Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37



Loczek siedział przy muszliklozetowej, wymiotując. Wczoraj Legion przejął władzę. Więc odteraz miał spokój.

Louis nie był w okropnym stanie, byłraczej zrelaksowany i bardzo zmęczony, więc mimo że Harry niewiedział, co dokładnie robili, cieszył się, bo Legion tym razemchyba był delikatny.

Młodszy usiadł na podłodze,trzymając się za brzuch. Nienawidził być w ciąży.

– Wszystko okey, kochanie? – spytałLouis, odnajdując wreszcie loczka.

– Tak... – westchnął tylko,przymykając oczy.

– Chodź, poleżymy razem, podobno topomaga. – Starszy uśmiechnął się.

– Wolę być tutaj... Zaraz z... – zaczął, lecz ponownie wylądował z głową w sedesie.

– Mój biedny Harry, więcej ci tak niezrobię – jęknął Louis, podnosząc włosy loczka.

– Nie, przeżyję – westchnął,  przytulając się do starszego.

– Co mogę zrobić, żeby mniej bolało? –spytał zmartwiony.

– Tul mnie – mruknął Harry, cmokając szyję Louisa.

Louis usiadł za Harrym i mocnoprzytulił go do swojego torsu.

– Kocham cię, wiesz?

– A ja ciebie – westchnął cicho.

Co dziwne, kiedy tylko Harry znalazłsię tak blisko Lou, jego mdłości zniknęły, jakby mały demon wjego wnętrzu uspokoił się.

Młodszy zamruczał cicho, relaksując się.

– Pomaga. – Zaśmiał się cicho demon.

– Yhym. 

– Ciekawe czy seks by pomógł –mruknął pod nosem dla żartów.

– O nie. Na razie zakaz seksów, Louis –powiedział loczek, podnosząc się lekko.

– Żartuję, kochanie. – Niebieskooki przyciągnął goznowu do siebie i schował twarz w przydługich loczkach.

– Idziemy się położyć? – spytałmłodszy.

– Może tak zróbmy, będzie wygodniej –przytaknął dominat.

– To chodź – westchnął cicho, ruszając do ich wspólnej sypialni.

Louis podążył za nim, ani na chwilę niepuszczając jego ręki.

– Taki mały ja i ty. – Zachichotał młodszy, kładąc dłoń na brzuchu.

– Chyba piekło i niebo się załamie, jak się urodzi. – Lou zaśmiał się i lekko popchnął młodszego napoduszki. Podwinął mu koszulkę i pocałował lekko już odstającybrzuch.

– Albo się połączą – powiedziałcicho, patrząc na mężczyznę.

– Też możliwe – przyznał starszy. – Myślałeś już nad imieniem?

– Może Mike? – zastanawiał się młodszy.

– Ładnie. – Louis uśmiechnął się. – Hej, Miki! – zaczął gaworzyć do brzucha.

Młodszy zachichotał cicho, patrzącsię na kochanka.

– Kocham was – wyznał, całująclekko brzuch Harry'ego, a potem mocno i zachłannie jego usta.

Loczek zamruczał cicho, oddającpocałunek. Oderwali się od siebie dopiero kiedyobu zabrakło tlenu.

– Uwielbiam twoje usta. – Oblizał wargi.

– Kocham cię, Hazz. – Louis uśmiechnął się, powtarzając to po raz kolejny. – Nie mogę przestać tegopowtarzać.

– A ja uwielbiam to słyszeć – odparł zielonooki z zagryzioną wargą.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro