Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


Harry ruszył za ojcem do pomieszczenia, w którym odbywał się bankiet pokojowy. Od tamtego snu Harry ani razu nie teleportował się w śnie. Zasypiał i budził się w łóżku. Dla niego to byla radość, bo skupiał się na treningach.

Domyślał się jednak, że i na tym bankiecie pojawi się diabeł i cholera, naprawdę nie miałby nic przeciwko gdyby, ten znowu chciał go wylizać. Szybko się opamiętał i uspokoił swoje mysli, wracając do usmiechania się do nowo przybyłych gości.

Nie mylił się.

Louis pojawił się i tym razem. Wyglądał dużo lepiej. Był zadbany i było widać, że nie doskwierała mu niska temperatura. U jego boku stały dwa demony, które zauważając Liama zboczyły z drogi do archanioła Michała i Harry'ego. Władca piekieł kierował się jednak prosto do nich.

– Michale, nie czuję tu żadnej zaciążonej anielicy czy też aniołka. Chyba będę musiał podziękować ci za to wszystko. – Uśmiechnął się do niego kpiąco i złapał rękę Harry'ego, unosząc ją do ust. Pocałował grzbiet jego dłoni, wysyłając tym samym dreszcze do podbrzusza chłopaka. Obrócił się i skierował w kiedrunku stołu z kielichami z szampanem.

– Sir, mogę iść do Nicka? – spytał loczek, patrząc na ojca.

– Idź, Harry, ale proszę cię, uważaj na niego – powiedział zdenerwowany i sam ruszył do skupiska innych archanioł ów.

Młodszy pokiwał głową, ruszając do swojego przyjaciela. Wiedząc, że Nick jest w innym pomieszczeniu, wyszedł z sali i udał się w stronę aniołów na dworcu.

Louis kątem oka dostrzegł, że jego mały chłopiec rusza w inną stronę, więc szybko, z lampką szampana w dłoni, ruszył w jego stronę. Przed drzwiami podał kelnerowi pusty kieliszek i dogonił Harry'ego, przyciskając go do ściany.

– Tęskniłem.

– Dzień dobry. – Młodszy zarumienił się wściekle.

– Mój słodki chłopiec. – Pocałował go prosto w malinkę zrobioną parę dni wcześniej. – Nie miałem ostatnio czasu na zabawy, ale obiecuję, że niedługo będziesz mógł znowu zająć moją sypialnię. – Uśmiechnął się.

– N-nie musisz... – powiedział cicho, patrząc na starszego.

– Nie podobało ci się, kochanie? – spytał niby zawiedziony szatyn. – Czy po prostu zapomniałeś, jak to było? Z chęcią to powtórzę, to i dużo więcej – mruknął, całując go niepewnie.

– To jest niemoralne i nienormalne – powiedział młodszy, zakładając ręce za głowę sztyna i otwierając swoją mocą drzwi do jego sypialni. Nikt nie mógł ich zobaczyć.

– Mam dla ciebie propozycję. – Louis uśmiechnął się na swój chytry sposób, tak jak usmiechał się do Michała, kiedy proponował mu pieczęć za malinkę.

– J-jaką? – spytał, patrząc na szatana i siadając na swoim łóżku po turecku.

– Pokażę ci każdy rodzaj przyjemności, pokażę ci wszystko, co wiem, a ty w zamian będziesz musiał jedynie nazywać mnie tatusiem, gdy będziemy sami i nigdy nie oddasz się nikomu innemu oprócz mnie – wyszeptał. – A uwierz mi, znam wiele rodzajów przyjemności. To, co czułeś podczas snu, nie było nawet dobrym początkiem, to był dopiero przedsmak tego wszystkiego, co mógłbym ci dać – mruczał mu do ucha i to nie wina aniołka, że brudna gadka starszego budziła do życia jego czułe miejsce.

– Ale... Ale ty też będziesz mi wierny? – spytał, przełykając ślinę.

– Oczywiście, kochanie, o to chodzi w tatusiowaniu, jesteśmy sobie wierni i obaj czerpiemy przyjemność. Wśród ludzi jest raczej tak, że tatuś wszystko kupuje, a ma przyjemność, jednak w naszym swiecie pieniądze są po nic, więc proponuję przyjemność za przyjemność – wyjaśnił, przyciągając chłopca do swojego toru. – Jeśli odmówisz, kiedy tylko malinka zniknie, zapomnimy o sobie. Ty wrócisz do przetrzymywania dziewictwa dla anioła, którego wybierze ci ojciec, a ja do zabierania niewinnosci innym istotom. – Wzruszył ramionami. – Kilku mi już odmówiło, ale ci, którzy się godzili, na ogół nie żałowali. Problem tkwił w tym, że wy, aniołowie, potraficie się zakochać i cóż... zdradzali mnie, a ja nie cierpię zdrajców, więc zrywałem umowy – powiedział, a Harry domyślił się, że tamte umowy musiały być tak ważne jak ta z pieczęcią, bo nigdy nie słyszał o takich aniołach. 

Raz podsłuchał rozmowę jego ojca z innym archaniołem. Aby zapobiec spełnieniu się słów Louisa, odrywali skrzydła "zdrajcom" i zsyłali na Ziemię jako zwykłych ludzi. Liam raz opowiadał mu, że jakiś anioł miał pozwolić zabić Maryję lub być jego do końca świata. Zdradził go, a Gabriel oraz Michał, by chronić Maryję, odebrali aniołowi jego prawdziwość – skrzydła – i skazali na życie wśród ludzi jako tępione tam robactwo. Historia była tak strasznie, a że Harry długo miał po niej koszmary.

– Nie chcesz niczego w zamian? – spytał, bo dziwne wydawało mu się, że wtedy wszystkie umowy prowadziły do planów morderstw lub też zniszczenia nieba, a teraz... dotyczyły tylko przyjemności.

– Nie wiem, czyim synem jesteś, mój mały Harry, ale dajesz mi ogrom ciepła. A o to właśnie chodzi, potrzebuję wysokiej temperatury, by chronić bram do lochów Lucindy, odbudować piekło i normalnie funkcjonować – przyznał Louis, a Harry'emu ta opcja nie wydawała się zła.

Od kilku dni Michał męczył go przecież, by spytał Louisa co z Lucindą, czy ziemia jest bezpieczna, a zawierając ten układ, to on miałby władze nad lochem i nie pozwolilby zbliżyć się jej do wyjścia tak bardzo. Z drugiej strony stała jednak jego anielskość i niewinność, jego dziewictwo. Czy chciał je oddawać diabłu?

– Ja...



Od: Autorek
Ciekawe... Czy Harreh się zgodzi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro