- Rozdział 22 -
...
Obecnie jest godzina 16:30. Aktualnie wszyscy siedzimy w naszym skromnym domku zajmując się własnymi sprawami.
Ja natomiast siedzę obok Węgra, który właśnie czyta coś w jakiejś starej gazecie. - Hmm, ciekawe od kiedy on coś czyta, trochę to do niego nie podobne.- pomyślałem skupiając swój wzrok na chłopaku.
Jego zainteresowana twarzyczka tym starociem najprawdopodobniej znalezionym gdzieś na strychu
..wyglądała.. całkiem uroczo..
...
H-he?!
Czy ja właśnie..Cholera o czym ja myślę.- Moja twarz lekko podrumieniała.
- Zakochałeś się czy co, że tak się we mnie wlepiasz?- Spojrzał się na mnie delikatnie odsuwając się od przedmiotu. Momentalnie na jego słowa stanąłem na baczność lekko zmieszany całą sytuacją. Szybko skierowałem swój wzrok na podłogę.
- Można tak powiedzieć. - Wymsknęło mi się z nerwów.
Podniosłem swój wzrok na Węgra który siedział lekko wryty przeszywając mnie wzrokiem.
W tym momencie dotarło do mnie co właśnie powiedziałem.
- Z-znaczy! Nie to miałem na myśli- Zawstydziłem się.
Madziar spuścił wzrok.
( dla osób które pytały w komentarzach kim w ogóle jest ten madziar. Dla wyjaśnienia.
„Madziar" to inaczej Węgier,
tak samo „Magyarország".
Mam nadzieje że teraz rozwiałam już wszelkie wątpliwości ^^" )
- Jesteś idiotą.- mrukną oburzony i wstał od stołu najprawdopodobniej udając się na górę.
Po jego słowach stałem bez ruchu przez ok. 5 minut patrząc pustym wzrokiem na ścianę przede mną.
Szczerze, jego słowa nie uderzyły we mnie jakoś bardzo, nic nie czułem. Tym bardziej, kiedy Węgier odchodził, z powrotem stawałem się tą samą bezuczuciową kreaturą „człowieka". Mój wyraz twarzy ponownie powrócił do swojej oryginalnej wersji. Teraz bez obecności Węgra nie potrafiłem okazać niczego, jedynym uczuciem jakie mi od zawsze towarzyszyło..jest..pustka.
...
Po paru godzinach samotności do pomieszczenia weszli Czechy i Słowacja z bananem na mordzie.
- Oo~ widzę że panowie w nastroju.- Odezwałem się sarkastycznie na co oni na moje słowa parsknęli śmiechem.
- Coż.. - Odpowiedział mi pierwszy Słowacja.- Mamy dla was pewną propozycję~.- kontynuował.
- Was? - podkreśliłem.
- No dla twojego kochasiaa i Ciebie idioto.- Zaśmiał się Czechy.
- Daruj sobie.- Odpowiedziałem bez zastanowienia.- Gadaj co chcecie.-
Po moich słowach usłyszałem ciche kroki Węgra który właśnie schodził na dół. Madziar stojąc dalej na schodach spojrzał się na nas z lekkim zakłopotaniem.
- O świetnie że jesteś Węgry! Bo właściwie chcieliśmy was zapytać o-
/ Ciąg dalszy nastąpi /
// Witajcie kochani po naprawdę długiej przerwiee 7w7 ehehe he-
Mam nadzieje ze ktoś tu żyje jeszcze bo sadge troche XD
Wracając, dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy pod ta książką, bardzo mi miłoo~
Do następnego rozdziału!~
400 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro