Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33


Harry jęknął, upadając na podłogę. Trenowali drugi dzień i loczek czujł się o niebo lepiej, więc z uśmiechem walczył z blondynem.

– Skup się, dzieciaku – warknął znowu niebieskooki. – Świat demoniczny to nie przelewki.

– Oj, pingwinie, opanuj hormony. – Zaśmiał się, podnosząc z ziemi i rzucając płomieniem w demona. Jednak nie miał pojecia, że ktoś za nim stał. Jego miłość, która przyglądała się jego poczynaniom.

– Luke, daj mu chwilę spokoju, co? – poprosił sam pa iekieł. – Nawet mnie przywitać nie mógł. – Zaśmiał się.

Loczek odwrócił się do Louisa. To był jego kochanek. Ten, którego ostatnio skrzywdził. Tak chciałby go przytulić... Ale bał się, że szatanowi ponownie stanie się krzywda.

– Hazz... – Louis podszedł do niego ze smutną miną. – Powiedzieli mi, co chcesz zrobić – westchnął – popieram to, bo nadal cię kocham. – Spojrzał szklistym wzrokiem w oczy Harry'ego, jednak loczek pozostawał zimny, bez uczuć. Lucyfer spuścił głowę i zrobił krok w tył, nim objęły go silne ramiona bruneta. Mimo że przytulas był lekki, wypełniony strachem, to Louis czuł się w nim bezpiecznie.

– Przepraszam cię – zaczął cicho, zaciskając powieki.

– Kocham cię, Harry – wyznał demon, odwzajemniając przytulasa.

– Ja ciebie też – szepnął, próbując nie płakać.

– Luke, na dzisiaj koniec – wydał rozkaz, chwytając loczka za rękę i ciągnąć za sobą do zamku.

– Gdzie idziemy? – spytał.

– Chcę spędzić z tobą czas, właśnie przyjechałem i... chciałbym razem zjeść kolację. – Westchnął, wiedząc, jak żałosnie to brzmi.

– N-no dobrze. – Anioł zarumienił się delikatnie.

Usiedli w jadalni i zaczęli jeść.

– Co robiłeś przez ten cały tydzień?

– Walczyłem o przeżycie – westchnął, patrząc na demona.

– Ktoś ci groził? – spytał nagle poddenerwowany Louis.

– Z Legionem, Louis – odparł, jakby to było oczywiste.

– Pytałeś... czego wymaga do zjednoczenia? – spytał, głosno przełykając ślinę, gdyż był pewien, że ten demon postawi jako warunek jego dziurkę.

– Tak, ale nie chcę tego. Nie pozwolę mu na to. Wolę go zabić – prychnął, machając nogami.

– Go się nie da zabić, raz na jakiś czas będzie ci odbierał kontrolę – westchnął, przecierając oczy, był zmęczony. – Musicie zawrzeć pokój albo wykończy twoje ciało, unicestwiając was obu – powiedział, wstając od stołu. – Spytaj się go o minimum i potarguj się, a wszystko bedzie łatwiejsze. Albo sam coś zaproponuj.

Louis podszedł do Harry'ego, lekko całując go w policzek.

– Zaproponuj mnie raz w miesiącu. Zamkniesz go na jakiś czas, będzie zajęty przemyślaniem plusów i minusów umowy, zyskasz czas i nim się zgodzi, zaproponujesz mu mniej, bo będziesz już potrafił niektóre demoniczne sztuczki.

– Nie jestem tak silny. Ja już nie daję rady, Louis... – odparł cicho zielonooki.

– Masz mnie, Hazz. – Lou złapał jego policzki i mocno pocałował.

Mlodszemu poleciały łzy z oczu i oddał każdy z pocałunków.

– Śpij ze mną, Harry – jęknął Louis – proszę.

– To nie jest dobry pomysł – powiedział cicho loczek, patrząc na niego.

– Dawno tego nie robiliśmy, zresztą on na pewno jest jeszcze słaby – powiedział. – Proszę.

– Nie! – krzyknął, wyrywając dłoń i odsuwając się. – Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jaki on jest już teraz silny. Ciągle z nim walczę – powiedział, ruszając do wyjścia.

Louis spuscił głowę, kierując się na kanapę w salonie. Chyba zostanie księdzem.

Loczek zamknął się w pokoju gościnnym, padając na ziemię. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro