietrza. Mężczyzna zaraz po tym podszedł do mnie i przytulił głaskając mnie czule po pleckach. Zatrzymałem na krótki moment oddech w piersiach, po czym wypuściłem go płuc starając się zrelaksować w objęciach przyjaciela. Przepełniało mnie ogromne uczucie tęsknoty do czasów kiedy jeszcze wszystko było dobrze a z każdą myślą o tamtych pięknych dniach, w jednym momencie stałem się taki bezradny że nogi zrobiły mi się jak z waty. Lekko opadałem w dół a madziar widząc to usiadł razem ze mną na podłogę.
Tak bardzo tęskniłem za naszym beztroskim, dobrym życiem które zostało nam odebrane. Tak cholernie żałuje tylu decyzji których podjąłem, które doprowadziły mnie do martwego punktu, które sprawiły że los zgotował mi jeszcze większe piekło, jednak czy ja kiedykolwiek miałem wpływ na to co się stało?

- Wojna strasznie nas zmieniła, już nigdy nic nie będzie takie samo ja wtedy.. Czasem nie czuje się sobą.. Czasem mam ochotę po prostu zniknąć, na zawsze..  nie chce już nigdy czuć tego, co czułem wtedy podczas wojny.. nie chce znowu Cię stracić na długi czas.. albo i już na zawsze.. - wyszeptałem martwo patrząc w jeden punkt a diamentowe łzy samoistnie spłynęły po moich rozgrzanych policzkach.
Węgier milczał, jednak nie wynikało to z tego iż nie potrafił odpowiedzieć mi na mój przekaz, za dobrze go znałem aby tak stwierdzić, w chłopaku od zawsze było coś na tyle magicznego iż wystarczyła zwykła cisza pomieszana ze zwykłym, ciepłym, uściskiem aby doprowadzić mnie do pełnej równowagi przez co czasem miałem wrażenie jakby przez ten niewielki gest chłopak przesyłał mi swoje najgłębsze myśli docierające z jego serca. 
- Już dobrze mój aniołku.- wyszeptał bardzo delikatnym tonem głosu, powoli zaczynając bawić się moimi włosami. Podciągnąłem nosem po czym bardziej wtuliłem się w jego bark zamykając szczypiące mnie od płaczu oczy.
- Obiecuje że już nigdy nic nas więcej nie rozłączy, do póki ten cały pieprzony świat się nie skończy, przysięgam że zawsze będę przy Tobie. - dodał poważnie a jego dłonie na mojej głowie na czas jego wypowiedzi nie poruszyły się ani o milimetr. Madziar od zawsze poważnie traktował różne zaprzysiężenia jakie składał, nigdy nie złożyłby nieprawdziwej przysięgi, wolałby w ogóle jej nie składać niż mówić nie prawdę, po prostu było by to nie w jego stylu, dlatego wiedziałem iż to co powiedział było prawdą.
- pamiętasz co sobie przysięgaliśmy, prawda?- zapytał nagle, na co ja delikatnie odkleiłem się od niego, przeszywając go na wylot, dobrze znając odpowiedź na zadane mi przez niego pytanie.
- jak mógłbym zapomnieć. - odezwałem się z delikatnym różem na swoich bladych policzkach wspominając tamten dzień tak jakby to wszystko miało miejsce wczoraj.

~ ??? ~
Dwaj chłopcy biegli beztrosko przez polanę pełną maków i innych kwiatów jakie zrodziła natura, śmiejąc się przy tym i wygłupiając tak jakby nie miało być jutra. Słońce powoli zachodziło a obaj usiedli na miękkiej, zielonej trawie patrząc na horyzont. Słońce przypominało teraz wielką, czerwoną kulę powoli chyląc się ku ziemi. Czasem jakaś mała chmurka zasłaniała im widok tego zjawiska, ale letni wietrzyk natychmiast ją przepędzał dzięki czemu mogli w pełnej okazałości obserwować tą niesamowitą gwiazdę udającą się na długi spoczynek. Powoli czerwone barwy przechodziły na resztę nieba tak jakby słońce było paletą z farbą której używa jakiś przepotężny malarz, by nadać kolor całemu widnokręgowi.
- Polsko.- powiedział niższy brunet nie puszczając nadgarstka blondyna o szaro-niebieskich oczach.
Drugi spojrzał na niego pytająco oczekując odpowiedzi.
- Czy my już zawsze będziemy przyjaciółmi?- zapytał chłopiec patrząc na zjawiskowy zachód słońca.
- Oczywiście! Już do końca tego świata!- wypowiedział blondyn swoim niewinnym, dziecięcym głosem obejmując bruneta ramieniem. Zielonooki spojrzał na chłopca jakby nie wierzył w prawdziwość jego słów, po czym odsunął się od niego wyciągając ze skórzanej torby grubą książkę. Węgier wstał z miejsca po czym stanął zaraz na przeciwko młodego polaka tak aby przypatrzeć mu się z góry, jednak zaraz po tym nachylił się delikatnie wystawiając swoją dłoń ku drugiemu tak aby młody polak mógł wstać. Blondyn bez zastanowienia chwycił za jego rękę, po czym powstał na równe nogi zaraz przed swoim kompanem a ich małe dłonie nadal znajdowały się w mocnym uścisku.
- A jak będziemy dorośli, to nadal będziemy przyjaciółmi?- odezwał się marszcząc brwi tak jakby coś nie dawało mu spokoju.
- Przysięgam że nigdy Cię nie opuszczę.- wypalił naglę polak z powagą w głosie lekko schylając swoja głowę ku brunetowi, tak jakby chciał mu się ukłonić.
- Przysięgasz..- wyszeptał odwracając wzrok z delikatnym smutkiem.
- Wątpisz we mnie?-
- To nie..- przerwał widząc jak twarz blond-włosego delikatnie posmutniała.- tata powiedział mi, że kiedy będę już duży nie będziesz mnie więcej potrzebował i wymienisz mnie na kogoś innego. - zwierzył się.
- bzdura!- wypalił nagle ściskając jego dłoń. - Nie słuchaj twojego ojca, jesteś moim przyjacielem! Jak mógłbym Cię wymienić na kogoś innego?- oburzył się.
Brązowowłosy rozchmurzył się delikatnie na słowa polaka po czym chwile potrwali w długim milczeniu.
- Wierzysz w potęgę przyjacielskiej przysięgi?- zapytał naglę Węgier na co polak delikatnie kiwną głową.
- Więc czy przysięgasz mi być zawsze ku mojego boku na dobre i na złe?.
- przysięgam.- odpowiedział poważnie blondyn na co drugi podniósł delikatnie swoją brew w górę jednak po krótkim momencie na jego twarzy zawidniał uśmiech, węgier wierzył młodszemu, nie znali się od dzisiaj, jednak to teraz nastał ten moment na „ zaślubiny „ ich braterskiej przyjaźni.
- Przysięgam, iż oddam za ciebie życie, jeżeli będzie taka konieczność.- dodał pewnie blondyn z połyskiem w swoich oczach który odziedziczył po swoim ojcu.
- Napr-
- Tak.- odpowiedział mu marszcząc brwi mocniej ściskając jego dłoń.
Niższy uśmiechnął się na ten gest i wręczył polakowi wcześniej wspomnianą książkę, drugi z zaciekawieniem przyglądał się przedmiotowi nie zdając sobie spawy z tego, iż kiedyś właśnie to ta książka będzie towarzyszyła mu w najgorszych momentach jego życia, dodając mu otuchy w nadzieji na lepsze dni.
- miałem podarować ci ją wcześniej.- wyszeptał do polaka i objął jego ramiona.
- O czym ona jest?- zapytał.
Węgier nie odpowiadał przez chwile na pytanie polski, sprawiając mu tym większe zakłopotanie.
- Ph! jak przeczytasz to się dowiesz.- uśmiechnął się zadziornie na co towarzysz zaśmiał się pod nosem.
- ja też coś dla ciebie mam.- powiedział młody polak zdejmując złoty łańcuszek z krzyżem z jego szyi. - dbaj o niego i obiecaj że nigdy go nie zgubisz!.- dodał zawieszając cenny podarunek na zielonookim.
- nawet bym nie śmiał!- dodał wpatrując się w przedmiot jak w obrazek.
Oboje uśmiechnęli się do siebie po czym ponownie otulili siebie nawzajem ciepłym uściskiem.
- Nigdy, ale to nigdy o Tobie nie zapomnę, Lengyel.- wyszeptał a słońce dawno zaszło już za horyzontem.

——————
Przytuliłem się mocniej do przyjaciela ocierając słone łzy które i tak zdążyły zaschnąć na moich policzkach.
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie robisz. - uspokoiłem się odklejając się od niego. Przyjaciel jak zawsze miał rację, teraz mamy siebie i nie ważne co się wydarzy zawsze jakimś cudem los nas z powrotem połączy.
Madziar uśmiechnął się do mnie i wstał podając mi rękę, w jego oczach zrodziła się mała iskierka przypominająca mi ten sam obraz sprzed ponad stu lat. ( tak oni mają po tyle lat ale wyglądają młodo  )
- przecież od tego są przyjaciele, prawda? - dodał a w moich oczach również pojawił się ten magiczny, delikatny blask. Bez słowa chwyciłem jego dłoń na co poczułem jak delikatnie czerwienieje.
- Co powiesz na jakąś nockę filmową?- nagle zmienił temat kiedy ja zdążyłem podnieść się z kolan.
- Chętnie.- odpowiedziałem starając się zapomnieć o zaistniałej przed chwilą sytuacji. 
- Świetnie! To chodź, pomożesz mi z przekąskami.- wypowiedział z entuzjazmem i pociągnął mnie za nadgarstek prowadząc do kuchni.

// skip time //

Pov: Węgry

Razem z przyjacielem przygotowywaliśmy niewielkie przekąski na tą całą nockę filmową. Już prawię wszystko było gotowe jednak polak wiadomo uparł się na pierogi więc obserwowałem go chwile kątem oka przyrządzającego oczywiście wcześniej wspomnianą potrawę. Chłopak uśmiechał się co chwile pod nosem przechodząc z jednego miejsca do drugiego, nie wiem co jest takiego magicznego w lepieniu pierogów ale z tego co zdążyłem zauważyć sprawia mu to wiele radości.
Wyrwałem się z myślenia i zostawiłem go samego udając się po miękkie koce dla nas i poduszki po czym rozłożyłem je na sofie. Ponownie odwróciłem wzrok w stronę szczupłego blondyna ubranego w mój fartuch w papryczki. Zawiesiłem na nim wzrok jak zahipnotyzowany wlepiając się, w wydawałoby się mogło najpiękniejszego chłopaka na tym świecie. Cholera o czym ja myśle, coś mi się znowu do bani wkręciło.. to przecież mój przyjaciel, chyba nie mogę myśleć o nim w ten sposób? chociaż muszę przyznać że polak jest naprawdę przystojny a jego blizny których się tak bardzo wstydzi dodają mu więcej atrakcyjności.
Nagle w głębokiego myślenia wyrwał mnie chłopak z tacą jedzenia. Uśmiechał się od ucha do ucha po czym usiadł na kanapie a ja zaraz obok niego.
- to wybrałeś już jakiś film?- zapytał otulając się kocem.
- um tak, tylko nie wiem czy nie odejdziesz na zawał podczas oglądania.- stwierdziłem szukając wcześniej wspomnianego filmu, który znalazłem w tym momencie.
- horror?- zapytał znudzonym głosem jakby nie był zaskoczony moim wyborem, pokiwałem głową i uśmiechnąłem się do niego szyderczo.
- pff myślisz że będę się bał jakiegoś głupiego filmu? Proszę cie nie jestem aż takim mięczakiem .- wzburzył się
- a przypomnieć ci kto ostatnio przyleciał z płaczem bo się bał burzy?~ - powiedziałem to głosem jak do jakiegoś małego bachora. Ten tylko przewrócił oczami zawieszając ręce na ręce.
- to jeszcze nic nie znaczy.- powiedział patrząc na mnie kątem oka.
Parsknąłem kiwając głową, typowy, klasyczny polak, nigdy nie przyzna się do niewygodnej mu rzeczy.
Oboje już nie odezwaliśmy się słowem ponieważ po chwili włączyłem wcześniej wspomniany film.
Po około godzinie od rozpoczęcia seansu poczułem jak głowa polski opada delikatnie na moje ramię. Kątem oka spojrzałem na jego spokojną twarz która nie określała w tym momencie żadnej emocji. Szybko usnął, nawet za szybko, widocznie biedaczysko musiało być za bardzo zmęczone.. Westchnąłem czując się trochę „ osamotniony"?. Polska cały czas tu był jednak kiedy śpi to jakby go nie było.. zostałem w tym momencie tylko ja i moje myśli, a i jeszcze martwe krzyki aktorów z filmu który nawet nie jest straszny, nawet polska się nie przestraszył.. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym delikatnie wstałem z sofy odsuwając się tak aby położyć go wygodnie na kanapie.
- Śpij dobrze mój aniołku..- uśmiechnąłem się do śpiącego mężczyzny z delikatnym rumieńcem na swojej twarzy, który został przykryty ciemnością otoczenia, po zgaszeniu już wszystkich urządzeń znajdujących w pokoju.

***

W końcu nastał świt, ale to nie był prawdziwy powód przez który zostałem wybudzony ze swojego pięknego snu..
Nagle zerwałem się z miejsca i szybko zeskoczyłem z łóżka podbiegając do okna mojego pokoju.

- Zostaw mnie! - krzyczał stłumiony głos po drugiej stronie szkła. - Rozumiesz?! Puszczaj mnie!-
Moja twarz pobladła na widok jaki znajdował się przede mna..
- to.. to nie może być prawda...- szepnąłem ponieważ moje gardło momentalnie się zacisnęło, jednak nie wlepiałem się długo w to „ pobojowisko", momentalnie ruszyłem wybiegając z pokoju przy okazji biorąc swoja broń ze schowka który trzymałem pod łóżkiem.

- HEJ TY! Masz go w tym momencie puścić!- Krzyknąłem z czystą nienawiścią w głosie do dobrze znanego mi mężczyzny..


———————————————
\\ Uwaga! Kto zgadnie kto to, dostanie promo w następnym rozdziale!!
Powodzenia~

Do następnego rozdziału! <33
2082 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro