Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

D&D, Steve

Steve x Ashley dla anonim


Ashley, najlepsza przyjaciółka Steve'a równocześnie jego dziewczyna, która od zawsze miała problem ze swoją aspołecznością. Nie mogła zaprzeczyć, że odkąd poznała Pana Idealna fryzura, czuła się inaczej, weselej. Parę dni po Halloween, gdy wszyscy już zgasili dynie, piątka przyjaciół - dokładnie: Ashley, Dustin, Mike, Will oraz Lucas - siedzieli w piwnicy... jak zwykle grając w...

- Kula ognia! - krzyknęła Ashley - zabij go kulą ognia! - dodała po chwili. Will spojrzał się na nią zaskoczony.

- Może nie zginąć! - zaprzeczył Dustin.

- Meduza, robi się głodna! - zawołał Lucas, który prowadził całą grę.

- Musisz wyrzucić tylko więcej niż siedem! - stwierdził Mike. Will, pod naporem, Ashley i Mike'a rzucił kostkami. Turlały się jak, przez wieczność po stole. Wypadło dziewięć!

- Bestia, umiera... ale! Zamienia w kamień paladyna! - Krzyknął Lucas i uderzył w stół.

- Wyrzuć 13! - krzyknął Dustin do Willa...

Drzwi od piwnicy otworzyły się, choć nie przerwały gry, zwróciły uwagę Ashley.

- Nie za stara jesteś na to? - zapytał Steve Harrington z cwanym uśmieszkiem, opierając się nonszalancko o ścianę. Wszyscy na moment zwrócili uwagę na chłopaka, po czym Ashley powiedziała:

- Poczekajcie chwilę... Troll przyszedł...

Steve przewrócił oczyma, a klub westchnął jedynie i znowu zaczął grać. Wstała z miejsca i udała się na górę razem z Harringtonem.

- Daj jeszcze parę minut, muszę dokończyć kampanie... - oznajmiła i zrobiła błagalną minę.

- Siedzisz w tej piwnicy osiem godzin, z trzynastolatkami, którzy są nerdami...

- I? Kto mi broni? - spytała zakładając ręce na piersi.

- Twoja mama - zaśmiał się, a Ashley zmarszczyła brwi - Mówi, żebyś szybko przyjechała, a ja muszę cię odwieźć, jako dobry chłopak... - wyjaśnił, a blondynka westchnęła ciężko.

- Kiedy ona mi da święty spokój...

- Pewnie kiedy się wyprowadzisz - odpowiedział.

- Daj mi pięć minut, pożegnam się tylko z chłopakami - powiedziała i cmoknęła go w policzek.

***

Jechali w samochodzie, dosyć powoli jak na Harringtona. Ashley miała wrażenie, że wybiera również dłuższą trasę...

- Coś się stało? - spytała, a Steve nerwowo potrząsnął głową na nie.

- Nie, nie, nic... - odpowiedział i zmierzwił włosy.

- Zatrzymaj się - powiedziała stanowczo. Zahamował ostro na poboczu. - Coś się stało - tym razem stwierdziła zaniepokojona. Chłopak odwrócił do niej wzrok, patrząc się gdzieś w dal przez szybę.

- Ostatnio... dużo myślałem. O tym wszystkim... co zdarzyło się rok temu...

- Steve...

- Daj mi dokończyć. Nadal... nie powiedzieliście mi co dokładnie się tam stało - oznajmił.

- Mieliśmy o tym wszyscy zapomnieć, możesz nie rozgrzebywać starych ran? - spytała z poirytowaniem.

- Jak? Posłuchaj, nie wiem co się działo, po drugiej stronie... ale wróciłaś, całkiem rozwalona, wykończona, z ranami... do dziś zostały ci blizny...

- Nie chcę o tym mówić. To co się tam stało, zostaje tylko i wyłącznie ze mną - odparła. Była bliska płaczu. Nie chciała pamiętać o tym, że demogorgon ścigał ją przez dwa dni, póki nie ukryła się w jednej z szaf. Przesiedziała tam, w kompletnej ciemności zbyt długo.

- Ale...

- Nie chcę o tym mówić - odpowiedziała ostatatecznie. - Steve, kocham cię, ale...

Przerwała. Chyba dopiero teraz spostrzegła co powiedziała. Harrington natychmiast spojrzał na nią, równie zdumiony co ona. Patrzyli na siebie, jakby cała poprzednia rozmowa nie istniała. W ich głowach powtarzały się ciągle dwa słowa "kocham cię". Steve uśmiechnął się powoli i znów zaczął zjeżdżać na trasę.

- Ja ciebie też, Ashley - odpowiedział i chwycił ją za rękę. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro